Krzysztof Drwal: W studiu gość – Henryk Skarżyński, profesor medycyny, otolaryngolog, twórca i dyrektor warszawskiego Instytutu Fizjologii i Patologii Słuchu oraz Międzynarodowego Centrum Słuchu i Mowy, a także Krajowy Konsultant ds. Audiologii i Foniatrii, czyli słuchu i mowy. Bardzo wiele funkcji. Dzień dobry, panie profesorze.
Prof. Henryk Skarżyński: Dzień dobry, witam państwa.
K.D.: Jak pan to godzi wszystko?
H.S.: Staram się. Wcześnie zaczynam pracę i późno kończę.
K.D.: 16 lat minęło od dnia, w którym poczuł się pan chyba najszczęśliwszym otolaryngologiem w Polsce.
H.S.: Byłem na pewno bardzo szczęśliwy, ale byłem też przerażony, dlatego że nie zdawałem sobie sprawy, że ta operacja – pierwsza w tej części Europy – przywraca nie tylko słuch osobie konkretnej operowanej wtedy, która żyła w świecie ciszy, ale że daje szansę dla ogromnej liczby osób. O skali tego zjawiska nie miałem wtedy wielkiego pojęcia. Wiedziałem, że (...)
K.D.: Co się stało 16 lipca 92 roku? Co to był za dzień?
H.S.: To była środa, było bardzo ciepło, było chyba 30 stopni, słoneczny dzień. Operowaliśmy pierwszego pacjenta, który stracił słuch 20 lat wcześniej, nie słyszał. Wszczepiając implant, przywróciliśmy go do świata dźwięku. Po miesiącu został podłączony pod procesor. Po dwóch miesiącach pokazywałem go na zjeździe krajowym otolaryngologów jako wielki sukces naszej nauki i medycyny.
K.D.: Podobno pana koledzy nie wierzyli, że taki zabieg jest możliwy.
H.S.: No, wiele osób nie zdawało sobie sprawy, że takie urządzenia już są, że 20 lat temu zaczęto już próby w Stanach Zjednoczonych udane wcześniej, następnie w Europie. No, mieli prawo być sceptyczni, natomiast dla nas to był doping, dla nas, dla mnie i dla zespołu, który ze mną współpracował, prowadził badania diagnostyczne, a później rehabilitację, żeby udowodnić, że to jest realna szansa dla wszystkich tych, którzy mają problemy ze słuchem takie, że całkowicie nie słyszą.
K.D.: Wtedy nie było panu łatwo. Co się zmieniło po 16 latach? Jak jest dziś?
H.S.: Nie było łatwo, musiałem udowodnić sobie, musiałem udowodnić otoczeniu, musiałem udowodnić pacjentom, którzy przyjechali, że ta szansa dla nich to jest szansą realną. Następnie pokazać, jaka jest skala problemu, też nie było łatwo. Tu nie ukrywam – zainteresowanie mediów nieprawdopodobne, które mnie przytłoczyło, pokazało, że oczekiwanie jest ogromne, zainteresowanie społeczne ogromne, że problemy te rzeczywiście dotyczą wielu osób, wielu rodzin, zarówno dzieci, jak i dorosłych, że nie może to pozostać wydarzeniem medialnym jednorazowym, że trzeba budować zespół. I to właściwie był początek, dało początek, że po roku otworzyliśmy taki ośrodek diagnostyczno–rehabilitacyjny, który był drugim tego typu ośrodkiem w Europie dla osób z wadami słuchu, a następnie uruchomiliśmy Instytut Fizjologii i Patologii Słuchu i wreszcie Międzynarodowe Centrum Słuchu i Mowy w Kajetanach pod Warszawą.
K.D.: Dzisiaj w rocznicę tamtego wydarzenia z 16 lipca 1992 roku poznamy wyniki badań, które ma pan tutaj, w studiu Sygnałów Dnia, dowiemy się, jak słyszy, a może raczej jak nie słyszy młodzież, dzieci.
H.S.: Tak się złożyło, że dzisiaj podsumowujemy duży program, dużą kampanię, właściwie która nie ma swojego odzwierciedlenia w piśmiennictwie światowym medycznym, fachowym. Objęto nią ponad 90 tysięcy pierwszoklasistów z 7 województw Polski Wschodniej. To jest program realizowany wspólnie z Kasą Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego. Przez parę miesięcy badaliśmy prawie całą populację dzieci z pierwszych klas szkół podstawowych wsi i małych miasteczek do 5 tysięcy.
K.D.: I jak dzieci słyszą?
H.S.: No, prawie co piąte nie słyszy, znaczy prawie co piąte ma wadę słuchu, którą odczuwa w życiu codziennym.
K.D.: Jest pan zaskoczony tymi wynikami?
H.S.: One są zbliżone do tych, które uzyskaliśmy po badaniach całej populacji 12–latków podczas badań przeprowadzonych w Warszawie jesienią ubiegłego roku, ale wydawało nam się, że u tych młodszych ten problem będzie mniejszy. Okazuje się, że jest prawie taki sam.
K.D.: Dlaczego co piąty dwunastolatek nie słyszy, ma problemy ze słuchem?
H.S.: Ponad 12% tych dzieci ma problemy z uszami w następstwie przebytych infekcji górnych dróg oddechowych. U coraz większej grupy dzieci rozpoznajemy alergię, coraz więcej dzieci ma przewlekłe infekcje górnych dróg oddechowych, to pozostawia ślady w przestrzeniach ucha środkowego, zmiany wysiękowe, zarostowe. To na szczęście wcześnie rozpoznane daje się dobrze leczyć. Natomiast druga grupa to są dzieci z uszkodzeniami, my nazywamy je centralnymi, czyli uszkodzeniami w obrębie centralnego układu nerwowego. To są zmiany o wiele trudniejsze do leczenia. I tutaj takim najpoważniejszym czynnikiem, który ma wpływ, jest hałas.
