Lily Allen ogłosiła szczegóły długo oczekiwanego albumu pt. "West End Girl". Jak podkreśla artystka będzie to jej najbardziej osobisty i wrażliwy projekt w dotychczasowej karierze. Płyta ukaże się już w ten piątek, 24 października, nakładem wytwórni BMG i stanowić będzie piąty krążek Brytyjki, wydany po siedmioletniej przerwie.
Materiał powstał w zaledwie dziesięć dni w Los Angeles, pod koniec ubiegłego roku. Allen pisała i nagrywała wszystkie 14 utworów we współpracy z producentem Blue Mayem, a nad końcowym brzmieniem czuwał także duet Seb Chew i Kito w roli producentów wykonawczych dwóch kawałków. Ostateczne szlify płyta otrzymała w Londynie i Nowym Jorku.
- Jestem zdenerwowana. Ta płyta jest delikatna w sposób, w jaki moja muzyka być może nigdy wcześniej nie była, a już na pewno nie na całej przestrzeni albumu - przyznała artystka. - Starałam się udokumentować swoje życie w nowym mieście i wydarzenia, które doprowadziły mnie do miejsca, w którym jestem teraz. Jednocześnie wykorzystałam wspólne doświadczenia jako punkt wyjścia do piosenek, które próbują zrozumieć, dlaczego zachowujemy się tak, a nie inaczej. To mieszanka faktów i fikcji – refleksja nad tym, jak potrafimy być jednocześnie niewzruszeni i krusi. To album o złożoności relacji i o tym, jak sobie z nimi radzimy.
Poprzedni album Lily Allen, "No Shame", ukazał się w 2018 roku i przyniósł jej nominację do nagrody Mercury Prize.
AŚ