Polskie Radio

Rozmowa dnia: Anders Fogh Rasmussen

Ostatnia aktualizacja: 12.03.2014 07:40

Anders Fogh Rasmussen: Przede wszystkim chciałbym pogratulować Polsce w związku z 15. rocznicą członkostwa w NATO. To był rzeczywiście historyczny moment, kiedy Polska wchodziła do Sojuszu, i od tego czasu można dostrzec znaczący i wartościowy polski wkład dla rozwoju Paktu Północnoatlantyckiego. Chodzi o znaczący wkład dla najważniejszych misji natowskich, przede wszystkim w Afganistanie. Polska także politycznie miała swój wartościowy wkład w dyskusję dotyczącą perspektyw rozwoju Sojuszu. Gratuluję Polsce i bardzo jej za to dziękuję.

Myśli pan, że w tej obecnej rzeczywistości Polska musi bardziej niż kiedykolwiek wcześniej polegać na swoich sojusznikach?

Myślę, że jest jasne dla wszystkich, zwłaszcza po tym, co zobaczyliśmy na Ukrainie, a w szczególności na Krymie, to jest istota bycia członkiem wojskowego sojuszu, silnego wspólnego systemu obrony. Myślę, że wielu Polaków i mieszkańców Europy Środkowo-Wschodniej, krajów bałtyckich docenia fakt wejścia do NATO w odpowiednim czasie.

A czy w tej chwili w NATO jest miejsce dla nowych członków?

Podczas wielu szczytów NATO jasno podkreślaliśmy, że nasze drzwi pozostają otwarte dla europejskich krajów, które spełnią niezbędna kryteria, pozostają otwarte dla europejskich demokracji, które mogą przyczynić się dla transatlantyckiego bezpieczeństwa. Ale oczywiście warunkiem wstępnym dla państw starających się o wejście do Sojuszu jest spełnienie wszystkich kryteriów.

W tym roku dobiega końca misja w Afganistanie. Jakie są następne wyzwania dla Polski w NATO i jakie wyzwania stoją przed samym sojuszem?

Jednym z najważniejszych zadań sojuszu jest zapewnienie skutecznej obrony naszym krajom i obywatelom. Dlatego musimy wykorzystać to, czego nauczyliśmy się w Afganistanie i podczas innych naszych operacji, czyli ściśle z sobą współpracować. Jeśli zdecydowaliśmy się na wycofanie wojsk z Afganistanu, teraz będziemy kłaść nacisk na wspólne ćwiczenia i szkolenia, by rozwijać nasze zdolności, by działać razem. Obecnie sojusz jest silniejszy niż kiedykolwiek, bo nasze wojska nauczyły się, jak razem współpracować i działać w codziennych warunkach w Afganistanie. Dlatego teraz powinniśmy te zdolności rozwijać.

NATO powinno być też przygotowane na nieoczekiwane wydarzenia, takie, które teraz obserwujemy na Ukrainie.

To prawda, to jest właśnie istota funkcjonowania najsilniejszego światowego wojskowego sojuszu. Jesteśmy przygotowani na wszelką ewentualność, na nieoczekiwane sytuacje. I ma pani rację wskazując na rozwój wydarzeń na Ukrainie. Rosyjska inwazja na Ukrainie, na Krymie przypomina, że istnieją zagrożenia w pobliżu naszych granic w Europie. To przypomnienie, że musimy inwestować w naszą obronność i bezpieczeństwo.

W związku z tym, że poruszyliśmy temat Ukrainy, co może zrobić NATO, czy możliwa jest operacja wojskowa, jeśli sytuacja pogorszy się?

Fakt, że misja patrolowania przestrzeni powietrznej jest w tej chwili wzmacniana, to jasny sygnał naszej determinacji, że chcemy zapewnić skuteczną obronę krajów członkowskich Sojuszu. I to jest właśnie podstawowe zadanie NATO. Ale ponad to zdecydowaliśmy się wesprzeć Ukrainę i wzmacniać współpracę z tym krajem.  Pomożemy Ukrainie rozwijać silniejszą, nowocześniejszą obronę poprzez ćwiczenia, szkolenia, reformę jej systemu obrony i uczestnictwo w natowskich programach. Bierzemy też udział w międzynarodowych wysiłkach, by wywrzeć presję na Rosję. Nasze żądania są oczywiste, rosyjskie wojska muszą wrócić do baz. Międzynarodowi obserwatorzy powinni pojechać na Ukrainę i powinno dojść do bezpośrednich negocjacji między Rosją a Ukrainą.

Myśli pan, że właściwe jest określenie, obserwując obecną sytuację na Krymie, że wracamy do czasów zimnowojennej retoryki? Rosyjski ambasador przy NATO w zasadzie sam o tym wspomniał kilka dni temu. Ale czy pan zgadza się, że wracamy do tej zimnowojennej rzeczywistości?

Rzeczywistość jest taka, że staromodne zimnowojenne myślenie jest wciąż obecne na Kremlu. W szczególności chodzi mi o postrzeganie kwestii bezpieczeństwa, to, co my nazywamy grą o sumie zerowej, prowadzącej do dominacji. Jeśli jedna strona zyskuje gwarancje bezpieczeństwa, to druga je traci. To jest właśnie staromodne, zimnowojenne myślenie. A my w NATO uważamy, że wszyscy mogą zyskać w kwestiach bezpieczeństwa, nawet Rosja, jeśli jest współpraca, podejście demokratyczne, jeśli są rozmowy pokojowe. Niestety, takie myślenie jest obce Kremlowi. Tam jedyne, co się liczy, to hard power, militarne podejście, co Rosja pokazała na Ukrainie, decydując się na inwazję na Krym.

Czy w związku z napiętą sytuacją na Krymie możliwe jest zamrożenie kontaktów na linii NATO-Rosja? Czy taką decyzję mogą podjąć ministrowie spraw zagranicznych sojuszu, którzy w kwietniu spotykają się w Brukseli?

Na razie odbyło się spotkanie ambasadorów NATO z rosyjskim ambasadorem. To była bardzo szczera, bezpośrednia i trudna wymiana zdań, ale pokazaliśmy, że cały czas zależy nam na utrzymaniu dyplomatycznych kanałów, które pozwolą na utrzymanie politycznego dialogu. Na razie chcemy dokonać przeglądu wzajemnych relacji i ministrowie spraw zagranicznych sojuszu będą o tym rozmawiać. Być może zadecydują o zamrożeniu relacji na kwietniowym spotkaniu.

(J.M.)