Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PolskieRadio24.pl
Izabella Mazurek 06.01.2020

Kreska powinna trwać tyle czasu, co trzy kropki

182 lata temu, 6 stycznia 1838 roku dwóch amerykańskich wynalazców i naukowców zaprezentowało pierwszy raz działanie telegrafu elektrycznego. Byli to Samuel Morse i Alfred Vail.
Maszyna telegrafu z 1843 rokuMaszyna telegrafu z 1843 rokuEast News

Ciekawe – mówi się, że 6 stycznia 1838 roku to przełomowa data dla systemów łączności na świecie. Właśnie wtedy, dokładnie 182 lata temu, dwóch amerykańskich wynalazców i naukowców zaprezentowało pierwszy raz działanie telegrafu elektrycznego. Byli to Samuel Morse i Alfred Vail. Wszystko to prawda, ale badaczom i komentatorom historii umyka jeden bardzo istotny szczegół – szczegół, który leżał u podstaw tego sukcesu i stał się jednym z najważniejszych wynalazków w dziejach ludzkości... czymś w rodzaju koła dla łączności między ludźmi.

Istotą pokazu obu naukowców było działanie elektrycznego telegrafu. Jednakże to nie oni wynaleźli tego typu urządzenie, to nie oni opracowali fizyczne podstawy działania telegrafu. Nie byli w tym pierwsi, ale jako pierwsi zaprezentowali system, który w całości działał, był sprawny, szybki, nie wymagał zbyt wiele nakładów i faktycznie przekazywał informacje na odległość, umożliwiając bezpośrednie działanie zwrotne.

Dwaj panowie chyba nie zdawali sobie sprawy z tego, że wynaleźli coś znacznie ważniejszego od kilku urządzeń i pary drutów. Tym czymś był alfabet nazwany imieniem jednego z nich – Alfabet Morse'a (czy raczej kod). Ale od początku...

Ideą przekazywania informacji na odległość i stworzeniem urządzenia, które by to umożliwiało, zajmowano się już wcześniej. Telegraf jako taki został stworzony już w 1794 roku i był to telegraf optyczny. Wynalazca – Claude Chappe – zakładał wzrokową obserwację nadawanych sygnałów i był tworem dalece niedoskonałym. Wymagał zaangażowania wielu osób i niestety działał jedynie na niewielkich odległościach.

Choć lepszy od wcześniejszych metod przekazywania informacji głównie osobiście – informacja podróżowała wraz z człowiekiem pieszo, biegiem (np. Maraton), konno, statkiem, później pociągiem lub automobilem – nie dawał możliwości łatwego przekazywania informacji na znaczne odległości w relatywnie krótkim czasie. Jedyną metodą były tak zwane gołębie pocztowe, lecz te wymagały długiego szkolenia i niestety czasem zawodziły.

Ideałem, do którego dążyli naukowcy, było szybkie przekazywanie informacji z możliwością bezpośredniej odpowiedzi na nią. Takie możliwości zaczęły się pojawiać wraz z wprowadzeniem technologii elektrycznych i magnetycznych. Pierwszy taki elektromagnetyczny telegraf wynaleźli niemieccy uczeni Gauss i Weber w 1833 roku w Getyndze.

W roku 1837 Wheatstone i Cooke wynaleźli pierwszy telegraf elektryczny, jednakże jego konstrukcja i działanie były dość skomplikowane i wymagające dużych nakładów. Jak twierdzą historycy tematu, jeszcze wcześniej prototyp telegrafu elektrycznego wynalazł von Sommerring, nie miał jednak środków, by go opatentować.

Tu na arenę wkracza Morse – konstruuje pierwszy amerykański model telegrafu elektrycznego, oparty na prostszych zasadach, łatwiejszy w obsłudze i bardziej niezawodny. Ponoć przed nim podobnego odkrycia dokonał amerykański fizyk Joseph Henry, ale przegrał wszystkie procesy z Morsem o prawa do wynalazku.

Projekt i model Morse'a zakładał telegraf oparty na łączności dwu kabli, a nie jak chcieli poprzednicy, pięciu. Takie rozwiązanie było o wiele tańsze i prostsze w realizacji. W trakcie badań, w 1937 roku, dołączył do Morse'a młody nowojorski student Alfred Vail. W późniejszym okresie kronikarze tematu spierali się, który z nich wymyślił więcej. Niezależnie od faktów całość bardziej znana jest na świecie dzięki nazwisku Morse'a – starszemu z wynalazców.

Tu dochodzimy do sedna sprawy – systemu kodowania języka dla przekazywanych informacji. Ponoć to właśnie Vail pierwszy wpadł na pomysł, by kod dla zwykłego alfabetu opierał się na trzech elementach: sygnał krótki (kropka), sygnał długi (kreska) i... brak sygnału. Każda litera alfabetu i każda cyfra otrzymały więc swój ekwiwalent w systemie kropek, kresek i przerw między nimi.

Nauka takiego systemu kodowego nie była zbyt trudna, a nadawanie i odbiór informacji całkiem proste, ulepszane później latami. Co ważne – dla jego odczytania nie były potrzebne żadne urządzenia dekodujące – wystarczył umysł człowieka i pamięć poszczególnych znaków.

Kod ten, zwany alfabetem Morse'a, stał się później powszechnym na świecie standardem przekazywania informacji niezależnie od rodzaju nadajnika, przekaźnika i odbiornika. Można się nim posługiwać przy pomocy kabli telegraficznych, fal radiowych czy sygnałów świetlnych.

Wykorzystywany jest do tej pory choćby w lotnictwie, krótkofalarstwie czy w systemach komunikacji wojskowej (tu jako system zapasowy). Doczekał się też kilku modyfikacji dla skrócenia długości przekazu. Ale główne zasady pozostały niezmienne: kreska trwa tyle co trzy kropki; odstęp między elementami znaku trwa jedną kropkę; odstęp między poszczególnymi znakami to trzy kropki; odstęp między słowami siedem kropek. Proste! Reszta zależała już tylko od tego jak długą kropkę "wymyślił" sobie nadawca.

PP