Polskie Radio

Rozmowa dnia: Zbigniew Girzyński

Ostatnia aktualizacja: 08.07.2013 08:15

Krzysztof Grzesiowski: W studiu w Toruniu poseł Zbigniew Girzyński, Prawo i Sprawiedliwość. Witamy, panie pośle, dzień dobry.

Zbigniew Girzyński: Kłaniam się, pozdrawiam z Torunia.

Czy brał pan pod uwagę możliwość porażki kandydata Prawa i Sprawiedliwości, pana Jerzego Wilka w wyborach na prezydenta Elbląga?

Tak, oczywiście, że taką ewentualność brałem pod uwagę z tego względu, że w Elblągu Prawo i Sprawiedliwość zawsze przegrywało, i to dosyć wyraźnie, z Platformą Obywatelską. Pamiętam w wyborach prezydenckich, kiedy Jarosław Kaczyński nieznacznie w Polsce, ale jednak przegrał z Bronisławem Komorowskim, to w Elblągu ta wygrana Platformy i kandydata wówczas obecnego pana prezydenta Komorowskiego była ogromna, dostał 62% do 37 Jarosława Kaczyńskiego. Więc wydawało mi się, że będzie tam niezwykle trudno. Tym bardziej się cieszę, że nawet w takim miejscu, gdzie zawsze dostawaliśmy kiepski wynik i z Platformą przegrywaliśmy wyraźnie, gdzie Platforma zrobiła wszystko, aby pozyskać elektorat lewicowy, łącznie z tym, że kandydatem czy w zasadzie nie kandydatem, ale senatorem od 2 lat z tamtego regionu z listy Platformy Obywatelskiej jest były wieloletni poseł SLD, a kiedyś I sekretarz komitetu miejskiego PZPR-u w okresie stanu wojennego, pan Gintowt-Dziewałtowski. Więc zrobiono wszystko, aby kandydat Prawa i Sprawiedliwości tam przegrał, a mimo to jest wygrana. To niezwykle cieszy, bo to daje taką nadzieję dla całej Polski myślę.

To oczywiście przyjdzie jeszcze na to pora, by ocenić, kto na kogo głosował, ale już teraz pojawiają się takie wnioski, że chyba jedna część ta lewicowa, tak to nazwijmy, oddała głosy na kandydata Prawa i Sprawiedliwości.

Jeżeli ludzie o poglądach lewicowych skłaniają się ku naszym kandydatom, to ja się oczywiście bardzo cieszę, bo Prawo i Sprawiedliwość chce pozyskiwać głosy z różnych części sceny politycznej, ale tak jak mówię, tam było szczególnie trudno, bo tam rzeczywiście lewica, Platforma były zwykle mocne, my znacznie słabsi, i jeżeli udało się w II turze mimo tak brudnej kampanii, jaką pod koniec zwłaszcza Platforma tam prowadziła, wygrać, mimo osobistego, chyba trzykrotnego tam zaangażowania Donalda Tuska, który przyjechał wspierać kandydatkę Platformy Obywatelskiej, to to jest dobry sygnał, bo to jest także porażka Donalda Tuska i Platformy, myślę, w takim szerszym wymiarze, a to z punktu widzenia myślę, że pewnej nadziei, która się wlewa w serca wielu Polaków w innych miastach – w Toruniu, w Grudziądzu, Włocławku i w całej Polsce – jest ważna.

No to dobrze, mamy Elbląg, wybory w Elblągu już poza nami, to co dalej z punktu widzenia Prawa i Sprawiedliwości?

No, można powiedzieć, że dalej cykl normalnych działań politycznych. Pewnie w najbliższym czasie czeka nas referendum w Warszawie, my będziemy opowiadali się, tak jak chyba większość zresztą mieszkańców Warszawy, za odwołaniem pani Hanny Gronkiewicz-Waltz, ona jest naprawdę fatalnym prezydentem. Ja bywając często w Warszawie, niestety, także na własnej skórze odczuwam fatalne skutki jej rządów, rządów Platformy. I zobaczymy, jaki będzie wynik tam, gdzie Platforma od lat dominuje na scenie politycznej, wygrywa wybory w I turze i uzyskiwała najlepsze rezultaty. Myślę, że to także taki czas dla tych wszystkich, którzy uważali, że może nie warto głosować na Prawo i Sprawiedliwość, szukali jakichś innych alternatyw, że tylko Prawo i Sprawiedliwość jest tym ugrupowaniem, które skutecznie jest w stanie przeciwstawić się rządom Platformy i stworzyć wobec tych rządów taki realny plan działania i realną konkurencję i alternatywę wszędzie, bo to nie tylko Rybnik, to nie tylko sukces polityczny i przejęcie władzy w województwie podkarpackim, to także Elbląg, a więc tereny, gdzie było nam szczególnie trudno i także tam, nawet w okresie sukcesów Prawa i Sprawiedliwości w przeszłości nie uzyskiwaliśmy tam tak dobrych rezultatów, jaki wczoraj uzyskał kandydat i obecny pan prezydent, któremu serdecznie gratuluję, pan prezydent Jerzy Wilk z Elbląga.

