Logo Polskiego Radia
polskieradio.pl
Ula Czerny 01.05.2011

Zawsze pracował po polsku…

Ksiądz Paweł Ptasznik, redaktor książek Jana Pawła II, wspomina współpracę z Ojcem Świętym.
Zawsze pracował po polskuFot. P.Goławski/PR


Ks. Prałat Paweł Ptasznik jest doktorem teologii. Ukończył Wyższe Seminarium Duchowne Archidiecezji Krakowskiej (świecenia kapłańskie przyjął 17 maja 1987 roku w katedrze wawelskiej z rąk kardynała Franciszka Macharskiego). W roku 1994 ukończył studia doktoranckie na Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie. Od 1996 pracuje w Sekcji Polskiej Sekretariatu Stanu Stolicy Apostolskiej. W 2001 roku został jej kierownikiem. Jest duszpasterzem Polaków w diecezji rzymskiej.

Miałem wielką radość i wielkie szczęście być blisko Jana Pawła II przez ostatnie dziesięć lat jego życia – wspomina ks. Paweł Ptasznik. Wszystko zaczęło się w 1996 roku. Gdy Ojciec Święty po złamaniu obojczyka nie chciał przerwać swojej pracy i zaproponowano mu zmianę jej trybu, tzn. formę dyktowania. Jan Paweł II zgodził się, z czasem spodobało mu się to rozwiązanie i przyjął je jako swoją metodę pracy. Moim zadaniem stało się odtąd zapisywanie słów Jana Pawła II. Przychodziłem do niego prawie codziennie z przenośnym komputerem i zapisywałem wszystko to, co zechciał podyktować.

Zazwyczaj przygotowywał swoje teksty z dużym wyprzedzeniem, około trzymiesięcznym. Tak więc tuż po Bożym Narodzeniem pracowaliśmy nad tekstami wielkanocnymi. Mogłem oczywiście być z Ojcem Świętym także w chwilach mniej związanych z pracą, jak choćby niedzielne posiłki czy spotkania z okazji różnych świąt. Jednym z piękniejszych aspektów mojej pracy było towarzyszenie papieżowi w pielgrzymkach.

Zapytany o formę współpracy przed planowanymi pielgrzymkami Jana Pawła II ks.Ptasznik wspomina, że prace nad wystąpieniami papieża trwały czasami do ostatniej chwili. Homilie były pisane osobiście przez Ojca Świętego, na tym mu szczególnie zależało. Natomiast co do innych tekstów to podawał główną myśl i prosił, żeby przygotować tekst w całości. Gdy był już przygotowany papież nanosił jeszcze swoje poprawki i ostateczna wersja zawsze była jego wersją. Wszystko dyktował zawsze po polsku, a my tłumaczyliśmy na język włoski. Potem poszczególne sekcje językowe przygotowywały ostateczną wersję do wygłoszenia.

Już podczas samej pielgrzymki nasze zadanie polegało na tym żebyśmy byli w każdej chwili do dyspozycji Ojca Świętego, bo często zdarzało się, że chciał cos zmienić niemal w ostatnim momencie. I oczywiście zawsze robił to po polsku. Zdarzało się, że już podczas liturgii trzeba było zmienić jakiś fragment, lub zaznaczyć część, którą ewentualnie można było opuścić. Zawsze mieliśmy ze sobą przenośny komputer, można więc było przysiąść gdzieś, nawet za ołtarzem i nanieść poprawki. Za każdym razem towarzyszył nam ktoś z sekcji danego języka, który błyskawicznie tłumaczył zmieniony fragment.

