Polskie Radio

Rozmowa dnia: Magdalena Ogórek

Ostatnia aktualizacja: 05.05.2015 08:15
Audio
  • Kandydatka na prezydenta Magdalena Ogórek o polskiej polityce wobec Rosji (Sygnały dnia/Jedynka)

Krzysztof Grzesiowski: Nasz gość: pani Magdalena Ogórek, kandydatka na urząd prezydenta Rzeczpospolitej. Dzień dobry, witamy w Sygnałach.

Magdalena Ogórek: Dzień dobry, witam serdecznie.

Jeśli pani pozwoli, najpierw sprawy czysto techniczne z punktu widzenia tego, co może zainteresować słuchaczy Pierwszego Programu Polskiego Radia, o 19.30 dziś, proszę państwa, specjalny program „Trzech na jednego” nadawany w Jedynce i w Polsacie News, spotkanie z prezydentem  Bronisławem Komorowskim, rozmowę przeprowadza Jarosław Gugała z Wydarzeń polsatowskich, Marcin Piasecki z Rzeczpospolitej i nasz kolega Przemysław Szubartowicz, a po 20.30 transmisja debaty prezydenckiej w Telewizji Polskiej, w TVP, która do rozmowy zaprosiła wszystkich jedenastu, jedenaścioro kandydatów, w tym panią Magdalenę Ogórek, jak rozumiem, także.

Tak, oczywiście dostałam takie zaproszenie.

I?

Ponieważ usłyszałam, że pan prezydent wybiera się na debatę, także się wybieram, ponieważ obiecałam wyborcom, że będę na pewno, jeżeli pan prezydent podejmie takie wyzwanie.

Znaczy jeszcze wczoraj mówił, że nie podejmie.

No, ja słyszałam, że wybiera się.

Ciekawe. No to wyobraźmy sobie taką sytuację, że pana prezydenta nie będzie.

Ale ja na pewno będę, bo to ze względu na szacunek dla wyborców. Tak że przepraszam dzisiaj wszystkich tych, u których w stacjach gościć nie mogę, ale to jest dzień przeznaczony na przygotowanie do debaty  i wieczorem na pewno będę.

Co mogą zmienić 4 dni, no bo tyle zostało do końca kampanii wyborczej, w sobotę cisza wyborcza, co mogą zmienić owe 4 dni końcowe kampanii w pani przypadku?

Każdy dzień w kampanii jest jakąś zmienną, niemniej na wynik składa się całość pracy w kampanii, każdego dnia trzeba ciężko pracować i spotykać się z wyborcami. To jest bardzo ważne. Na pewno nie będzie jakiejś spektakularnej różnicy,  ponieważ tryb pracy się nie zmieni. Spotkania, spotkania i jeszcze raz spotkania. A, oczywiście, ten najważniejszy sondaż będzie 10–ego.

Ale rozumiem, że zakłada pani, że ta końcówka no to spowoduje, że pani, proszę wybaczyć słowo, przybędzie, jeśli chodzi o to, co wydarzy się 10 maja podczas pierwszej tury wyborów.

Liczy na pewno na to każdy kandydat, wszyscy mamy do tego prawo. Pewnie intensyfikujemy też w jakiś sposób nasze działania. No, pracujemy do końca.

Tak się składa, że i pani zaczęła mówić o Konstytucji Rzeczpospolitej, bo to koniec kampanii sprawił, że wielu kandydatów zaczyna wypowiadać się na temat ustawy zasadniczej. Wspomniała pani nie tak dawno temu o uprawnieniach głowy państwa, czyli prezydenta Rzeczpospolitej, że trzeba je doprecyzować. Co pani ma na myśli, mówiąc doprecyzować?