Panie pośle, ale czy Rybnik wspomniany przez pana, czy Elbląg, czy nawet Warszawa, jeśli dojdzie do odwołania pani prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz, to przyzna pan są to wydarzenia cząstkowe, które nijak nie spowodują, że nagle największa partia opozycyjna stanie się partią sprawującą władzę. Krótko mówiąc, wybory obowiązują jesienią 2015 roku.

Zdajemy sobie z tego sprawę i dobrze, że one się wtedy odbędą, to daje jeszcze nam szansę na to, aby przekonać większą ilość Polaków do programu Prawa i Sprawiedliwości, do rozwiązań, które proponujemy, do tego, jak można lepiej, skuteczniej, mądrzej rządzić Polską, jak uzdrawiać polską gospodarkę, jak mądrze i oszczędnie, ale także nie kosztem ludzi gospodarować pieniędzmi publicznymi. Na to trzeba czasu, udało się to rzeczywiście w kilku miejscach. W Polsce mam nadzieję, że się uda, kiedy będą najbliższe wybory najpierw do Parlamentu Europejskiego, potem samorządowe i wreszcie te najważniejsze z punktu widzenia całości kraju, czyli wybory prezydenckie i parlamentarne.

Czyli nijak nie wierzy pan w słowa premiera już cytowane dzisiaj przeze mnie zresztą z wywiadu dla Gazety Wyborczej o tym, że w 2015 roku Platforma odzyska pozycję lidera na kilka miesięcy przed wyborami, o czym premier Donald Tusk jest głęboko przekonany.

Myślę, że w 2015 roku Platforma Obywatelska, jeżeli jeszcze będzie w ogóle funkcjonowała na scenie politycznej, będzie się cieszyła marginalnym w najlepszym wypadku kilku-, może kilkunastuprocentowym poparciem. Raczej przypuszczam, że będziemy obserwowali taką sytuację, jaka miała miejsce w przypadku Akcji Wyborczej Solidarność swego czasu i premiera Buzka, który jako urzędujący szef rządu także jeszcze przed wyborami dosyć dziarsko się trzyma niczym Donald Tusk dzisiaj, a potem jego ugrupowanie nie przekroczyło nawet progu wyborczego. Raczej tego typu scenariusz uważam, że może być czymś, co spotka Platformę za dwa lata. Ale to wyborcy na końcu zdecydują i to nie moje słowa czy słowa Donalda Tuska, ale kartka wyborcza będzie decydowała i przekonamy się o tym w trakcie tych wyborów, które będą wówczas.

Ano właśnie, bo znalazłem w Internecie jeszcze dostępny fragment z pana blogu, to jest zapis z 7 października 2011 roku, dotyczący kończącej się wówczas kampanii wyborczej przed wyborami do Sejmu. Przypomina pan sobie?

Ja dosyć intensywnie prowadziłem bloga w tamtym okresie, więc nie pamiętam dokładnie tego wpisu, ale chętnie...

Napisał pan coś takiego wtedy: „Taka była ta kampania wyborcza przed wyborami w roku 2011, z jednej strony Prawo i Sprawiedliwość, a po przeciwnej stronie cała reszta obecnie sprawująca w Polsce władzę, władzę, która przez 4 lata potrafiła jedynie straszyć Polaków PiS-em i która naiwnie wierzy, że ktoś się jeszcze da na to nabrać. Jestem przekonany, że Polacy ich głęboko, tę władzę w tym zakresie rozczarują, ponieważ Polacy zasługują na więcej”. Potem mieliśmy wybory, nieco ponad 39% dla Platformy i nieco poniżej 30% dla Prawa i Sprawiedliwości. Hm, nie sprawdziły się pana słowa.

