W Polsce wciąż istnieje duże przyzwolenie na pobieranie treści kultury z nielegalnych źródeł, ale nasza świadomość powoli się zmienia - zauważa Kinga Jakubowska, prezes fundacji Legalna Kultura. Jej zdaniem jeszcze kilka lat temu powszechnie uważano, że wszystkie treści dostępne w sieci można ściągać bez ograniczeń. - Teraz już rozumiemy, co to znaczy: czytaj legalnie - podkreśla Jakubowska.
Akcja „Czytam legalnie” prowadzona jest w mediach społecznościowych i blogosferze. Wśród wspierających kampanię jest dziennikarz i reporter Mariusz Szczygieł, dla którego nielegalne ściąganie e-booków z internetu nie różni się niczym od kradzieży. „Czytam legalnie, bo także jem legalnie i ubieram się legalnie, czyli nie kradnę tych rzeczy ze sklepu. Nie rozumiem, dlaczego niektórzy wolą czytać kradzione” - mówi Szczygieł.
Według szacunków Polskiej Izby Książki aż 97 procent e-booków pozyskiwanych jest w Polsce nielegalnie.
IAR