Polskie Radio

Rozmowa dnia: Janusz Korwin-Mikke

Ostatnia aktualizacja: 01.04.2015 15:20
Audio
  • Janusz Korwin-Mikke m.in. o polskiej polityce zagranicznej i walucie euro ( Jedynka/Popołudnie z Jedynką)

Marek Mądrzejewski: Naszym gościem jest Janusz Korwin–Mikke, eurodeputowany, lider partii KORWiN, jeden z jedenastu, czyli kandydat na urząd prezydenta RP w tegorocznych wyborach. Witam serdecznie.

Janusz Korwin–Mikke: Witam państwa.

Za miesiąc minie 11 lat od wstąpienia Polski do Unii Europejskiej. Wówczas wprawdzie bez precyzyjnego, docelowego terminu zobowiązaliśmy się do przyjęcia wspólnej waluty. Pacta sunt servanda, umów należy dotrzymywać, czy niekoniecznie?

Oczywiście, PiS nas wciągnął do tej Unii, bo to PiS robił, to Jarosław Kaczyński negocjował, to śp. prezydent Lech Kaczyński podpisał, to PiS za tym głosował, pan Ziobro też, pan Gowin też, oczywiście. Niech teraz pan Duda nie twierdzi, że on jest przeciwko euro, bo on za tym przecież był. Natomiast mamy swobodę co do daty i ja nieustannie twierdzę, że najlepszy do tego celu jest rok 2222 gdzieś tak...

Zweryfikuje pan to?

Może w 2221 ewentualnie, gdyby nam się bardzo spieszyło, nie wcześniej. Natomiast mówiąc teraz poważnie o tym, co się dzieje, to jest wyjątkową bezczelnością to, co się dzieje, wyjątkową bezczelnością w tej chwili zakładać jeszcze euro. Przecież, proszę państwa, trzy tygodnie temu Europejski Bank Centralny podjął decyzję o dodruku euro, czyli każdy posiadacz euro jest rabowany z pieniędzy. Zresztą widzimy to w Polsce, gdzie cena euro z 4,20 teraz schodzi na 4,04 i za chwilę zejdzie na 3,80. Po prostu rabuje się posiadaczy euro. I proszę zwrócić uwagę – Litwa się zdążyła jeszcze załapać i Litwinów okradziono, a nas nie, bo tylko ci, co mają euro w Polsce, są okradani. Ci, co mają złotówki, nie są okradani.

Czyli pan, prawdę powiedziawszy, też jest okradany jako eurodeputowany.

Tak, niestety, ja jako eurodeputowany dostaję pensję w euro i, niestety, moja pensja jest coraz mniej warta, ale przeżyję, to słowo daję, to nie w tym problem. Natomiast to jest naprawdę bezczelność, żeby... Bo to nie problem jest, że ceny pójdą w górę, no, pójdą trochę, to się wyrówna i tak dalej, nie w tym jest problem. Problem jest w czymś zupełnie innym. Problem jest w tym, że właśnie teraz mogą nas okradać, ale również problem jest w tym, że jak mówił Milton Friedman, ustawienie sztywnego kursu waluty to jest tak, jakby dla lepszego sterowania łódką przybić rudel gwoździem do burty, ustawić pod danym kątem, ustawi się sztywny kurs, pach, przybić gwoździem i będzie dobrze. Nie będzie dobrze.

Ale może ten kurs nie miałby być sztywny, tylko kto inny decydowałby o tym, jaki on jest, nie Polacy.

Kurs byłby sztywny, bo po prostu nie byłoby złotówki, prawda? Proszę zwrócić uwagę, że tak naprawdę to Litwini już od 1,5 roku byli w strefie euro, bo wejść do strefy euro tak naprawdę to nie jest żaden problem. Wystarczy jeżeli tam euro jest warte 4,04, włożyć do koperty 4 złote i 4 grosze, napisać na tym 1 euro i można tym handlować jak jednym euro, nie musimy mieć niczyjej zgody. Tylko problem polega na tym, że ta wartość się zmienia, codziennie jest inna, a tu mamy sztywny kurs. Otóż Litwini mieli już od 1,5  roku sztywny kurs, tak że oni naprawdę byli w strefie euro, tylko jeszcze na tej kopercie było napisane 4,04 złotego, a nie 1 euro.

„Bogactwo pochodzi z pracy, a nie z dotacji” – to pańskie słowa. Czy unijne dotacje zepsuły Polaków?

Szkodzą, zdecydowanie szkodzą dotacje. Unia daje ludziom dotacje... To jest szok, co mówię, dla ludzi, bo w Polsce ludzie wierzą w dotacje...

Dla rolników na pewno.

