Red. Grzegorz Jankowski: Kolejnym gościem Sygnałów Dnia jest pani Małgorzata Kidawa-Błońska, wicemarszałek Sejmu. Dzień dobry pani.
Małgorzata Kidawa-Błońska: Dzień dobry, witam pana, witam państwa.
Red.: Pani marszałek, po wyborach w Szwecji i we Włoszech można już powiedzieć, że Europa skręca w prawo.
M.K.-B.: Europa jest różnorodna i w różnym okresie różne partie, różne ugrupowania przekonują wyborców. Ludzie zmieniają... zmienił się układ sił w Niemczech, co jakiś czas zmieniają się we Francji. To się dzieje i to jest normalne. Ważne jest, jak potem te nowe rządy, które wybrali obywatele danego kraju, będą działały, jak będzie wyglądała sytuacja w Unii Europejskiej. Ja uważam, że na razie możemy patrzeć z dużym zaciekawieniem, jak ułoży się sytuacja we Włoszech. Ja bardzo lubię Włochy i bardzo trzymam kciuki, żeby w tym kraju wszystko dobrze się układało, i liczę, patrząc na to, co w ostatnich tygodniach mówiła liderka, pani Meloni, że jednak Unia Europejska, z której Włochy korzystają z uczestnictwa w Unii Europejskiej i uczestnictwo w NATO będą takim priorytetem dla tego kraju.
Red.: Ale dali Włosi prztyczka w nos Komisji Europejskiej, właściwie lewicowo-liberalnym elitom z Brukseli, tym bardziej kiedy...
M.K.-B.: No nie, wybrali to... Włosi wybrali takie ugrupowania, takich liderów, którzy uważają, że poprawią jakość ich życia. Co będzie dalej, zobaczymy. Ja podchodzę do tego bardzo spokojnie i zobaczymy, co będzie dalej.
Red.: A wypowiedź Ursuli von der Leyen przed wyborami we Włoszech, że w razie zwycięstwa prawicy Komisja Europejska ma narzędzia sprawdzone już w konfliktach z Węgrami i Polską? (...)
M.K.-B.: No, trochę to inaczej... Bo zapytano ją, jak sobie to wyobraża pani Ursula von der Leyen, i powiedziała, że będzie współpracowała z każdym demokratycznie wybranym rządem. Ten rząd jest wybrany w sposób demokratyczny. Na dodatek... Bo to było na spotkaniu ze studentami. Dalej powiedziała, że oczywiście wtedy, kiedy rządy... nie respektują tego dane kraje, na co umówiły się wchodząc do Unii Europejskiej, będzie tak jak z sytuacją Węgier i Polski, bo przecież to my się na coś umawiamy, wchodząc do Unii, podpisujemy jakieś dokumenty, mówimy, że zrobimy tak czy inaczej. Trzeba umów dotrzymywać.
Red.: Umów trzeba dotrzymywać. Ale z tej wypowiedzi można wywnioskować bardzo jasno, że tutaj nie chodzi tak naprawdę o praworządność, tylko to ma charakter czysto polityczny, o to, kto ma rządzić...
M.K.-B.: Nie, ja uważam, że chodzi... Różnimy się. Ja uważam, że chodzi o praworządność, o zasady. Problem bierze się wtedy, kiedy rządy, które dostają mandat społeczny wyborów, łamią umowy czy ustalenia, na które umówiły się z Unią Europejską, a czasami nawet z obywatelami we własnym kraju.
Red.: Ach, pani marszałek., ale z drugiej strony, jak popatrzymy na przykład na Niemcy czy Francję, które po 2014 roku wbrew embargu Unii Europejskiej eksportowały broń do Rosji na sumę ponad 100 milionów euro każde z tych państw, to było praworządne, pani marszałek?
M.K.-B.: Nie, to nie było.... To nie było dobre i to nie powinno mieć miejsca, ale naprawdę, ja bym nie chciała, żebyśmy cały cza, mówiąc o Unii Europejskiej, bo taki jest stan, uważali, że Unia ogranicza nasze swobody i nas ogranicza. Nie, nie ogranicza. I dzięki U, uczestnictwu w Unii Europejskiej Polska wspaniale się rozwijała i ja mam nadzieję, że nadal będziemy potrafili docenić to, że ta wspólnota ma wielkie znaczenie, szczególnie w tak trudnych czasach, w jakich my jesteśmy w tej chwili, kiedy mamy zagrożenie wojną za granicami naszego kraju i mamy tak poważny kryzys.
