Jassie Ware: gdy śpiewam wesołe utwory brzmię kiczowato

Brytyjską wokalistkę mieliśmy okazję poznać na Openerze. Wkrótce znów odwiedzi Polskę, tymczasem opowiada Kubie Kukli o kibicowaniu Manchester United, hip-hopie, smutnych i wesołych piosenkach.

Jassie Ware nazywana jest największym objawieniem sceny muzycznej 2012 roku. To kolejne brytyjskie zjawisko muzyczne. Gdyby jednak ziściło się nastoletnie marzenie wokalistki, to dziś czytalibyśmy jej komentarze sportowe w angielskich gazetach.

- Kiedy byłam nastolatką chciałam zająć się dziennikarstwem sportowym i pisać o piłce. Potem pomyślałam, że zajmę się sportem albo newsami - mówi Jassie Ware. Dziś artystka śpiewa i nagrywa, wciąż kibicuje też swojej ulubionej drużynie, którą jest Manchester United.

Piosenkarka swą karierę zaczynała od śpiewania w chórkach znakomitych artystów. - Trochę mi zajęło, żeby się przyzwyczaić, że ja jestem w centrum uwagi. Ale w czasie pracy bardzo dużo się nauczyłam - przyznaje. - To był dobry wstęp do bycia solistką - dodaje.

Decyzja o rozpoczęciu kariery solowej właściwie nie została podjęta przez piosenkarkę. - Dosyć szybko podpisałam umowę i stałam się wokalistką. Prawdopodobnie nie byłam jeszcze wtedy gotowa do solowych występów. Zostałam wrzucona na głęboką wodę - mówi Ware w rozmowie z Kubą Kuklą.

Piosenkarka wychowała się na hip-hopie i r'n'b. Słychać to również w jej utworach. Przyznaje, że lubi śpiewać na żywo, wtedy może dać z siebie więcej. - Mam głos nadający się do smutnych piosenek. Myślę, że kiedy śpiewam wesołe utwory brzmię trochę kiczowato. Nie pasuje mi to, choć chciałabym pisać wesołe piosenki - mówi Jassie Ware.

W jakich rytmach Jassie Ware czuje się najlepiej, jak podchodzi do recenzji muzycznych dowiesz się słuchając rozmowy Kuby Kukli z wokalistką w "Stacji Kultura".

16 i 17 listopada Jessie Ware wystąpi na dwóch klubowych koncertach w Polsce. Brytyjka odwiedzi Warszawę (klub 1500 m2) i Poznań (klub SQ).
(pj)