Polskie Radio

Gwiezdne wojny w Polsce

Ostatnia aktualizacja: 24.05.2017 06:00
C-3PO, który mówi po polsku, Darth Vader ogłaszający wprowadzenie stanu wojennego, ulica Obi-Wana Kenobiego i poszukiwanie dowodów na to, że Lucas inspirował się Januszem Christą. To tylko nieliczne obrazki z bogatej historii wielbicieli "Gwiezdnych wojen" nad Wisłą.
Ulica Obi-Wana Kenobiego we wsi Grabowiec
Ulica Obi-Wana Kenobiego we wsi GrabowiecFoto: Ulrich Jahr /Wikimedia Commons/dp

Jak rodził się polski fandom?

Gwiezdne wojny zagościły na ekranach polskich kin 30 marca 1979, z dwuletnim opóźnieniem w stosunku do światowej premiery. To nie był wyjątek. Inne filmy z Zachodu dzieliły w PRL ten sam los. I tak jak inne filmy zza Żelaznej Kurtyny, z powodu braku innego repertuaru, były grane niezwykle długo w porównaniu do obecności filmów na ekranach dzisiaj.


STAR WARS 22 05.jpg
40. rocznica "Gwiezdnych wojen"

"Gwiezdne wojny" nie stały się dziełem przełomowym w PRL, wzbudziły jednak zainteresowanie wielbicieli fantastyki i science-fiction. Na pierwszym Polconie, czyli  najstarszym rodzimym zlocie wielbicieli fantastyki, dyskutowano o "Star Wars". Jak przekonuje dr Marek Kochan, filmowe aluzje do walki z „Imperium Zła” były w Polsce całkowicie czytelne.

"W Polsce było prawdziwe Imperium, były wspomnienia o dawnej Republice, o Rycerzach Jedi, którzy mieli Moc" – pisał dr Marek Kochan w eseju "Czy George Lucas obalił komunizm? Gwiezdne wojny jako antykomunistyczna propaganda". - "W latach 80. pasowało prawie wszystko – byli ukrywający się Rebelianci, byli szturmowcy-zomowcy w pleksiglasowych osłonach na twarzach. Jaruzelski (z dobrej rodziny, przed wojną instruktor harcerski) był tym groteskowym Darthem Vaderem: ciemne okulary, od których wziął się jego nieformalny pseudonim ("Spawacz") zastępowały czarną maskę, charakterystyczny, pozbawiony ekspresji sposób mówienia odpowiadał astmatycznym sykom Lorda Sitha".

W warunkach socjalistycznego kraju nie było mowy o tak istotnych dla marki gadżetach, które od początku współtworzyły fenomen sagi George’a Lucasa. Tutaj w sukurs pierwszej generacji fanów przyszła szara strefa. Gdy dzieci na Zachodzie bawiły się figurkami firmy Kenner, w Polsce można było nabyć szkaradne podróbki, które miały tę zaletę, że ćwiczyły wyobraźnię. Tej trzeba było mieć niemało, żeby domyślić się, którą postać przedstawia ludzik.

Społeczność wielbicieli "Gwiezdnych wojen" zaczęła rozrastać się po wypuszczeniu na rynek sagi na kasetach VHS w latach 90.. Wydarzenie to zbiegło się w czasie z początkami polskiego internetu. Fani szybko zaczęli "kolonizować" nową przestrzeń: powstały strony internetowe prowadzone przez wielbicieli "Star Wars". Ich członkowie dowiedzieli się wzajemnie o swoim istnieniu i zaczęli zakładać lokalne fankluby.

Kolejnych fanów dostarczyły premiery filmów Nowej Trylogii (1999-2005). W 2003 roku powstała polska jednostka Legionu 501, międzynarodowej organizacji zrzeszającej ludzi przebierających się za żołnierzy Imperium. Dwa lata później, dzięki staraniom ówczesnego radnego Leszka Budkiewicza, jedna z ulic w Grabowcu pod Toruniem otrzymała nazwę ul. Obi-Wana Kenobiego. To jedyna w Polsce i jedna z nielicznych na świecie ulic, którym patronuje postać z „Gwiezdnych wojen”. Co roku odwiedzają ją fani, których w pobliskim mieście gromadzi zlot wielbicieli sagi George’a Lucasa, StarForce, organizowany od 2006 roku. Wydarzenie jest jedyną w Polsce okazją, by spotkać aktora grającego w „Gwiezdnych wojnach”, wśród gości imprezy byli m.in. David Prowse (Darth Vader) i oraz Garrick Hagon (wcielał się w rebelianckiego pilota i przyjaciela Luke’a Skywalkera, Biggsa Darklightera).

Czy droidy mówią po polsku?

Mimo, że uniwersum "Gwiezdnych wojen" istnieje już czterdzieści lat, trudno odnaleźć w nim nawiązania do Polski. Niektórzy doszukują się polskich śladów nawet w filmach Sagi. "Tuta miszka dżabu du hat?" – w ten sposób droid C3-PO próbuje skomunikować się z robotem-lokajem u wrót pałacu obślizgłego Jabby w "Powrocie Jedi". O ile ten polski trop może być dziełem przypadku, to o przypadku trudno mówić w odniesieniu do jednego z bohaterów tzw. Expanded Universe, gdzie w jednym ze źródeł pojawia się bohater, kosmita o swojsko brzmiącym nazwisku Kassar Kosciusco. Postać ta pojawiała się w jednym z podręczników do gry fabularnej.

George Lucas czytał „Kajtka i Koko”?

"Niefrasobliwe przygody dwu średnio rozgarniętych marynarzy - refleksyjnego malca i pyknicznego żarłoka-blagiera - zdają się prekursorskie wobec znaczących dokonań kina fantastycznego z "2001: Odyseją kosmiczną", "Gwiezdnymi wojnami" czy "Seksmisją" na czele"– tak Maciej Parowski, wieloletni redaktor naczelny "Fantastyki" i "Nowej Fantastyki", pisał o komiksie Janusza Christy "Kajtek i Koko w kosmosie".

Komiks ukazywał się w latach 1968-72 (a więc pół dekady przez "Gwiezdnymi wojnami") w postaci kilkuklatkowych pasków na łamach Wieczoru Wybrzeża. Autorzy bloga "Na Plasterki", poświęconego twórczości Janusza Christy, dokonali wnikliwej analizy porównawczej polskiego komiksu i sagi Lucasa. Okazuje się, że jedna z przygód Kajtka i Koko pod względem biegu wydarzeń jest łudząco podobna do tych ukazanych w scenach na Gwieździe Śmierci w "Nowej nadziei".

Czy to dowód na to, że George Lucas znał i choć częściowo inspirował się polskim komiksem? Bardziej prawdopodobne jest to, że Janusz Christa znał "Flasha Gordona", serial, na którym na pewno wzorował się Lucas. Jak miło jest jednak pomyśleć, że mogło być inaczej…

 Bartłomiej Makowski

 Korzystałem z: Wasiak P., Historia polskiego fandomu "Star Wars", swex.pl,

Dawno temu w galaktyce popularnej, red. Jawłowski A., Warszawa 2010,

Kapral, Jak Kajtek i Koko zostali rycerzami Jedi, Na-plasterki.blogspot.com