Polskie Radio

Sygnały Dnia 13 listopada 2018 roku, rozmowa z Tomaszem Siemoniakiem

Ostatnia aktualizacja: 13.11.2018 08:15
Audio
  • Tomasz Siemoniak o Donaldzie Tusku i obchodach setnej rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości (Sygnały dnia/Jedynka)

Piotr Gociek: Tomasz Siemoniak, wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej, były wicepremier.  Witam serdecznie, dzień dobry.

Tomasz Siemoniak: Dzień dobry panom, dzień dobry państwu.

Kto to są, proszę powiedzieć, współcześni bolszewicy? Ma pan jakieś przemyślenia na ten temat?

Bardzo mocno nazwa zakorzeniona w historii, kojarząca się Polakom z wojną polsko–bolszewicką i generalnie z komunistycznym reżimem w Związku Sowieckim...

Ale wojna polsko–bolszewicka była sto lat temu, a ja piję do słów Donalda Tuska...

...natomiast ja rozumiem, że pan redaktor...

...o zatrzymaniu... o tym...tak...

...znaczy ja widzę, gdzie pije pan redaktor. Natomiast sam Donald Tusk odniósł się do różnych interpretacji tej swojej wypowiedzi z Łodzi, że nie miał absolutnie na myśli PiS-u. I widać nożyce się trochę odezwały przy uderzaniu w stół, natomiast...

Ale to rozumiem, że miał na myśli kogoś innego. Ja jestem bardzo ciekawy, gdzie ci współcześni bolszewicy są, no bo jak są, no to wie pan, nie wolno w Polsce propagować żadnych złych ustrojów totalitarnych, to może trzeba wysłać policję i tych bolszewików współczesnych zaaresztować po prostu.

Można mówić o pokonywaniu. Z kontekstu wcale nie wynikało, że chodzi o jakiś bieżący polski kontekst. No, złych ludzi na świecie nie brakuje, takich, którym autorytarne metody nie są obce, więc ja bym tutaj nie oddawał się jakimś za daleko idącym interpretacjom, jeśli sam autor wyraźnie napisał, że nie miał na myśli obecnie rządzących.

Że nie miał na myśli tego, co miał na myśli. Dobrze, to w takim razie nie analizujemy już tej wypowiedzi w kontekście bolszewików, ale możemy się nad nią chwilę pochylić w kontekście rychłego, jak się domyślam, powrotu Donalda Tuska do polskiej polityki. Mam rację czy nie mam racji?

Donald Tusk ma swój kalendarz jako przewodniczący Rady Europejskiej, kończy kadencję w grudniu przyszłego roku i, oczywiście, powrót do polskiej polityki jak najbardziej jest oczekiwany przeze mnie na przykład czy przez wielu ludzi w demokratycznej opozycji, w Platformie, w Koalicji Obywatelskiej, bo ten kalendarz tak się układa, że Donald Tusk będzie mógł kandydować na prezydenta w 2020 rok. Ale to, oczywiście, jest jego decyzja i na razie to, że nie zaniedbuje obecności w Polsce przy tak ważnej okazji, jaką jest stulecie odzyskania niepodległości, że nie był w Paryżu z prezydentem Trumpem, Macronem, innymi przywódcami, tylko przyjechał do Łodzi i Warszawy, myślę, że jest takim ważnym gestem. Przecież to jest dla Polaków najważniejsza rocznica i on tutaj był. Więc to, że możemy mówić już o czterech latach jego kadencji, bywa w Polsce nie za często i nie za intensywnie, no, to jest dość naturalne.  Przecież wszyscy politycy europejscy funkcjonujący w różnych instytucjach też są obywatelami własnych państw i też jakoś w sferze publicznej funkcjonują. Więc ta dyskusja się toczy i toczy. Ja myślę, że sam zainteresowany, czyli przewodniczący Tusk, wypowie się pod koniec kadencji, czyli za rok, na temat swoich dalszych planów.

Ja też myślę, że swoimi publicznymi wystąpieniami, czasem bardzo oficjalnymi, czasem takimi mniej, bardzo umiejętnie podsyca ten temat, bo to nie jest przecież pierwszy moment, w którym takie rozważania się pojawiają. Niektórzy zapowiadają wprost, tak jak Jaroslaw Gowin wczoraj w Radiu Kraków: „Zrobię wszystko, wszystko co można w ramach prawa zrobić, żeby do władzy nie wrócił Donald Tusk, dlatego że ponowny rząd, recydywa rządów Donalda Tuska to będzie czas dla Polski kompletnie zmarnowany”. Tak mówi pana były kolega z rządu Jarosław Gowin, obecnie Zjednoczona Prawica.