Red.: Pani marszałek, ja bym się z panią zgodził, jeżeli chodzi o Unię Europejską. A jeżeli popatrzymy na Unię, to są takie kraje, którym wolno więcej, i takie, którym wolno mniej.
M.K.-B.: Nie.
Red.: Spójrzmy na przykład na Niemcy. Niemcy mogą sobie budować na przykład Nord Stream 1, Nord Stream 2, wiedząc, że to grozi wybuchem wojny, a nam się odbiera pieniądze na przykład z powodu KPO albo w ogóle się nie przyznaje pieniędzy z powodu uchodźców.
M.K.-B.: Przepraszam, przepraszam, nie, to nie możemy w taki sposób mówić. Ja bym bardzo chciała, żeby pieniądze z KPO były i wszyscy Polacy tego chcą, to jest dla nas ogromna szansa. Ja tylko chciałam przypomnieć, kto podpisywał i kto uzgadniał KPO, kto uzgadniał kamienie milowe, kto mówił, co powinno zostać zrobione, żebyśmy te pieniądze dostali. Robił to pan premier Mateusz Morawiecki. Pan premier wynegocjował tę umowę. I ja mówiłam: umów należy dotrzymywać. Nie może być tak, że podpisał umowę, a potem nie zrobiliśmy w tej sprawie nic. I ja ciągle liczę, że rząd się opamięta i te pieniądze Polacy dostaną. Tak samo liczę na to, że wystąpimy o pieniądze na wsparcie, bo przecież Polska przyjęła największą rzeszę Ukraińców, Polacy pomagają i także pomoc Unii Europejskiej dla nas z tego powodu się należy, ale trzeba rozmawiać, trzeba wystąpić o te pieniądze. Więc ja nie chcę, żeby w programie, w którym ja jestem, mówiono, że Unia jest zła i Polsce przeszkadza. Unia chce, żeby Polska była bezpiecznym, nowoczesnym krajem.
Red.: Ja tego nie powiedziałem, pani marszałek. Ale powiedziała pani coś takiego, że nie zrobiono nic, żeby dostać KPO. Przecież została zlikwidowana Izba Dyscyplinarna, podstawowy warunek.
M.K.-B.: Przepraszam, jaki po... Tak, ale nie nazwa, tylko forma wybierania, żeby sędziowie byli wybierani w sposób niezawisły i niezależny. Tego nie zrobiono. Rząd Prawa i Sprawiedliwości ma wielki taki dar odwracania kota ogonem, mówi: coś zrobimy, zmieniają nazwę, zmieniają szyld i myślą, że wszyscy się na to nabiorą. Pan premier podpisywał, negocjował i jeździł do Brukseli. Pani von der Leyen przyjeżdżała do Polski. Naprawdę umowy trzeba wykonać. I wszyscy, wszyscy bylibyśmy w lepszym nastroju, Polska uzyskałaby pieniądze, nasza pozycja w Unii Europejskiej byłaby większa, bo okazałoby się, że nasi politycy potrafią dotrzymywać słowa i potrafią działać i rozmawiać. A tego wszystkiego nie ma. I dlatego jest mi bardzo po prostu przykro i mam nadzieję, że nastąpi jakieś opamiętanie, bo dalej tak nie możemy żyć.
Red.: Co znaczy wybór sędziów w sposób niezawisły i niezależny? On jest niezawisły i niezależny, kiedy sędziowie sami siebie wybierają? Przepraszam, że ku temu zmierzam, bo szukam tego warunku, który możemy spełnić, żeby te pieniądze dostać, bo to się odwleka, odwleka, wymyślane są coraz nowe warunki...
M.K.-B.: Nie, ciągle te same...
Red.: ...już tego ludzie nie rozumieją.
