Variété: pierwszy duży koncert zagraliśmy w Jarocinie

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail
Variété: pierwszy duży koncert zagraliśmy w Jarocinie
Ogólnopolski Przegląd Muzyki Młodej Generacji w JarocinieFoto: PAP/Wojciech Kryński

- To było gromne przeżycie dla ludzi, którzy pół roku wcześniej założyli zespół, wzięli do ręki gitary. Mieliśmy chęć pokazania siebie, swoich emocji. Zagraliśmy w Jarocinie też w kolejnym roku. Początki były bardzo obiecujące. Trudniej o lepszą zachętę - wspomina Grzegorz Kaźmierczak, lider Variété.

Posłuchaj

Variété: pierwszy duży koncert zagraliśmy w Jarocinie (Historia pewnej płyty/Trójka)
+
Dodaj do playlisty
+

Grzegorz Kaźmierczak założył zespół z kolegą jeszcze w liceum. W Bydgoszczy wygrali konkurs w Domu Kultury "Modraczek", dzięki czemu mogli tam organizować swoje próby. Do występu w Jarocinie w 1984 roku zakwalifikowali się na 3 dni przed festiwalem. - Pojechaliśmy na przesłuchanie zagraliśmy dwie piosenki i zakwalifikowaliśmy się do konkursu na dużej scenie - wspomina muzyk.
- Pamiętam, jak pierwszy raz ich usłyszałem. Takie wrażenie na zawsze pozostaje w głowie. To było połączenie kilku elementów: mrocznej muzyki, przeszywającego głosu Grześka i tekstu. On jest wielkim poetą - mówi Walter Chełstowski, producent muzyczny. - Jego wiersze powinny być obecne teraz na lekcjach polskiego - mówi gość "Historii pewnej płyty".

- W 1984 roku w Jarocinie spotkałem ich po raz pierwszy. W kolejnych latach śledziłem występy Variété z wielką uwagą. Zawsze wywoływały u mnie wielkie emocje. Zmuszali publiczność do zupełnie innego zachowania, ich tekstu skłaniają do refleksji. Myśmy jechali do Jarocina, nagrywali koncerty, a potem słuchali ich cały rok. Odbijałem się w ich tekstach, uświadamiałem sobie, co ma się wydarzyć - opowiada Maciej Marcinek, w latach 80. organizator koncertów w klubie Riviera Remont.

- Festiwal w Jarocinie w 1985 roku był impulsem, żeby utwór "I znów ktoś przestawił kamienie" pojawił się na Liście Przebojów Programu Trzeciego. Radził sobie całkiem nieźle, utrzymał się 13 tygodni. To było w czasach, gdy głosowało się kartkami. "Autobiografia" była na liście 17 tygodni. Variété najwyżej dotarli do 8. miejsca, to dobry wynik jak na debiutujący zespół, tym bardziej, że w tej muzyce tej nie ma fajerwerków, ale robi niesamowite wrażenie - ocenia Marek Niedźwiecki, dziennikarz Trójki.


Jednak na wydanie debiutanckiej płyty zespołu Variété, w latach osiemdziesiątych czołowego przedstawiciela polskiej zimnej fali, czekaliśmy kilkanaście lat. - Nagraliśmy się w studiu Polskiego Radia w Bydgoszczy. Mieliśmy już umówiony termin, żeby podpisać umowę z Klubem Płytowym "Razem", który miał ją wydać. Naszemu przedstawicielowi z samochodu ktoś ukradł płytę-matkę i mimo apeli nie udało się jej odzyskać - konstatuje ze smutkiem Grzegorz Kaźmierczak.
Jakie były dalsze losy debiutanckiej płyty Variété i całego zespołu? Zapraszamy do wysłuchania audycji przygotowanej przez Tomasza Żądę.
"Historii pewnej płyty" można słuchać w każdą sobotę między 18.00 a 19.00.

(gs/mk)

Polecane