T.love

T.Love - 40 lat
Powrót

Wszyscy kumple Muńka

Ostatnia aktualizacja: 20.04.2022 07:00
Gdy w 2007 roku, po 15 latach wspólnego grania, T.Love opuścił gitarzysta Jacek Perkowski, w składzie osobowym zespołu powstał poważny wyłom. Nie było to jednak pierwsze ani ostatnie pożegnanie w historii grupy, której jedynym stałym członkiem jest wokalista Muniek Staszczyk.
Andrzej Zeńczewski był ważną postacią wczesnego składu T.Love (a potem też Szwagierkolaski)
Andrzej Zeńczewski był ważną postacią wczesnego składu T.Love (a potem też Szwagierkolaski)Foto: PAP / Archiwum Leszczyński

"Pele chce grać w T.Love, Gierek chce grać w T.Love, Boniek chce grać w T.Love, Bruce Lee chciał grać w T.Love…" – w tekście piosenki "T.Love" Muniek mocno popuścił wodze fantazji, co nie zmienia faktu, że przez zespół w ciągu 40 lat jego działalności przewinęły się tabuny muzyków. Niektóre spośród 30 nazwisk z listy byłych członków grupy znane są wyłącznie jej najbardziej zagorzałym fanom, bez innych trudno wyobrazić sobie jej istnienie i spektakularne sukcesy.

Przyjaźń ponad wszystko

Pierwszy, czteroosobowy skład T.Love Alternative oparty był wyłącznie na gruncie kumpelskim, jako że muzyczne umiejętności członków zespołu były jeszcze wówczas na poziomie embrionalnym. Z ówczesnej ekipy najbliższy sercu lidera był perkusista Jacek Wudecki, który w czasach licealnych był jak brat dla pozbawionego rodzeństwa Staszczyka. Ich przyjaźń przetrwała o wiele dłużej niż wspólne granie, aż do tragicznego wypadku samochodowego w 1998 roku, w którym "Słoniu" stracił życie. – To był dla mnie wielki szok i strata – mówił wokalista i dodał, że bez Wudeckiego w ogóle nie byłoby zespołu T.Love. 


Posłuchaj
00:19 muniek słoniu.mp3 Muniek wspomina Słonia

 

Rekrutacja na plaży

Mocne piętno na twórczości grupy odcisnął gitarzysta Andrzej Zeńczewski, który dołączył do niej w 1984 roku, według typowego w tamtym okresie towarzyskiego klucza. Z pozostałymi muzykami poznał się na festiwalu FAMA w Świnoujściu, gdzie przyjechał wraz ze swym zespołem Daab. Po całonocnej imprezie na plaży nad ranem zapadła decyzja, że jeszcze tego samego dnia Zeńczewski wystąpi gościnnie na koncercie T.Love Alternative, mimo że nie potrafił grać ani jednej piosenki z repertuaru grupy. – Grałem w zasadzie na czuja ten koncert, nic nie wiedząc – wspominał gitarzysta. Poszło na tyle dobrze, że został nowym członkiem zespołu, do którego wprowadził dużą dozę muzycznej ogłady.

Powrót "synów marnotrawnych"

Reaktywowana na początku lat 90. formacja opierała się na gitarowym i kompozytorskim kunszcie Jana Benedeka, który jednak nie do końca dogadywał się z resztą kolegów i już po czterech latach opuścił T.Love. Na dobre zadomowił się w nim za to perkusista Sidney Polak, który nie opuścił stołka za bębnami od 1990 roku. Tylko o rok krótszy staż w zespole ma basista Paweł Nazimek, natomiast Jacek Perkowski, po 15-letnim rozbracie z kompanami, wrócił na łono grupy w 2022 roku, podobnie jak drugi "syn marnotrawny", czyli Benedek.

Kumple w odstawce

Przy kompletowaniu aktualnego składu na boczny tor zostali odstawieni zasłużeni dla zespołu muzycy: saksofonista Tom Pierzchalski, klawiszowiec Michał Marecki oraz gitarzyści Maciej Majchrzak i Jan Pęczak. Ten ostatni wniósł do T.Love powiew młodzieńczej energii w 2007 roku. Miał wówczas 29 lat, ale już od dawna był znany Muńkowi jako syn jego wykładowcy z Uniwersytetu Warszawskiego, a później również dobrego kolegi – Mirosława Pęczaka (piszącego regularnie dla tygodnika "Polityka").

powrót