Polskie Radio

Rozmowa dnia: Edward Łojek

Ostatnia aktualizacja: 07.04.2015 08:35
Audio
  • Ekspert komisji Millera Edward Łojek o nowym odczycie zapisów czarnych skrzynek Tu-154M (Sygnały dnia/Jedynka)

Krzysztof Grzesiowski: Proszę państwa, do tematu ustaleń dotyczących katastrofy smoleńskiej, o tym rozmawialiśmy przed chwilą z ministrem Michałem Kamińskim z Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, chodzi o ustalenia dziennikarzy Radia RMF: biegli powołani przez Prokuraturę Wojskową w Warszawie ujawniają o jedną trzecią więcej słów niż dotychczas 0publikowanych odczytach. Przy telefonie Sygnałów dnia jest pan Edward Łojek, Komisja Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego. Dzień dobry, witamy.

Edward Łojek: Dzień dobry państwu. I na początek sprostowanie – ja nie jestem członkiem Komisji Badania Wypadków Lotnictwa Państwowego (...) Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych, a jestem  członkiem byłej komisji, tak zwanej komisji Millera.

Trzeba będzie stosowne sprostowanie do biura do Centrum Informacyjnego Rządu, bo tak pan figuruje na stronie smolensk.gov.pl, a to było nie było strona rządowa. Dobrze, czy zapoznał się pan z tym, co ujawnili dziennikarze?

Tak, przed chwilą przejrzałem to dosyć pobieżnie, można powiedzieć, ponieważ jest to materiał dziennikarski, trudno mi powiedzieć, że jest to dokładnie to, co napisała prokuratura, jeśli my otrzymamy ten materiał w całości, będziemy mogli stwierdzić, że to jest rzeczywiście sto procent tego, o czym mówimy. W tej chwili czytam, co nadało radio RMF FM, natomiast generalnie rzecz biorąc, nie zmienia to w żaden sposób ustalonych przyczyn katastrofy.

Ale panowie, komisja Jerzego Millera opierała się na opracowaniach i na zapisach, które różnią się od tego, co ujawniono obecnie.

To ja troszeczkę inaczej bym to określił. To nie są różne zapisy, zapis jest ten sam, tylko interpretacja tego czy, powiedzmy sobie, odczytanie tego, co tam jest napisane, od tego, co my mieliśmy do dyspozycji w momencie, kiedy pracowaliśmy w 2010 i 11 roku, bo z tego, co ja tu wyczytałem, wygląda na to, że jest tylko inny sposób przekopiowania tych samych danych, no i w związku z tym stwierdzenie, co umożliwia dodatkowe... znaczy stworzono dodatkowe możliwości na dokładniejszą interpretację tego, co zostało powiedziane w kokpicie.

No tak, ale ktoś zapyta: no to nie można było tak od razu tego odczytać? Zastosować właściwych technologii?

Panie redaktorze, my jako komisja nie mamy swojego laboratorium, to było zlecone instytucjom, które przeprowadziły odczyt deszyfracji, dostarczyły nam materiały. Komisja w żadnym kraju... no, powiedzmy sobie w bardzo bogatych krajach dysponuje takimi laboratoriami, którymi może samodzielnie zapewnić tego typu czynności. My z reguły korzystamy z usług eksperckich odpowiednich instytucji. Tak samo było i w tym wypadku.

Czyli to był krakowski Instytut Ekspertyz Sądowych, rozumiem, i Centralnego Laboratorium Kryminalistyczne Policji, tak?

To było, tak, CLK i Instytut, chociaż Instytut krakowski swój odczyt przedstawił już po przedstawieniu naszego raportu, to było już późniejsze badanie.

A czy zgadza się pan z takim zdaniem, że owa opinia prezentowana dziś i te zapisy bogatsze od tych, które znamy, stawiają pod znakiem zapytania solidność przeprowadzonych ekspertyz właśnie z zapisu rozmów w kokpicie?

Panie redaktorze, wydaje mi się, że trudno mówić o podważaniu zaufania do tych ekspertyz, można powiedzieć, że one były na tyle dokładne, na ile umożliwiły to zastosowane metody. Wydaje się być istotniejsze to, że to w zasadzie nie zmienia określonych przyczyn katastrofy, jak gdyby daje nam większy obraz okolicznościach. Zresztą o tych okolicznościach było też powiedziane w raporcie, może nie tak dokładnie, jak to pozwala teraz to rozszerzone nagranie czy rozszerzony odczyt tego nagrania, jednak sprawy związane choćby ze sterylnością kokpitu w trakcie lotu to było jedno z zaleceń dotyczących bezpieczeństwa i ono zostało zrealizowane, tak że tak jak mówię, podkreślam jeszcze raz, to nie zmienia określonych przyczyn katastrofy.

Czy pan dopuszczał taką myśl, pan jako Edward Łojek, jako członek komisji, że mogło się coś dziać, o czym pan nie może napisać, bo nie ma na to dowodu namacalnego?

Panie redaktorze, komisja zawsze w swoim raporcie opiera się tylko i wyłącznie na tym, co można udowodnić, na faktach, które dają się udowodnić. Tak że trudno w ogóle przypuszczać coś takiego, że w raporcie mogłoby się znaleźć jakiekolwiek stwierdzenie, które byłoby oparte tylko na, powiedzmy, dywagacjach, nie poparte żadnym dowodem. Tak że to bezsprzecznie jest oparte na tych faktach, którymi dysponowaliśmy w czasie pisania raportu.

Czy w związku z tą publikacją komisja Jerzego Millera czy może jakaś inna instytucja, na poziomie państwowym oczywiście, powinna do sprawy powrócić? Do sprawy katastrofy smoleńskiej.

To jest całkowicie suwerenna decyzja Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotnictwa Państwowego, tylko ta instytucja może zdecydować, czy dodatkowe fakty, które zostały przedstawione, dają podstawy do tego, żeby powołać jeszcze raz komisję, wznowić badania i ewentualnie zmienić ustalenia. Ewentualnie uzupełnić raport, który został przedstawiony w 2011 roku.

Dziękujemy bardzo. Pan Edward Łojek, członek komisji Jerzego Millera, komisji badającej przyczyny katastrofy smoleńskiej, był rozmówcą Sygnałów dnia.

(J.M.)