M.K.-B.: Ciągle te same, ciągle te same. W Polsce obowiązuje Konstytucja, która powinna być przestrzegana. Nie można wprowadzać ustaw, które są niezgodne z polską Konstytucją. Nie może być tak, że to politycy konkretni ręcznie wybierają, kto jest godny tego, żeby być sędzią, kto nie powinien być. I niby robić taką fasadę, że wszystko jest dobrze, a jak się przyjrzy dokładnie, okazuje się, że są wielkie nadużycia. Naprawdę, pan minister Ziobro dochodząc do władzy... zresztą Prawo i Sprawiedliwość mówią to, zrobimy to, żeby system sądowniczy w Polsce działał lepiej. To było takie hasło sztandarowe. Miało być krótsze sprawy w sądach, szybciej podejmowane, łatwiej miało obywatelowi dotrzeć do sądu, bo to są dla ludzi bardzo ważne sprawy. Nic z tego nie ma, sprawy się wydłużyły, sądy zostały sparaliżowane. Ja nie mogę patrzyć na to, że w polskim państwie jest wyrok przywracający sędziego do pracy, prawomocny, i on do tej pracy nie jest przywracany, dlatego że inny sędzia z powodów politycznych jego nie robi. To nie jest normalne.
Red.: Pani marszałek, politycy wybierają sędziów w Niemczech, politycy są sędziami Trybunału Konstytucyjnego w Niemczech, tam właśnie... i wracając do swojej tezy, są kraje, którym wolno więcej, są kraje, którym wolno mniej.
M.K.-B.: Są kraje takie, że ludzie mają swoje funkcje, działają przyzwoicie i mają kręgosłupy. I są kraje, takie jak w Polsce, że czasami te kręgosłupy ludziom giną.
Red.: O kim pani mówi?
M.K.-B.: Uważam, że jeżeli człowiek działa, myśląc o interesie społeczeństwa, a nie o interesie własnym czy swojej partii, działa słusznie. Natomiast u nas ostatnio za bardzo myśli się o interesie jednej partii politycznej.
Red.: Kto decyduje o tym, kto ma kręgosłup, a kto nie ma kręgosłupa w takim razie?
M.K.-B.: Tak naprawdę sam człowiek, sposób, w jaki się zachowuje, w jaki działa.
Red.: A jak żeście wybierali sędziów do Trybunału Konstytucyjnego na zapas, to jak to wtedy zinterpretować? Mieliście kręgosłupy?
M.K.-B.: Wybraliśmy go, był wyrok Trybunału, który należało wprowadzić.
Red.: Dobrze, zmiana tematu...
M.K.-B.: Po to jest Trybunał, żeby właśnie w takich sytuacjach podejmować zdanie i mówić, gdzie politycy posunęli się o krok za daleko. Po to jest.
Red.: Dobrze, pani marszałek, zmieniamy temat. Reparacje od Niemiec, reparacje wojenne. Jaki jest na dzień dzisiejszy stosunek Platformy do tych żądań?
M.K.-B.: Ja nie wiem, czy pan nie zauważył, niedawno na ostatnim posiedzeniu Sejmu Sejm, co się rzadko zdarza, jednomyślnie poparł uchwałę mówiącą o zajęciu się sprawą zadośćuczynień ze strony niemieckiej i rosyjskiej. Rząd polski od polskiego Sejmu dostał pełne poparcie do tego, żeby podjął takie działania. Teraz czekamy, jakie działania, jakie rozmowy podejmie polski rząd, bo przecież trzeba zacząć od rozmów.
Red.: A dlaczego również od Rosjan?
M.K.-B.: Zdaje się, że te dwa kraje napadły na Polskę i te dwa kraje doprowadziły do bardzo wielkich zniszczeń nie tylko ludzkich, nie tylko wymordowały tysiące polskich obywateli, ale także zniszczyły nasze zasoby i gospodarcze, i kulturalne.
Red.: A czy to nie powoduje w takim razie ten wniosek, że żądanie reparacji od Niemiec staje się niewykonalne przez to z naszego powodu?
M.K.-B.: Jedno drugiego nie wyklucza. Trzeba zacząć rozmawiać. Trzeba zacząć rozmawiać nie na zasadzie obrażania czy podważania wiarygodności strony niemieckiej, tylko dyplomatycznie trzeba usiąść do stołu i zacząć rozmawiać.
Red.: Drodzy państwo, to jest rozmowa z Małgorzatą Kidawą-Błońską, wicemarszałek Sejmu. Ciąg dalszy na stronie Jedynki oraz w naszych mediach społecznościowych.