I co tu można powiedzieć na taką wypowiedź? Był ministrem w rządzie Donalda Tuska i jakoś mu to specjalnie nie przeszkadzało. Różne rzeczy się mówi. To oznacza, też i ta wypowiedź wicepremiera Jarosława Gowina, że dla polityków PiS-u perspektywa powrotu Donalda Tuska jest jakaś przerażająca, tak? Uważają, że to jest nadal polityk, który może odegrać ogromną rolę w Polsce, bo inaczej by wciąż o nim nie mówili, wciąż by się do niego nie odnosili. A wydaje mi się, że akurat Jarosław Gowin w dość trudnej sytuacji, takiej psychologicznej, się znajduje i czasem musi to zdanie więcej powiedzieć, żeby mu nie wypominano na różnych spotkaniach PiS-u, jak rozumiem, że był ministrem w rządzie Tuska, bo to przecież musi być coś strasznego. Ja jestem dumny z tego, że byłem ministrem w dwóch rządach Tuska, a Jarosław Gowin...

I chciałby pan być ministrem w trzecim rządzie Donalda Tuska.

Nie, ja byłem najdłużej urzędującym ministrem obrony po 89 roku i naprawdę moją motywacją w polityce nie jest chęć obejmowania ponownie jakichś stanowisk. Natomiast wydaje mi się, że skoro Jarosław Gowin tak mówi, to ma jakiś z tym problem. Ja generalnie uważam, że o swoich byłych szefach się albo nie mówi w ogóle, a na pewno się nie mówi źle niezależnie od zmian barw. Co przed Jarosławem Gowinem, jeszcze nie wiemy, życie bywa zmienne i zobaczymy.

A jak traktować tę zapowiedź, że takie prawdziwe świętowanie niepodległości to będzie dopiero za rok, jak Platforma zorganizuje marsz w sto pierwszą rocznicę niepodległości? No to takie trochę chyba mało poważne, jak sądzę.

To nie chodzi o marsz, to chodziło o to, że bardzo prowizorycznie i naprędce te obchody państwowe stulecia odzyskania niepodległości były zorganizowane, no bo jeżeli teraz jakimś najważniejszym punktem odniesienia jest niedzielny marsz, to przypomnijmy, że kilka dni wcześniej prezydent zapowiedział, że nie weźmie w nim udziału, premier Morawiecki miał obawy o bezpieczeństwo rodziny i w piątek wieczorem dopiero to zostało wpisane do jakiegoś kalendarza...

No i stał się cud i wszystko perfekcyjnie się udało...

Ale...

A jak ma pan pretensję o to, że nie przygotowano wielkich uroczystości, bo są kraje, które się i 10 lat przygotowywały, to ja przypomnę: 10 lat temu w roku 2008 rządziła Platforma. Jeżeli uważa pan, że pięć lat wcześniej trzeba było się zabrać za przygotowania wielkiej rocznicy, pięć lat temu rządziła Platforma Obywatelska.

Oj, panie redaktorze, to tak nie jest jak pan mówi. 10 lat temu była dziewięćdziesiąta i były godne obchody, pamiętamy je bardzo dobrze, natomiast setna to setna, to jest jednak liczba najbardziej okrągła i ona drugi raz w naszym życiu się nie zdarzy. Natomiast gdy rządziliśmy, przypomnę, czerwiec 2014 roku, dwudziesta piąta rocznica Czerwca ’89 i obecność w Warszawie prezydenta Obamy, prezydenta Francji, Niemiec, Ukrainy, wielka uroczystość...

Ale wie pan, że jak jest setna rocznica zakończenia pierwszej wojny światowej, która na Zachodzie Europy ma gigantyczne znaczenie i to jest naprawdę data nieprawdopodobnie ważna, no to naprawdę  nie można było oczekiwać, że prezydent Macron, skoro ma potwierdzać porozumienie francusko–niemieckie, zamiast odsłaniać tablice w Compiègne, będą wybierali się gościnnie do Warszawy. To jest coś niewyobrażalnego zupełnie.

Panie redaktorze, nic by nie szkodziło, żeby dzień wcześniej wieczorem przybyli ci przywódcy na parę godzin do Warszawy, żeby podkreślić stulecie odzyskania niepodległości bardzo ważnego kraju na mapie świata. I nic nie przeszkadzało, żeby rządzący mając trzy lata na to... Trzy lata to jest dużo. Pan mówi, że trzeba dziesięć czy pięć lat wcześniej. Nie, takie rzeczy się robi... na dwa lata wcześniej się przygotowuje, a nie na dwa dni wcześniej, tak jak było z porozumieniem w sprawie marszu. Więc zabrakło czegoś takiego, co byłoby jakimś wielkim przedsięwzięciem dla wszystkich czy wielkim przesłaniem dla wszystkich. Nie wiem, czemu tak się stało, bo ja spodziewałem się, że kto jak kto, ale prezydent Duda i PiS mają wyjątkowe wyczucie ceremoniałów, uroczystości, akademii i że wymyślą coś.

Marsz, w którym nie ma być haseł partyjnych i żadnych innych oprócz flagi biało–czerwonej, to jest propozycja dla wszystkich. Po prostu nie wszyscy z tego zaproszenia  skorzystali, powiedzmy wprost.