Podczas pielgrzymek do Polski mieliśmy także dodatkowe zadanie – dostrzec osoby, które należało pozdrowić. Cechą szczególną Jana Pawła II było mistrzostwo w posługiwaniu się słowem i nadzwyczajna zdolność improwizacji. Ks.Ptasznik wspomina dwa charakterystyczne przykłady tych niezwykłych talentów Ojca Świętego. Jan Paweł II pracował zawsze po polsku i oczywiście zawsze pisał w naszym języku. Stwarzało to czasem całkiem spore kłopoty. Potrafił bawić się słowem i wyprowadzić cały dyskurs z jednego słowa, co nie zawsze można było wiernie oddać w innym jezyku. Np. w "Liscie do artystów" cały wstęp jest oparty na grze słów "twórca" i "Stwórca". Po włosku to jest to samo określenie: "il creatore". Długo zastanawialiśmy się, jak to oddać, by czytelnik mógł dostrzec o co chodzi. I nie znaleźliśmy sposobu, dlatego na końcu różnych wersji językowych w nawiasie jest podane słowo polskie.

W 1997 roku podczas pielgrzymki do Rio de Janeiro podczas Światowego Dnia Rodzin Jan Paweł II miał wygłosić przemówienie podczas spotkania wieczornego w hali sportowej. Lecieliśmy na to spotkanie helikopterem. Cała zatoka nad którą przelatywaliśmy była przepięknie oświetlona zachodzącym słońcem. Podczas przemówienia w którymś momencie ojciec Święty odłożył przygotowany tekst i zaczął improwizować na temat piękna Bożej architektury i tego, co człowiek może do niej wnieść. I odniósł to rozważanie do rodziny. To było bardzo piękne przemówienie. Zaskoczyło mnie to, że choć wiedziałem, że Jan Paweł II czyta po portugalsku, to nie miałem pojęcia, że potrafi tak wspaniale improwizować w tym języku.

Zapytany o pielgrzymki do Ojczyzny, ks.Paweł wspomina dwie – już do wolnej Polski. Podczas pierwszej z nich, w roku 1991, Jan Paweł II przypomniał swoim rodakom Dekalog, co nie wszędzie spotkało się z entuzjazmem. Pamiętam taką kolację, już po latach, podczas której mówiło się o tamtej pielgrzymce. I Ojciec Święty powiedział, że może wtedy wydawało się, że te tematy nie były do końca trafione. Ale pewnie dobrze było przypomnieć Boże przykazania na początku wolności, żeby nasz naród nie zaczął korzystać z niej w sposób błędny. W naszym rzymskim kościele św. Stanisława wracamy do tych rozważań teraz przygotowując się do beatyfikacji Jana Pawła II. I mogę powiedzieć, że odbiór jest dobry. Myślę, że wtedy też tak było, że to bardziej odbiór medialny był zły i Ojciec Święty o tym wiedział.

W ostatnich latach nawet już przed ostatnią pielgrzymką do Polski Jan Paweł II kilkakrotnie mówił: "ja już Polski nie znam". Oczywiście miał bieżące informacje i ze strony biskupów i od nuncjusza i ze środków przekazu. Ale miał chyba takie przeczucie, że ten czas spędzony tutaj trochę go oddalił od mentalności, od sposobu myślenia współczesnych Polaków. Choć wydaje mi się, że nie był to wyraz zawodu. Przygotowania do tej ostatniej pielgrzymki złożył bardziej w nasze ręce. Sam nadał jej wyraz bardziej teologiczny, a nam zostawił resztę. Mówił: "ja już tego tak do końca nie znam, wy jesteście bardziej na bieżąco".

To była ostatnia wizyta Jana Pawła II w Ojczyźnie i pamiętne, wzruszające pożegnanie z Polską na krakowskich Balicach. Ks. Paweł Ptasznik do ostatnich dni spotykał się z Ojcem Świętym, widział jak bardzo cierpi i że odchodzi. Ostatnie wspomnienie. Oczywiście miałem świadomość nadchodzącej śmierci Jana Pawła II. Ale uświadomiłem sobie, że ten moment nieuchronnie nadchodzi wtedy, gdy otrzymałem polecenie przetłumaczenia testamentu papieża.

Rozmowę z ks. Pawłem Ptasznikiem dla stowarzyszenia "Wspólnota Polska" przeprowadził Grzegorz Szuplewski

Z archiwum Radia