Według szacunków służb specjalnych, na terenie Niemiec znajduje się około 550 radykalnych islamistów gotowych do podjęcia działań terrorystycznych. Jest także grupa obywateli Niemiec, którzy przyłączyli się do Państwa Islamskiego i po szkoleniu powrócili do kraju. Podobnie się dzieje także w innych krajach Unii Europejskiej. Żeby kontrolować tyle niebezpiecznych osób, potrzebne jest zaangażowanie bardzo dużych sił w UE. Zamach w Berlinie pokazuje jak skomplikowana może być sytuacja i jak trudno jest zapobiec tragedii. Wymiana informacji pomiędzy krajami Wspólnoty jest jednak kluczowa w takich sytuacjach. Wiele przesłanek wskazywało, że zamachy – od tych w Paryżu, potem w Brukseli - zmierzają w kierunku Berlina, jako serca Unii Europejskiej. Atak w Berlinie wpłynął na nastroje społeczeństwa niemieckiego i podejście do polityki imigracyjnej, którą prowadzi Angela Merkel. Niewykluczone, że znajdzie to odbicie w wyborach do Bundestagu w 2017 roku. W Niemczech przebywa obecnie około miliona imigrantów, ale 55 tysięcy z nich w 2016 roku dobrowolnie opuściło kraj i wróciło do swoich ojczyzn. Przymusowo wydalono z Niemiec w tym czasie ok. 25 tys. osób, około 20 tys. zawrócono na granicach. Czy takie ruchy pomogą Angeli Merkel w wyborach?
Rozmowa z prof. Piotrem Madajczykiem z Instytutu Studiów Politycznych PAN.