Oczywiście. Ludzie wierzą w dotacje. Przecież Donald Tusk wygrał wybory, bo obiecywał, że wyżebrze z Unii tam 300 miliardów, a Jarosław Kaczyński mówił,  że nie 300, a 400 trzeba było wyżebrać, prawda? Więc naród żebraków. Nie, proszę państwa, Unia daje dotacje na przykład młodym ludziom, żeby ludzi zdemoralizować. Ten człowiek, który weźmie pieniądze za darmo, to on jak mu w firmie coś nawala, to on już nie myśli, jak ją naprawić. On myśli o tym, jak dostać kolejną dotację, on już jest klientem opieki społecznej niejako. I to jest po to, żeby złamać ludziom kręgosłupy. Nie mamy miejsca, żeby tutaj mówić o całej polityce Unii, ale ona jest na to nastawiona. Na przykład nas, europosłów, stara się zdemoralizować, dając nam ogromne pensje, traktując nas jak udzielnych książąt, podjeżdżają te mercedesy, otwierają nam drzwi, no w ogóle... Po to, żeby na zdemoralizować, żebyśmy poczuli się nie zwykłymi ludźmi, tylko wybrańcami losu, żebyśmy głosowali, żeby tych zwykłych ludzi uciskać...

Czyli rozumiem odciętymi również od swojego zaplecza.

Oczywiście, oczywiście, o to chodzi. Jak ja na przykład zabrałem głos i powiedziałem, że każdy Europejczyk powinien mieć prawo kupić tam w aptece, jakie chce lekarstwo bez żadnych recept i tak dalej, przecież (...) ale w Unii Europejskiej ceny lekarstw są 6 razy wyższe niż w normalnych krajach, 6 razy.

Nie, nie, my rozumiemy, dlatego że obserwujemy taki proces reeksportu lekarstw z Polski do Unii po to, żeby apteki czy te firmy farmaceutyczne zarabiały.

Tak, są różne (...) robi machlojki, ale, powtarzam jeszcze raz, sześciokrotne, to jest gigantyczne. Ale ci wszyscy ludzi w Unii przecież wiedzą. Firmy na tym zarabiają farmaceutyczne, lekarze dostają od nich pieniądze, to jest zysk. Tak że ten biedny człowiek ma płacić 6 razy więcej za lekarstwa, no, powiedzmy dwa razy więcej, bo 30% tylko płaci, więc tylko dwa razy więcej płaci ten ubezpieczony. I ma się jeszcze cieszyć, że płaci dwa razy więcej, bo mu dają zniżkę.

Jak pan ocenia europejską solidarność wobec zagrożeń ze wschodu? No i w tym kontekście naszą politykę zagraniczną?

Nie mamy zagrożenia ze strony Ukrainy, a to jest nasz jedyny sąsiad na wschodzie...

Ale mamy taki kawałek na wschodzie od strony Kalinigradu...

Ale tam na północy to jest od Królewca nie widzę żadnych zagrożeń, tam teraz dopiero Iskanderysię miały pojawić, bo już po tych wrzaskach, które żeśmy robili. Ale ja jeszcze raz mówię: kto głosuje na pana Dudę i pana Komorowskiego, ten głosuje za trzecią wojną światową, żeby powiedzieć jasno. Są w Waszyngtonie ludzie, którzy chcą zrobić wojnę światową z bardzo prostej przyczyny. Nie tam, żeby sprzedać broń, bo chcą sprzedać nam Tomahawki, nie tyle generałowie chcą sobie powojować, nie to, że finansiści chcą ukryć katastrofę gospodarczą, nie. Chodzi o coś innego. Oni mówią tak: mamy teraz najsilniejszą na świecie armię, zadłużyliśmy kraj na 14 miliardów... co ja mówię, bilionów dolarów, i takiej przewagi już nigdy nie będziemy mieli, bośmy ogromne pieniądze w to włożyli...

I trzeba ją skonsumować?

Tak, bo jeżeli... Teraz będziemy z wolna schodzili w dół, a Chiny idą w górę. Chiny poprą Rosję, bo (...) jest przeciwko najsilniejszemu, i Chiny za 7 lat będą silniejsze od USA. To trzeba zrobić wojnę światową teraz. I Ukraina jest pretekstem. I Polska ma szansę uratować świat przed wojną światową w ten sposób, że – podobnie jak Białoruś, Słowacja, Węgry, Rumunia – ogłosi neutralność. Wtedy NATO nie będzie miało dostępu do Ukrainy w ogóle. Proszę zwrócić uwagę – ani Węgry, ani Rumunia, ani Słowacja nie popierają tej wariackiej polityki.

Czyli nie dość, że NATO i USA nie są gwarantem naszego bezpieczeństwa, o czym przekonuje nas zdecydowana większość polityków, to one są w ogóle nam niepotrzebne, powinniśmy się uniezależnić od jakichkolwiek związków.

