Jurek Owsiak: mam poczucie, że w życiu mi wyszło

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail
Jurek Owsiak: mam poczucie, że w życiu mi wyszło
Jerzy OwsiakFoto: Łukasz Widziszowski

- Z tatą i mamą miałem bardzo dobrą relację. Ojciec był milicjantem - to spowodowało, że dobrze mnie wychował. To był człowiek, który miał pogląd na życie - opowiadał Jurek Owsiak Michałowi Olszańskiemu w audycji "Godzina prawdy".

Posłuchaj

Jurek Owsiak: mam poczucie, że w życiu mi wyszło (Godzina prawdy/Trójka)
+
Dodaj do playlisty
+

- Gdy byłem młody, trochę "jechało się po bandzie". Mieszkałem w Warszawie przy ul. Czerniakowskiej. To była taka dzielnica proletariacka - zaczął swoją opowieść gość audycji "Godzina prawdy".  - Co chwila powstawały tam nowe domy. Gdy sprowadzali się nowi, od razu dostawali... - śmieje się Jurek Owsiak. Zaznacza jednocześnie, że była to przemoc raczej "rodem z pieśni Stanisława Grzesiuka" (pisarz, pieśniarz - zwany też bardem z Czerniakowa).

Wszystkie audycje z cyklu "Godzina prawdy" znajdziesz TU<<<

- Z ojcem i mamą miałem bardzo dobrą relację. Ojciec był milicjantem i to spowodowało, że dobrze mnie wychował. To był człowiek, który miał swój pogląd na życie, ale nigdy nie odczuwałem, żebym się "boksował z trepem" - mówi Owsiak i dodaje, że jego rodzina była podobna do milionów rodzin w Polsce. - Kiedy ojciec się wkurzył to przyłożył w cztery litery, nigdy też nie mieliśmy samochodu, nigdy nie było syto czy bogato - opowiada gość audycji Michała Olszańskiego.

"Sie kręci". Autorski program Jurka Owsiaka>>>

To ojciec wybrał Owsiakowi szkołę średnią. Wybór padł na liceum ekonomiczne. - Tata powiedział, że tam jest więcej dziewczyn, a brakuje chłopaków. To było jak w filmach Felliniego, przyjmowali każdego kretyna. Pierwszą klasę przeszedłem, ale w drugiej nie zdałem, ale to bardzo dobrze, bo przeszedłem do innej klasy i tam poznałem swoją żonę, z którą jestem do dziś - wspomina Owsiak. I dodaje, że maturę zdał w tym samym liceum. - Z ogromną pomocą nauczycieli, którzy pojęli, że nie warto mnie trzymać, bo mam inne zdolności - śmieje się.
Później nie było już tak zabawnie... Owsiak nie dostał się na studia i trafił do jednostki wojskowej w Ełku. Spędził tam trzy miesiące, z czego półtora w szpitalu psychiatrycznym na obserwacji. Wyszedł z wojska, bo symulował chorobę. W ten sposób trafił na psychoterapię i poznał czołówkę polskich psychologów.  - To był jeden z momentów, w których wydawało mi się, że wszystko mam już za sobą. Kolejny wydarzył się w latach 80. Miałem wtedy pracownię witraży, świetnie się sprzedawały, zarabiałem pieniądze. I...  poznałem środowisko muzyków, najpierw Janka Pospieszalskiego, potem Wojtka Waglewskiego i całe towarzystwo muzyczne, bardzo się zaprzyjaźniliśmy - mówi Owsiak.

Momentów przełomowych w jego życiu było jednak więcej. - Zacząłem robić audycję w Rozgłośni Harcerskiej, to było Towarzystwo Przyjaciół Chińskich Ręczników i pojechałem do Jarocina.  To był mój Rubikon. Kilka lat później zostałem dyrektorem artystycznym Festiwalu w Jarocinie - opowiada.

Jego zdaniem podobnie było potem z Finałem Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. - To miała być zabawa, coś co miało odbyć się tylko raz. Teraz mam poczucie, że w życiu coś mi wyszło. Polacy też powinni mieć takie poczucie, bo nam - Polakom, tak samo dużo się udało. Jeżeli jest w nas energia i umiłowanie innych ludzi, to wtedy warto to robić, co robimy - podsumowuje Jurek Owsiak.

"Godzina prawdy" na antenie Trójki w każdy piątek o godz. 12.05.

(mp)

Polecane