Śląskość ma się w sercu

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail
Śląskość ma się w sercu
Cesarz WilhelmFoto: Voigt T H/wikimedia commons

Dziadek mecenasa Piotra Szei zasłynął serią z cekaemu pod Verdun w armii cesarza Wilhelma. Ojciec walczył w wojsku Trzeciej Rzeszy, a na Śląsk wracał z armią polską. Dla gościa Michała Olszańskiego śląskość jest bardzo ważna.

Posłuchaj

O śląskości i historii swojej rodziny opowiada mecenas Piotr Szeja (Godzina prawdy/Trójka)
+
Dodaj do playlisty
+

Mecenas Piotr Szeja dziś ma 64 lata. Od wielu mieszka w Warszawie, jednak tylko, gdy jedzie na Śląsk, czuje się w domu. - Jak człowiek jest Ślązakiem, to jest nim do końca swoich dni - mówi gość "Godziny prawdy". - Ja pielęgnuję ten fakt, to zasługa moich dziadków i rodziców, którzy bardzo zwracali uwagę, żeby te zasady, które wpoili mi na początku mojego życia, mieć do końca i wpajać to własnym dzieciom i wnukom - mówi.

Wszystkie audycje z cyklu "Godzina prawdy" znajdziesz TU >>>
Wnuczki Piotra Szei mają szansę nauczyć się gwary śląskiej. Dziadek chce przekazać im wszystko to, co najlepsze, tak jak jemu przekazywali babcia Alma i dziadek Teofil. - Muszę powiedzieć, że to byli ludzie, jak na dzisiejsze warunki, mało wykształceni. Mój dziadek miał cztery lata szkoły, a wieku 12 lat poszedł do pracy na kopalnię. Babcia ukończyła "szkołę podstawową" i trzy lata szkoły kupieckiej. Wychodząc za dziadka popełniła mezalians - wspomina gość Trójki. - Dziadek później był żołnierzem w szeregach wojsk cesarza Wilhelma, walczył pod Verdun, uczestniczył też w antyniemieckim powstaniu śląskim. Uważał, że jego śląskość nie jest związana z niemieckością - opowiada.

Wiele wojennych opowieści dziadek Teofil przekazywał swoim dzieciom i wnukom, babcia Alma zawsze potwierdzała prawdziwość tych historii. - Oni kochali się jak w filmach - wspomina gość "Godziny prawdy".
Rzeczywistość wojenna dotknęła również ojca pana Piotra, który trafił do armii Trzeciej Rzeszy. - Ślązacy, Kaszubi, Mazurzy szli do niemieckiego wojska nie dlatego, że tak im się podobało, że byli tym wojskiem zafascynowani, tylko dlatego, że nie można było nie pójść do wojska - tłumaczy.

Gość Trójki wspomina również czasy swojej szkoły, gdzie przynależność etniczna nie miała znaczenia, wszyscy czuli się kolegami, przyjaciółmi, studentami. Po studiach Piotr Szeja wyjechał do Warszawy, jednak nie utracił kontaktu ze Śląskiem. A jego dziadek Teofil zgodził się nawet, by za żonę pojął "babę z Warszawy". - Ślązak to jest taki typ człowieka, który potrafi się zasymilować z każdym - podsumowuje mecenas Szeja.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy.

"Godzina prawdy" na antenie Trójki w każdy piątek o godz. 12.05.

(pj/mp)

Polecane