Nie, nie, nie, dlaczego? NATO, formalnie rzecz biorąc, jest traktatem obronnym i teoretycznie rzecz biorąc, NATO nie ma prawa ingerować... znaczy nie musi ingerować w sprawie Ukrainy, natomiast gdyby napadnięto na Litwę czy Estonię, czy Polskę, to, oczywiście, wtedy ma obowiązek (uwaga, cytuję) „podjąć stosowne kroki, nie wyłączając użycia sił zbrojnych”. Ale to może być np. stanowczy protest. Tak że nie czujmy się całkiem bezpieczni0 w tym NATO, ale zawsze czuję się bezpieczniejszy niż... bo honor Ameryce nie pozwoliłby tutaj siedzieć cicho, gdyby ktoś napadł na kraje NATO, tym bardziej że oni chcą, silne kręgi...

Na właśnie, a do tego...

Silne kręgi w USA chcą wojny, tak że byłaby to woda na ich młyn, tak że...

Często mówiąc o naszym bezpieczeństwie w kontekście właśnie NATO i Stanów Zjednoczonych, no, NATO, przywołujemy ten piąty punkt traktatu północnoatlantyckiego, ale warto pamiętać o trzecim, który poprzedzając go, mówi o tym, jak wielki wkład powinien być państwa, które ma być bronione przez wspólnotę Paktu, w to, żeby samemu się obronić. Pan gwarantuje czy zapowiada, czy obiecuje wzmocnienie polskiej armii.

Tak.

Jaką drogą chce pan to osiągnąć?

Zdecydowanie, zdecydowanie, bo od początku, czy to będzie się nazywało Unia Polityki Realnej, czy KNP, czy KORWiN, cały czas nalegaliśmy na... partie prawicy nalegały: nie dawać zasiłki dla bezrobotnych, tylko dobrze finansować żołnierzy. Mamy 2 miliony bezrobotnych, 630 tysięcy niepotrzebnych urzędników i mamy 100 tysięcy ludzi, z  których naprawdę żołnierzami jest 30 tysięcy...

Czterdzieści.

...a (...) może sześć. Tak że sytuacja jest paranoiczna. Księstwo Warszawskie liczyło 4 miliony mieszkańców, a miało stutysięczną armię, więc to jest śmieszne, stać nas na przyzwoitą armię. Jeżeli nie będziemy płacili oczywiście...

Tak, ale jednak powiedzmy uczciwie, że wówczas niezbędny był taki komplet: koń i żołnierz, a dzisiaj wystarczy jeden żołnierz, który jest w stanie obsłużyć kilka rakiet.

Tak, ale jesteśmy w tej chwili znacznie bogatsi i stać nas na to. Jeszcze raz mówię, jednak ten żołnierz...

Chodzi mi tylko o to, żeby nie mierzyć bezpieczeństwa ilością ludzi przebranych w mundury.

Toteż trzeba tych ludzi wyszkolić. Amerykanie jednak tych komandosów szkolą, i to bardzo starannie, bo ja chcę mieć ludzi wyszkolonych, a nie tam... Aha, i najważniejsza sprawa, jeśli idzie o żołnierzy. W tej chwili mamy bardzo złą reputację do wojska. Do wojska bierze się ludzi znęconych obietnicą wcześniejszej emerytury. I ja twierdzę, że trzy czwarte żołnierzy idzie do wojska nie dlatego, że chcą sobie postrzelać i zabijać kogoś, tylko idą do wojska, bo żadnej wojny nie będzie, a będziemy emerytami w wieku lat 35. I po to idą. To jest ostatni człowiek, który powinien być w armii.  Ostatni człowiek.

Więc porozmawiajmy teraz o czymś, czego nikt nie lubi poza poborcą – o podatkach.

Ja bardzo lubię podatki, to znaczy o nich mówić, natomiast...

Niekoniecznie płacić.

Natomiast płacić na pewno nie. Podatek to jest...

Ale lubi pan też obiecywać wiele w tej mierze.

Tak. Ja od razu mówię, że...

No to słuchamy.

Bo ludzie tutaj kłamią, że ja mówię, że ja chcę zlikwidować wszystkie podatki. Nieprawda. Ja chcę tylko zlikwidować podatki dochodowe i podatek od kupna–sprzedaży, bo one przeszkadzają gospodarce. Podatek dochodowy jest to kara za dobrą pracę. Jak pracuję dwa razy lepiej, no to wtedy płacę państwu dwa razy większą grzywnę, a jak jest progresja, to jak pracuję dwa razy lepiej, to płacę państwu cztery razy wyższą grzywnę, prawda? To jest zupełny nonsens, to jest... Ja byłem... Rozmawiałem z wiceministrem finansów i mówię tak: dlaczego jest taka ogromna akcyza na alkohol? On mówi: no po to, żeby ludzie nie pili. A, to podatek dochodowy jest po to, mówię, żeby ludzie nie pracowali, tak? No i tak właśnie się dzieje. A druga sprawa to jest odwrotność tego, czyli zasiłek dla bezrobotnych. Jak można płacić człowiekowi, który nie pracuje? To jest zachęta, żeby nie pracować.