Chciałam też zaznaczyć i przypomnieć, że byłam pierwszą kandydatką, pierwszym kandydatem, który rozpoczął debatę publiczną na ten temat kilka miesięcy temu, praktycznie u progu kampanii wyborczej, i oczywiście te głosy nasiliły się po 3 maja. Oczywiście tak, ponieważ mamy dużo niejasności. Proszę zwrócić uwagę, że w kwestii bezpieczeństwa czy obronności mamy praktycznie dwa lub nawet trzy ośrodki decyzyjne: prezydent, minister obrony, no i de facto gdzieś tam premier przy tym wszystkim. To powoduje pewnego rodzaju dwugłos, to jest ten przymiotnik, którego użył swego czasu premier Donald Tusk, że prezydentura staje się żyrandolowa, bo de facto prezydent niewiele może, a nie sprawuje tego najważniejszego obowiązku konstytucyjnego, czyli stania na straży Konstytucji, bo to jest najważniejszy obowiązek prezydenta, by parlament nie tworzył złego prawa. Spójrzmy,  co się stało. Wypracowała się jakaś  tradycja, że prezydent jest kojarzony z tymi funkcjami, z którymi względem Konstytucji do końca kojarzony być nie powinien w kwestii obronności, w kwestii polityki zagranicznej, a tymczasem...

No, jest zwierzchnikiem Sił Zbrojnych.

Jest zwierzchnikiem, ale nie dowódcą. I tutaj jest takie troszeczkę pomylenie pojęć. Chciałam też zwrócić uwagę na artykuł 146 Konstytucji, który wyraźnie też mówi, że to Rada Ministrów prowadzi politykę zagraniczną państwa. Tak że tutaj na pewno jest już czas i moment, żeby taką dyskusję na temat Konstytucji otworzyć i szczególnie w trudnych czasach, przy tym, co dzieje się za naszymi granicami, przy tym, jak Rosja i Chiny deklarują, że w tym roku w połowie maja przeprowadzą ogromne manewry na Morzu Śródziemnym, co dzieje się pierwszy raz, do tej pory takie manewry były tylko w obszarze Pacyfiku, w tej sytuacji, szczególnie w kwestii obronności, należy te prerogatywy prezydenckie doprecyzować.

Czyli tak: obronność z jednej strony, mamy również artykuł 133, artykuł na artykuł: „Prezydent Rzeczpospolitej reprezentuje państwo w stosunkach zewnętrznych jako reprezentant...”, no i tu jest lista tego, co w tej kwestii może...

Tu jest lista i na to się... Tak.

Czyli co, prezydent powinien być pozbawiony takich prerogatyw?

Ja bym hołdowała temu, żeby prezydent skupił się na tym, co jest najważniejsze, na staniu na straży Konstytucji. Ja uważam, że nie ma potrzeby dublowania, uważam, że jeżeli wyraźnie Konstytucja mówi, że to Rada Ministrów prowadzi politykę zagraniczną, ja bym się ku temu skłaniała. Na pewno tę dwuwładzę należy usunąć, bo to powoduje niepotrzebny dwugłos. Bardzo chciałabym, żeby taka dyskusja została podjęta. Z tego, co widzę, ku mojemu zadowoleniu, faktycznie te głosy i taka debata coraz częściej i chętniej jest podejmowana.

Prezydent strażnikiem Konstytucji. No to może w tej sytuacji nie ma sensu organizować wyborów powszechnych w takim razie, niech Zgromadzenie Narodowe wybierze prezydenta, skoro ma mieć takie kompetencje, a właściwie taką jedną kompetencję. Oszczędniej będzie poza tym, taki argument też się znajdzie.

Na pewno taki argument się znajdzie. I ja poddaję pod szeroką dyskusję, bo o tym trzeba dyskutować, to jest na pewno otwarty, duży temat.

No tak, tylko pytanie brzmi: jak to zrobić? Kto miałby o tym zdecydować? Bo jeśli parlament, no to musi być stosowna większość do podjęcia takiej decyzji, a o to nie jest łatwo, jak pani doskonale wie, w naszym politycznym świecie.

No, pewnie nie jest łatwo, ja mogę się cieszyć z tego, że w tym niełatwym politycznym bycie moje postulaty programowe zyskują coraz szerszą aprobatę i już politycy od prawa do lewa korzystają z moich postulatów programowych, mówią o nich głośno. Myślę, że to już taki mój sukces kampanijny.

Dlaczego pani twierdzi, że pan prezydent Bronisław Komorowski nas kompromituje?