*
Red.: Pani marszałek, mimo kryzysu notowania partii politycznych są stabilne, PiS jest wciąż na czele, tak można powiedzieć, średnio około 36%...
M.K.-B.: No nie, trzydziestu sześciu to tylko w niektórych...
Red.: Zdecydowanych wyborców, Estymator na przykład ostatnio.
M.K.-B.: Tak naprawdę moim zdaniem patrząc na wszystkie sondaże, różne, różnymi metodami są robione, różnymi sposobami, i to jest tak maksymalnie od 27 do 30%.
Red.: No, patrzyłem Estymatora ostatnio, patrzyłem też inne badania, to jest, zdecydowani wyborcy, wychodzi między 35 a 36. Platforma wychodzi około 27 punktów procentowych. Dlaczego pani zdaniem te notowania są tak stabilne mimo kryzysu, mimo inflacji, mimo wielu rzeczy, które się teraz dzieją?
M.K.-B.: Prawo i Sprawiedliwość ma stały elektorat i ten stały elektorat nie przyjmuje w tej chwili jeszcze żadnych sygnałów z zewnątrz, wierzą absolutnie w to, co mówi premier Morawiecki, przyjmują to, co mówi prezes Kaczyński. I tak naprawdę podejrzewam, że dopiero takie codzienne życie spowoduje, że zaczną ci ludzie widzieć, że sytuacja w naszym kraju wygląda trochę inaczej. Ale druga informacja to to, że jeżeli popatrzymy na to, że jednak ugrupowania opozycyjne, różne ugrupowania opozycyjne, mają w tej chwili większość, to znaczy, że pokazuje to, że Prawo i Sprawiedliwość jest w tej chwili w takiej tendencji już spadkowej, że już nie będzie mogło odzyskać tego, co miało jeszcze parę lat temu.
Red.: Będzie wspólna lista wyborcza opozycji?
M.K.-B.: Bardzo bym chciała, trwają rozmowy, jest przekonanie i odpowiedzialność liderów wszystkich partii opozycyjnych demokratycznych, że te wybory są bardzo ważne i trzeba zrobić wszystko, żeby te wybory były wygrane.
Red.: To co powoduje, że Hołownia jeszcze nie zdeklarował się w sprawie wspólnej listy wyborczej? Tak samo PSL?
M.K.-B.: Jeszcze do wyborów jest trochę czasu. Ważne są rozmowy, ważne jest budowanie zaufania, ale ja jestem przekonana, że... i słyszę po rozmowach, że wszyscy zdają sobie sprawę z wagi tych rozmów. Jest jeszcze trochę czasu, ważne, żeby było takie poczucie, że trzeba pewne rzeczy robić razem.
Red.: Czy jest pani przekonana, że taka lista będzie w takim razie wspólna?
M.K.-B.: Nie wiem, ale bardzo bym chciała. Karty są w tej chwili w grze, wszystko jest możliwe.
Red.: I na koniec – pani marszałek, jak byście walczyli z inflacją, gdybyście teraz byli u władzy? Trochę o waszym programie.
M.K.-B.: Przede wszystkim gdybyśmy rządzili, to nie byłoby takiej sytuacji gospodarczej w naszym kraju, nie doprowadzilibyśmy do takiej dramatycznej sytuacji. Ale o tym, co by można było zrobić od razu, mówiliśmy, gdy inflacja się zaczynała...
Red.: A jak byście spowodowali, żeby ceny energii nie poszły do góry? Ceny energii na przykład gazu czy ropy naftowej?
M.K.-B.: Zdaje się, że ceny ropy naftowej na rynkach światowych wróciły do stanu sprzed kryzysu...
Red.: Ale przez wiele miesięcy pikowały.
M.K.-B.: Ale w tej chwili wróciły do stanu sprzed kryzysu, a my jeszcze tego w naszym... płacąc za wszystkie rzeczy, nie odczuliśmy, że te ceny wróciły do tamego...
Red.: Pani marszałek, ale ja płaciłem za paliwo 8 złotych i płacili przedsiębiorcy...
M.K.-B.: Ja też, tak, ale...
Red.: ...i to wpłynęło na wyższe ceny. Więc pytanie jest takie: co byście zrobili, jakbyście dzisiaj walczyli z inflacją?