K.D.: Wróćmy do tej pierwszej przyczyny. Jeżeli dziecko jest chore i na co jest chore, to o czym powinni pamiętać rodzice? Bo pan mówi: skutek uboczny jakichś chorób.
H.S.: No, mówię o tym, że ma na przykład przerośnięty trzeci migdałek, otwiera buzię...
K.D.: Czyli od razu do lekarza, tak?
H.S.: ...chrapie w nocy, pyta się kilka razy rodziców, żeby powtórzyli pytanie, to co do tego dziecka powiedzieli, siada bliżej przed telewizorem – to są sytuacje, które powinny nas niepokoić. Jeśli chodzi o starsze dzieci, no to nie słyszą polecenia nauczyciela, nie rozumieją zadania, jakie zostało zlecone, zaczynają się izolować – to już w tych przypadkach bardziej skrajnych – w stosunku do... jeśli chodzi o kontakty z rówieśnikami. Jest to bardzo niepokojące, bo to między innymi jest powodem wzrastającej agresji w tym pokoleniu.
K.D.: Druga przyczyna, o której pan wspomniał, to hałas. W małych miastach i wsiach hałas?
H.S.: No i to jest dla nas duże zaskoczenie, bo wydawało nam się, że... i potwierdziliśmy to w tych badaniach warszawskich dotyczących 12–latków, gdzie ten hałas był znacznie bardziej dominujący i uszkodzenia pohałasowe były bardziej dominujące. Okazuje się, że już w pokoleniu pierwszoklasistów to też ma miejsce, trochę w mniejszym zakresie, ale ma. W dalszym ciągu można powiedzieć dzisiaj na podstawie i tych badań ubiegłorocznych warszawskich, i tych na tak wielką skalę badań z 7 województw Polski Wschodniej, że pokolenie naszej młodzieży, pokolenie dzieci rozpoczynających edukację w szkole podstawowej to jest pokolenie zagrożone hałasem, pokolenie zagrożone poważną wadą słuchu. Pierwszym takim symptomem tej wady są przemijające, a następnie stałe szumy uszne. Dopiero pytając dziecko, czy mu coś szumi, ono odpowiada, że tak, rzeczywiście szumi. I nie zdawaliśmy sobie sprawy, że po długiej przerwie w szkole podstawowej prawie połowa odczuwa szum uszny przez kilkadziesiąt minut.
K.D.: A może jest jakiś związek między masowo kupowanymi teraz odtwarzaczami MP3, MP4, takimi białymi słuchawkami, które gdzieś głęboko tam w uszach siedzą u uczniów?
H.S.: Na pewno jest. Prowadzimy takie badania monitorowania hałasu w szkołach i dochodzenia... i oceniamy zmęczenie słuchowe u dzieci. Na tej podstawie wykazaliśmy, że bywa i tak, że po przerwie, która powinna zrelaksować dziecko między lekcjami, a jeżeli jest bardzo głośno, to przez całą lekcję to dziecko nie dochodzi do sprawności słuchowej sprzed przerwy. I to jest ten paradoks, że tak naprawdę to ono nie jest sprawne podczas tej lekcji.
K.D.: A jak skorygować wadę słuchu?
H.S.: Dziś możliwości techniczne, możliwości diagnostyczne, zaczynając od badań noworodków, kończąc na właściwie późnej, najpóźniejszej starości, pozwalają nam powiedzieć, że możemy pomóc prawie każdemu. Na to się składają i urządzenia techniczne, takie jak implanty wszczepiane do pnia mózgu, do ucha wewnętrznego, do ucha środkowego, urządzenia zaczepiane, mocowane w obrębie kości na głowie oraz urządzenia wkładane do ucha, niewidoczne. I cały szereg nowoczesnych rozwiązań chirurgicznych. Możemy mówić realnie o nowej erze w otochirurgii.
K.D.: A czy aparat słuchowy to wciąż wstyd w Polsce, zwłaszcza dla młodych ludzi?
H.S.: No, nie tak jak przed pięciu laty, ale w dalszym ciągu budzi skrępowanie u wielu osób. W przeciwieństwie do okularów, które są przyjmowane jako coś oczywistego.
K.D.: Nadal pan kolekcjonuje ślimaki?
H.S.: Tak, mam ich coraz więcej. Dzięki wielu osobom, które o tym wiedzą, bo słyszały, i ta kolekcja zaowocuje tym, że powstanie pewnie muzeum ślimaka.
K.D.: A z czego są te ślimaki?
H.S.: Ze wszystkiego praktycznie – ze złota, zespół mi przygotował z resztek platyny, które są z protezek, pozostają, z drewna, metalu, z gliny.
K.D.: I dzisiaj na konferencji prasowej w samo południe będzie właśnie krawat także ze ślimakami.
H.S.: Tradycyjnie, jak zawsze.
K.D.: Dziś prezentacja właśnie wyników badań, o których mówił pan profesor. Henryk Skarżyński, otolaryngolog, twórca i dyrektor warszawskiego Instytutu Fizjologii i Patologii Słuchu oraz Międzynarodowego Centrum Słuchu i Mowy, dokładnie w 16. rocznicę pierwszej udanej, pionierskiej operacji. Dziękujemy bardzo.
H.S.: Dziękuję.
(J.M.)