Powiem tak – to są trudne kwestie. Proszę zobaczyć, jeżeli chodzi o sytuację relacji z Federacją Rosyjską, praktycznie nie istnieją, ogromna bolączka.  Polacy mówią mi o tym każdego dnia. Do tego z ogromnym zaskoczeniem przywitałam słowa pana prezydenta z jednego z ostatnich, najnowszych wywiadów, który zasygnalizował, że my musimy pokazywać Federacji Rosyjskiej, że się jej nie boimy. Ja chciałam przypomnieć, że to jest...

Znaczy alternatywą jest pokazywanie, że się boimy.

Ale ja nie rozumiem, dlaczego trzeba stawiać tak sprawę. Po prostu uważam, że nie należy wychodzić przed szereg. Wspominam o tym, by nie machać szabelką. Nie rozumiem wysyłania sygnałów,  że się nie boimy, mocarstwu atomowemu. Jak eksperci raptem wczoraj przypomnieli bardzo dosadnie, że jest to mocarstwo atomowe z doktryną o prewencyjnym użyciu tej broni i trzeba mieć wyobraźnię, że po taką broń może kiedyś sięgnąć, szczególnie w sytuacji, kiedy te stosunki międzynarodowej stają się coraz bardziej napięte.

Czyli mówi pani o bezpieczeństwie państwa, jak rozumiem, prawda?  Że to jest wartość sama w sobie, że nie należy czynić pewnych rzeczy, które by temu bezpieczeństwu zagroziły. Dobrze zrozumiałem?

Ja myślę, że dialog w sprawach międzynarodowych powinien być jak najbardziej wyważony. Ja podkreślam wszędzie od samego początku kampanii fakt oczywisty, że w mediach rosyjskich jesteśmy przedstawiani bardzo często zamiennie ze Stanami Zjednoczonymi jako wróg Rosji numer 1. No, coś zrobiliśmy, żeby wypracować sobie i zasłużyć sobie na taką narrację. I takie sygnały, takie mówienie, żeby wysyłać kolejne jakieś sygnały, by... że się nie boimy Federacji Rosyjskiej, na pewno tylko i wyłącznie zaogniają taką sytuację. Proszę zwrócić uwagę, u nas jest wielkim niusem, że 19 motocyklistów przejeżdża przez kraj, a to nie tu powinniśmy się skupić. Powinniśmy się skupić na tym, żeby jak najbardziej znormalizować lub wręcz podnieść te stosunki, które faktycznie nie istnieją. Graniczymy bezpośrednio z Obwodem Kaliningradzkim, jak wieść powszechna niesie, od czasu do czasu o nowych Iskanderach umieszczanych w tym rejonie, raptem kilka dni temu znowu z Federacji Rosyjskie przybył sygnał, że Rosja będzie umacniała swoje wpływy na tym obszarze, z którym bezpośrednio graniczymy. Potrzebny jest spokój, potrzebna jest normalizacja tych stosunków.

Ale czy chce pani powiedzieć, że relacje polsko–rosyjskie, złe relacje, to jest tylko nasza wina?

No, na pewno jest to kwestia wielu niefortunnych sformułowań polskich polityków, natomiast oczywiście musimy sobie zdawać sprawę z tego, że całość sytuacji jest teraz bardzo napięta. Ale proszę popatrzeć, kanclerz Angela Merkel, François Hollande w sposób bardzo wyważony, w sposób bardzo delikatny prowadzą rozmowy z Federacją Rosyjską, nikt nie kompiluje i nie tworzy zdań, że trzeba wysyłać sygnały, że się Federacji Rosyjskiej nie boimy.  To wymaga zrozumienia sytuacji międzynarodowej. Stany Zjednoczone, reszta świata podkreśla, że w tym najważniejszym problemie, czyli walce z terroryzmem, bo to jest problem numer 1 całego świata, bez Rosji rozmów nie będzie. Musimy całą sytuację brać pod uwagę.

Wystawia pani laurki kontrkandydatom?

Dlaczego laurki? [śmiech] Rzadko się do nich...

No to niech to będą antylaurki, wszystko jedno. Krótko mówiąc, czy ocenia pani? Paweł Kukiz.

Staram się nie oceniać, ponieważ każdy kandydat ma...

Trzeci, jeśli patrzeć na sondaże, różne, z różnego okresu, w tej chwili trzeci.