M.K.-B.: Parę miesięcy... Sytuacja się zmienia, ale parę... na samym początku inflacji mówiliśmy, mówiliśmy o tym, że należało przede wszystkim wprowadzić 20% podwyżkę dla wszystkich obywateli, żeby złagodzić skutki inflacji, wprowadzić obligacje, żeby ludzie chcieli oszczędzać, żeby ci ludzie, którzy mają pieniądze, żeby oszczędzali, żeby wiedzieli, że te pieniądze, które mają, nie stracą na wartości, żeby tych pieniędzy nie wprowadzać...
Red.: Ale one są, obligacje.
M.K.-B.: Teraz częściowo są, wtedy, kiedy myśmy to wprowadzali, jeszcze tego wszystkiego nie było. Poza tym wiele mechanizmów, wiarygodność Narodowego Banku Polskiego, wiele rzeczy można zrobić, natomiast na pewno trzeba bardzo racjonalnie prowadzić gospodarkę i naprawdę namawiać Polaków do oszczędności.
Red.: Pani marszałek, obligacje są cały czas i można je kupić cały czas...
M.K.-B.: No nie, ale powinny być na takim oprocentowaniu, o czym mówiliśmy, i proszę sobie przypomnieć, o czym mówiła pani poseł Leszczyna, że powinny być na takim poziomie, żeby ludzie wiedzieli, że nie tracą złotówki, żeby ich zachęcać do tego. Teraz są obligacje, ale nie dają takiej gwarancji, jak inflacja, która w tej chwili...
Red.: To ile byście oprocentowali w takim razie?
M.K.-B.: Proponowaliśmy inflacja + 1%.
Red.: Inflacja... Ale to wszystko... Jeżeli 20% podwyżki dla sfery budżetowej, to jest wszystko pchanie pieniądza na rynek, to jest wzrost inflacji wtedy.
M.K.-B.: Ale ludzie muszą być zabezpieczeni, żeby... Jeżeli utrzymuje się ich poziom życia, mogą wtedy oszczędzać. A nie może być tak, że w tej chwili nauczyciele, pielęgniarki, jakość ich życia spada, tak naprawdę można powiedzieć z miesiąca na miesiąc. Jak się muszą czuć emeryci, których nie stać w tej chwili jużprawie na nic, a wiedzą, że muszą kupić węgiel na zimę (...). Podobno mają dostać pieniądze na węgiel, którego nie ma. To jest sytuacja katastrofalna, bardzo trudna. I chciałabym, żeby rząd naprawdę zajął się tymi problemami, a nie przekładaniem wyborów samorządowych.
Red.: I ostatnie pytanie – 2000 kilowatogodzin po starej cenie w przyszłym roku dla gospodarstwa domowego. Dobry czy zły pomysł?
M.K.-B.: Znaczy każda pomoc jest dobra, ale też zdajmy sobie sprawę, że to jest bardzo mała ilość energii, to tak naprawdę bardzo skromne. Jeżeli ktoś ma kuchenkę elektryczną, jeżeli ktoś ma większość rzeczy w domu na elektryczność, są takie domy, które przestawiły się całkowicie na energię elektryczną, nie używając gazu, dla tych osób...
Red.: Gdybyście rządzili, ile byście dali?
M.K.-B.: Nie rządzimy. Gdybyśmy rządzili, przygotowalibyśmy mądrą ofertę, a przede wszystkim nie dopuścilibyśmy do takiej sytuacji, że inflacja w naszym kraju hula od wielu miesięcy i rząd nie podejmuje żadnych działań, z dnia na dzień dowiadujemy się, że firmy zamykają swoją działalność, szczególnie w dzisiejszych czasach piekarnie i małe cukiernie, o tym wiemy najwięcej. Działalibyśmy, a nie uprawiali propagandy.
Red.: Te 2000, pani marszałek, to jest przeciętne zużycie w gospodarstwie domowym, tak to wygląda w tej chwili...
M.K.-B.: Ale ja mówię, że to jest bardzo oszczędne. Bardzo dobrze, że to się dzieje, dobrze, że uwzględniono rodziny wielodzietne, ale to jest wszystko za mało.
Red.: Marszałek, wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska była drugim gościem wtorkowych Sygnałów Dnia. Dziękuję, miłego dnia.
M.K.-B.: Dziękuję bardzo.
JM