Dlatego, tak jak powiedziałem, mam nadzieję, ale widać dzisiaj, że po tych 2 latach, gdyby cofnąć czas, to chyba wówczas nawet głosujący Polacy na Platformę Obywatelską uczyniliby inaczej. I mam nadzieję, że za 2 lata tak się stanie. Gdybyśmy spojrzeli na wynik w Elblągu wówczas z roku 2011, który pan przytacza, to tam wynik Prawa i Sprawiedliwości był bliski 20% akurat w tym mieście, a nie 30%, więc jeżeliby stosować już porównania, to dzisiaj naprawdę mamy realną szansę na to, aby tym razem skutecznie z Platformą Obywatelską wygrać. I troszkę tak jak na Węgrzech, tam też Victora Orbana i jego partię Fidesz, która była dwie kadencje, 8 lat w opozycji, tamtejsi sprawujący władzę socjaliści już skazywali na wieczną porażkę i potem nie tylko udało się tam im przejąć władzę, ale uzyskać bardzo zdecydowaną większość i dzisiaj skutecznie przekonywać Węgrów do swojego programu reform, reform, które są także jakąś nadzieją dla nas, że można nie patrząc tylko i wyłącznie na nakazy płynące z zewnątrz, wybrać własną drogę i skutecznie uzdrawiać sytuację gospodarczą.

Panie pośle, spore zainteresowanie w ostatnich dniach budzi osoba pana prof. Piotra Glińskiego, o którym prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński mówi, że byłbym dobrym kandydatem a to na prezydenta Rzeczpospolitej, a to na prezydenta Warszawy. Co prawda sam zainteresowany, czyli prof. Gliński, mówi, że nie miał żadnej konkretnej formalnej propozycji tak w jednej, jak i w drugiej kwestii, ale jest mile zaskoczony, jest usatysfakcjonowany. Kim miałby być prof. Gliński w planach Prawa i Sprawiedliwości?

Pan prof. Gliński, który był przez nas prezentowany jako kandydat na ewentualnego premiera rządu, gdyby doszło do zmiany sytuacji politycznej w obrębie jeszcze obecnie funkcjonującego parlamentu, jest wybitnym przedstawicielem świata nauki, znanym i cenionym w licznych środowiskach akademickich. Mogę to powiedzieć także z perspektywy mojego miasta, miasta akademickiego Torunia, gdzie także na moim uniwersytecie, gdzie również jestem zatrudniony, jest osobą znaną i cenioną, jest znanym przewodniczącym, szefem Towarzystwa Naukowego Socjologów w Polsce. W związku z tym myślę, że spełnia wszelkie kryteria, aby był politycznie w Polsce przydatny. Staramy się jako Prawo i Sprawiedliwość pozyskiwać licznych ludzi, w klubie Prawa i Sprawiedliwości jest liczna reprezentacja świata nauki, wielu profesorów, doktorów habilitowanych, doktorów z różnych bardzo dziedzin. Jestem przekonany, że gdy dojdzie do konieczności z racji kalendarza wyborczego podejmowania decyzji personalnych, to także i potencjał prof. Glińskiego i wielu innych ludzi świata nauki, którzy wspierają Prawo i Sprawiedliwość swoją wiedzą, mądrością, będzie na pewno pożytecznie wykorzystany.

No tak, ale prof. Gliński nie jest członkiem Prawa i Sprawiedliwości, a wymienianie go w kontekście ewentualnej kandydatury na prezydenta Rzeczpospolitej czy na prezydenta Warszawy powoduje pytanie wprost: dlaczego nie padają nazwiska polityków Prawa i Sprawiedliwości jako godnych tego, by objąć którąś z tych dwóch funkcji?

Po pierwsze pan premier Jarosław Kaczyński mówił o ewentualnej tego typu możliwości, a nie zgłaszał tę kandydaturę formalnie, to jest pierwsza rzecz. Druga rzecz – do tych wyborów jest jeszcze pewna odległość czasu, decyzji konkretnych personalnych w tej sprawie jeszcze nie podejmowaliśmy. Pokazujemy natomiast, że jesteśmy otwarci na różne środowiska, na różne koncepcje, że staramy się poszerzać także naszą propozycję personalną w stosunku do Polaków, bo może tym się różnimy od Platformy Obywatelskiej, że nie uważamy, że mamy świetną receptę na każdy problem, staramy się szukać recept także wśród tych, którzy nie są być może fizycznie zdeklarowanymi członkami naszego ugrupowania, ale których cenimy, bo wiemy, że ideą ich działania w sferze publicznej jest dobro naszego kraju, a to jest tak naprawdę najważniejszy wyznacznik, a nie taka lub inna legitymacja partyjna. Tego typu myślę, że myślenie jest większości Polaków obce, a na pewno jest obce w znaczącej większości, jeżeli nie prawie wszystkich członków Prawa i Sprawiedliwości, które mam zaszczyt reprezentować w parlamencie.

Toruńskie studio Sygnałów dnia i nasz gość, poseł Zbigniew Girzyński, poseł Prawa i Sprawiedliwości. Panie pośle, dziękujemy za rozmowę.

Dziękuję, pozdrawiam z pięknego Torunia.

(J.M.)