Każdy kandydat ma...

Skąd ten sukces?

...oczywiście prawo...

Skąd ta popularność?

...prawo do swojej strategii, do swojej kampanii, ona na pewno przyniesie owoce 10 maja. Ja mogę tylko zwrócić uwagę na coś niebywałego, że prezydentowi od grudnia spadło prawie 30% w sondażach. Niesamowite, to jest coś nieprawdopodobnego taki spadek i takie tąpnięcie.

A od momentu, kiedy pani pojawiła się na liście kandydatów, jaki jest przyrost poparcia dla pani w procentach?

Na pewno nie miałam tąpnięcia w taki sposób, jak urzędujący prezydent.

Czyli nie bardzo ma pani ochotę mówić o kontrkandydatach?

Nie chciałabym im robić reklamy.

No ale może antyreklamę. W końcu zależy pani na zwycięstwie.

Nie, ja wszystkich bardzo szanuję i nie potrzebuję robić nikomu antyreklamy, żeby przekonać Polaków do swojego programu.

Swoją drogą zastanawiam się, taka dzisiejsza debata w obecności, nie wiem, jedenastu, dziesięciu osób, nie wiemy jeszcze dokładnie...

Miejmy nadzieję, że wszyscy się stawią.

...jaki kształt przyjmie, czy to będzie prezentacja pani w tym przypadku, bo z panią mamy okazję rozmawiać, poglądów, czy raczej będzie wejście w dyskusję, która może przetoczyć się w dyskusję dość nerwową na przykład.

Tego nie wiemy, to przed nami, to jest wszystko zależne od tego, jakie postawy też pokażą moi kontrkandydaci. To pewnie wszyscy dowiemy się wieczorem, zarówno pierwszy, jak i drugi scenariusz, jaki pan redaktor zarysował, jest na pewno możliwy. To się okaże.

Ktoś powie: dlaczego nie prowadzimy rozmów na temat, nie wiem, pieniędzy, podatków, pisania prawa od nowa i tak dalej, i tak dalej, ale czynię to zupełnie świadomie, podpierając się opinią pana doktora Wojciecha Jabłońskiego, politologa, którego ma pani na pewno okazję znać, że program wyborczy – powiada dr Jabłoński – w marketingu politycznym wie pani, jak się nazywa?

Jak się nazywa?

Usługą o charakterze ulotnym.

To ciekawe zdanie. [śmiech]

Ale to się sprawdza, tak się składa, kiedy potem weryfikuje się to, co mówili kandydaci, ewentualnie i nawet i zwycięzca jakichś wyborów z okresem, w którym przychodzi mu rządzić, to wygląda to bardzo dziwnie. To, co się zapowiadało do tego, co się zrealizowało, ma się nijak często.

Ja wręcz z ubolewaniem muszę się przychylić, bo z każdych rozmów codziennie na polskich ulicach też wyłania się obraz, Polacy mówią mi, że są zawiedzeni, bo coś im obiecywano, a później nie dotrzymywano tych obietnic. Dlatego ja walczę o swój program i ja na pewno będę dla Polaków ciężko pracowała i wszystkich obietnic dopełnię.

Cztery dni do końca kampanii. W wywiadzie dla tygodnika Wprost powiedziała pani jedno interesujące zdanie: „Czasami jestem za grzeczna”. Czy te cztery dni to będzie rezygnacja z takiej postawy?

Nie, ja uważam kultura osobista i szacunek do wszystkich ludzi uważam, że broni się najlepiej i temu hołduję.

Przypomnijmy zatem na koniec jeszcze raz – debata prezydencka dziś w Telewizji Polskiej, zaproszono 11 kandydatów. Nasz gość, pani Magdalena Ogórek potwierdziła swoją obecność. Początek debaty po 20.30, a godzinę wcześniej, o 19.30 w Polsacie News z udziałem dziennikarzy Wydarzeń Polsatu, Rzeczpospolitej i Przemysława Szubartowicza z radiowej Jedynki „Trzech na jednego”, czyli spotkanie z prezydentem  Bronisławem Komorowskim. Dziękujemy.

Dziękuję bardzo.

(J.M.)