No, jest kwestia tego, jaką kwotę uzyskuje...

Wszystko jedno.

...bo jeżeli na Zachodzie Europy, to rzeczywiście może być to zachętą do niepracowania, natomiast w Polsce to nie gwarantuje przetrwania.

Ale pan się myli. Te paręset złotych, oczywiście, nie gwarantuje, ale to jest również pokrycie ubezpieczenia, to jest opłacenie za człowieka składki emerytalnej, czyli to jest warte tysiąc złotych. Czyli w sumie razem to jest ponad 2 tysiące, takie jest realne obciążenie na jednego bezrobotnego.

Dobrze, czyli pan mówi coś takiego, bo używał pan takiego określenia, że podatki są motorem bezrobocia.

Oczywiście.

To co ma być motorem rozwoju?

Likwidacja podatków dochodowych, bo podatki muszą być, bo dwie rzeczy na świecie są pewne: śmierć i podatki, ale dlaczego ma być dochodowy i dlaczego od kupna i sprzedaży? Bo one hamują gospodarczo. Człowiek się musi... Przecież nie tylko że wydam... Prywatni przedsiębiorcy zatrudnili natychmiast te 2 miliony bezrobotnych, bo przecież po jednym człowieku zatrudnić w firmie, jak nie ma podatku dochodowego, prawda? To jedno .Ale co więcej, w ciągu kilku miesięcy, to już nie w ciągu kilku dni, ale w ciągu kilku miesięcy by się u nas pojawiło kilka milionów firm zagranicznych, żeby się zarejestrować w kraju, w którym się nie musi chodzić i tłumaczyć, gdzie się kupiło, gdzie się sprzedało i za ile, prawda? Bo to jest istotne. Ludzie omijają te podatki, oni umieją ich nie płacić, ale koszt związany z omijaniem tych podatków, z tłumaczeniem się, z wychodzeniem na idiotę, na oszusta, na złodzieja, to, że w każdej chwili człowieka mogą łupnąć twierdząc, że on nie zapłacił, to, że ja muszę udowadniać, że nie jestem złodziejem, a nie muszę udowadniać, to jest coś potwornego. I dlatego... Pan Victor Orban na Węgrzech powiedział teraz, się przyłączył go mojego zdania, ja to mówię od 50 lat, on dopiero od niedawna, że trzeba zlikwidować dochodowe podatki. I on ma rację. Pan Victor Orban zrobił jedną rzecz wspaniałą, on nam pokazał, słuszne rzeczy robi, ale że można sobie gwizdać na Unię Europejską. I to jest bardzo ważna rzecz.

Króciutko teraz krok może dalej. No taxation without representation – to zasada leżąca u korzeni parlamentaryzmu. Nie ma podatków bez zgody reprezentacji,  w domyśle: narodu.

Tak, ale...

Skoro wedle pańskiej koncepcji nie ma być tych podatków czy mają być znacznie zredukowane, to może i parlamentaryzm jest zbędny.

Ja nie jestem demokratą w ogóle, ale przypominam, że podatki będą. VAT musi być, bo jesteśmy w Unii Europejskiej, która narzuca nam ten VAT, akcyzę nam Unia narzuca, podatki od nieruchomości sami żeśmy wprowadzili niezależnie od Unii, to takie same jak teraz mniej więcej, tylko trochę inaczej pobierane, mówię o wysokości takiej samej, inaczej pobierane. Tak że podatki podejrzewam muszą być, nie ma państwa bez podatków, nawet jak będzie... jak armia ma być państwowa, to podatki muszą być, policja, muszę zadbać o pensję prezydenta jako prezydent, żeby mieć z czego żyć, ale...

No tak. A propos pensji prezydenta, realizm, to jest słowo,  które często pojawia się, zresztą dzisiaj też pan do tego nawiązywał. Nawet w nazwach ugrupowań, które pan zakładał:  Ruch Polityki Realnej, Unia Polityki Realnej. 95 rok, zyskał pan 2,4%, 2000 – 1,43%, 2005 – 1,43, 2010 – 2,43 – to są procenty w wyborach prezydenckich. No to realnie, w 2015 ile?

Nie wiem, wtedy mi dawano 0,6 i dostałem2,4, teraz mi dają 2,6, to będzie 24, jak łatwo policzyć.

Janusz Korwin–Mikke, liczyć będziemy od 10 maja, przypomnę, jeden z jedenastu, czyli kandydat na urząd prezydenta RP w tegorocznych wyborach, był naszym gościem. Dziękuję serdecznie.

Dziękuję państwu.

(J.M.)