Ale, panie redaktorze, kiedy ta propozycja została sformułowana? Jaka była sekwencja zdarzeń? Powtórzę, prezydent najpierw zaprosił na ten marsz, potem powiedział, że w nim nie weźmie udziału, bo nie spełnili warunków jego organizatorzy, premier Morawiecki mówił o bezpieczeństwie i w piątek wieczorem dopiero ten marsz stał się marszem popieranym przez władze państwowe.

Jestem pewien...

Naprawdę to nie jest profesjonalne działanie.

Jestem pewien, że politycy Platformy Obywatelskiej,  jak się wybierają na  masowe uroczystości, których nie są głównymi organizatorami, to też wcześniej chcieliby negocjować, wiedzieć, jak one wyglądają, jaki będą mieli wpływ na to i tak dalej, i tak dalej...

Panie redaktorze, szanowni państwo, dlaczego...

To chyba jest normalna rzecz, że się negocjuje różne rzeczy.

...głównym punktem stulecia odzyskania niepodległości jest marsz organizowany przez narodowców, Młodzież Wszechpolską, ugrupowania skrajne? Dlaczego państwo...

A to ja się z panem nie zgodę, bo setki i tysiące uroczystości w całej Polsce były głównym punktem obchodów tej rocznicy, Polacy świętowali jak Polska długa i szeroka, wszędzie, wszędzie.

Ale pan redaktor mnie pyta o marsz i o ten konkretny, a politycy PiS-u uważają, że to jest punkt tych obchodów i tylko i wyłącznie do niego się odnoszą. Nie pamiętając, że głównym punktem obchodów stał się w piątek wieczorem, więc...

No ale jest chichot historii w tym, że...

...głównym organizatorem nie było państwo polskie, tylko organizacje nieakceptowalne przez bardzo wielu Polaków.

Głównym organizatorem tego marszu była Hanna Gronkiewicz-Waltz,  która zakazała organizacji marszu i w ten sposób stworzyła szansę  na to, żeby prezydent z premierem powiedzieli, że skoro nie będzie tego Marszu Niepodległości, to w takim razie oni w tym miejscu zorganizują marsz państwowy. Dlaczego Platforma tak nie lubi wolności zgromadzeń? W Lublinie prezydent miasta z PO nie chciał się zgodzić na Marsz Równości, sąd mu przypomniał, że się powinien zgodzić, w Warszawie prezydent miasta nie chciała się zgodzić na Marsz Niepodległości, też sąd musiał jej przypomnieć, że jest coś takiego, jak konstytucyjne prawo do zgromadzenia.

To są decyzje włodarzy miast, którzy troszczą się o bezpieczeństwo mieszkańców. I po to są sądy, żeby tutaj rozstrzygać wątpliwości. Ja się nie dziwię Hannie Gronkiewicz-Waltz, że w obliczu informacji, że premier z rodziną obawiają się tam pójść i wojewoda prosi o przygotowanie miejsc w szpitalach swoim pismem, mając małe kompetencje do jakiegoś siłowego działania, przecież policja nie podlega prezydentowi miasta, podejmuje taką właśnie decyzję.

No wie pan, przed Światowymi Dniami Młodzieży też wojewoda prosił w Krakowie, żeby przygotować miejsca w szpitalach, bo tak się przygotowuje do imprez masowych, a nie do marszy czy nie marszy, czy czegoś tam jeszcze innego.

Z drugiej strony przypomnijmy sobie ubiegły tydzień. Jedna trzecia policjantów na zwolnieniach, protest, też protest zamknięty w piątek wieczorem, na ostatnią chwilę, po to, żeby nie było właśnie...

Ale to ja teraz nie rozumiem, czy pan chce krytykować rząd za to, że protest, czy chwalić za to, że potrafił skutecznie negocjować i zakończyć protest?

Ja mówię, w jakiej... Ja nie wiem, czy skutecznie, bo to, że przy okazji odwołuje się zmiany emerytalne, to oznacza, że kompletnie skapitulował minister Brudziński przed protestującymi. Dobrze, że będą podwyżki, ja jestem tu za podwyżkami, natomiast widać było, że rządzący są pod ścianą. Natomiast ja mówię, w jakim klimacie Hanna Gronkiewicz-Waltz podejmowała decyzję.

Czyli jak się nie godzi na podwyżki, to jest zły, bo nie chce słuchać funkcjonariuszy, a jak się godzi na podwyżki, to jest zły, bo skapitulował przed żądaniami funkcjonariuszy.

Nie, ja mówię, że skapitulował w związku z tym, że zadeklarował, to będzie musiało być przyjęte w ustawie, że nie będzie tego limitu wieku 55 lat do przejścia na emeryturę. I to uważam jest kapitulacją i psuciem państwa. I dlatego mówię, że był pod ścianą. Natomiast jestem, jesteśmy za podwyżkami dla policjantów, bo zarabiają zdecydowanie za mało, to jasno mówimy.

Tomasz Siemoniak,  wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej, były wicepremier, był gościem Sygnałów Dnia i radiowej Jedynki. Dziękuję bardzo.

Dziękuję.

JM