Polskie Radio

Sygnały Dnia 19 kwietnia 2019 roku, rozmowa z księdzem doktorem Mariuszem Boguszewskim

Ostatnia aktualizacja: 19.04.2019 08:15
Audio
  • Ks. dr Mariusz Boguszewski o prześladowaniach chrześcijan (Jedynka/Sygnały dnia)

Katarzyna Gójska: Kolejnym gościem Sygnałów Dnia jest ksiądz doktor Mariusz Boguszewski z papieskiej organizacji o nazwie POMOC KOŚCIOŁOWI W POTRZEBIE. Witam bardzo serdecznie, szczęść Boże.

Ks. dr Mariusz Boguszewski: Szczęść Boże, witam panią, witam państwa.

Proszę księdza, dzisiaj bardzo szczególny dzień – Wielki Piątek, wspominamy Mękę Jezusa Chrystusa, ale to też może taki dobry moment, żeby pomyśleć, zastanowić się nad tym, co w gruncie rzeczy dzieje się na świecie w jakiejś niedalekiej odległości od tego miejsca, w którym jesteśmy, w którym czujemy się bezpieczni, od Europy. Kościół, POMOC KOŚCIOŁOWI W POTRZEBIE pomaga ludziom, w dużej mierze też dzieciom, którzy są niewolnikami, są sprzedawani na targach, traktowani chyba czasami gorzej, dużo gorzej niż zwierzęta. My nie mamy chyba świadomości w ogóle skali tego zjawiska (...)

W ogóle wydaje mi się, że nie mamy świadomości skali tego, co dzieje się z chrześcijanami. Jest to grupa najbardziej prześladowana ze wszystkich grup religijnych, jakie są na świecie. Mówimy, że co 5 minut ginie chrześcijanin za wiarę, mówimy o tym, że około 100 tysięcy rocznie chrześcijan jest zabijanych. W tamtym tygodniu w Aleppo 11 osób znowu nieżywych, w poprzednim miesiącu w Nigerii 130 osób. My się przyzwyczajamy bez przerwy do tych liczb. I chodzi o to, żeby w ten Wielki Piątek wreszcie się do tego nie przyzwyczaić, wreszcie się uwrażliwić, że nawet jedna osoba zabita, nawet jedna osoba prześladowana, nawet jedna osoba, która dzisiaj nie może pójść do swojego kościoła i ucałować krzyża, żeby go adorować, to już jest naprawdę wielki problem. Już nawet nie chcę wspominać tutaj o tych dzieciach wspomnianych przez panią, które są sprzedawane na targowiskach, można za kilkaset dolarów sobie kupić takie dziecko. Dzieje się to naprawdę kilka godzin lotu samolotem stąd, z Polski. To się dzieje. W 2019 roku bez przerwy są takie dramaty. Oczywiście, robimy, co w naszej mocy, żeby tego nie było, próbujemy uwrażliwiać na to świat, próbujemy wspierać też przede wszystkim siostry zakonne, które tym się zajmują, one tam bezpośrednio, kiedy tam są, wiedzą najbardziej, co zrobić, jak to dziecko wykupić, jak to dziecko potem też przystosować do życia. Ale też jest to sprawa bardzo delikatna, dlatego że bardzo często są to też dzieci innych religii i my nie możemy bezpośrednio wchodzić w ingerencję, no bo możemy za chwilę zostać posądzeni o prozelityzm, o inne rzeczy. A więc, oczywiście, robimy co w naszej mocy, natomiast ten proceder bez przerwy trwa. I dzisiaj też wieczorem, wiemy, Ojciec Święty poprzez słowa siostry, która napisała ten tekst na Drogę Krzyżową, dzisiaj bardzo mocno się upomni właśnie o tych ludzi, którzy są współczesnymi niewolnikami, a przede wszystkim o dzieci, no bo nie można sobie nawet tego wyobrazić, jak można...

Naprawdę trudno sobie wyobrazić XXI wiek, my żyjemy otoczeni przeróżnymi urządzeniami, które nam ułatwiają życie, poruszamy się w komfortowych warunkach, mieszkamy w komfortowych warunkach, a na targach niewolników stają dzieci wystawione na sprzedaż, chociażby po to, żeby je później wykorzystać seksualnie. Może warto też to powiedzieć, jak to naprawdę wygląda, na czym ten proceder polega.

No właśnie, niestety, jest to bardzo częsty motyw wykorzystywanie tych dzieci później do tych bardzo strasznych rzeczy. I to świadczy tylko i wyłącznie o tym, że rzeczywiście mamy się nawracać. Trzeba nam dzisiaj, w Wielki Piątek, jakoś tak bardzo mocno stanąć przy Krzyżu i powiedzieć, że to jest straszny grzech, że to jest straszna sprawa, że to jest coś, co nie tylko budzi okropne emocje, ale przede wszystkim prowadzi ludzi do śmierci duchowej. I w związku z tym rzeczywiście na takie małe dziecko, które jest wystawione na sprzedaż, często z porwania pochodzi bądź też z jakiegoś innego procederu, sprzedawane jest właśnie tak jak w Polsce robi się to na zwierzętach. Przepraszam, że tak powiem, ale rzeczywiście ludzie sobie chodzą, wybierają, patrzą...

Oglądają.

...oglądają. No, myślę, że to bardzo mocne słowa.

Proszę księdza, ksiądz wspomniał o tym, że siostry, które działają na tych terytoriach, bo to tak naprawdę przecież to nie jest jedno miejsce na świecie, w których dzieją się te straszne rzeczy, na pewno narażają też swoje życie, bo to nie jest... to one tam nie są bezpieczne i to też o tym wiemy, ale one zajmują się, starają się wykupić tyle tych dzieci i tyle osób, ile się tylko da. Ale to przecież nie koniec drogi pomocy tym ludziom, bo to, że te dzieci chociażby, młodzi ludzie zostają wykupieni, wyrwani z rąk tych oprawców, no to im trzeba pomóc, żeby mogli dojść do siebie, żeby mieli szansę ja już nie mówię na normalne dzieciństwo, bo zdaje się, że po czymś takim nie ma w ogóle szansy na żadne normalne dzieciństwo, ale żeby mogli w miarę normalnie żyć, żeby mieli szansę na to życie.

Rzeczywiście bardzo często takie ośrodki, które potem doprowadzają tych ludzi do właśnie tej w miarę normalności, to są ośrodki prowadzone przez Kościół, przez siostry zakonne. I tu naprawdę ich wielka, wielka rola. My staramy się wspierać takie ośrodki, ale – tak jak powiedziałem wcześniej – to nie jest takie proste. Żeby pomóc, to trzeba się naprawdę nieźle napocić. My na przykład mamy w tej chwili 10 tysięcy dzieci ulicy w samym Aleppo, w jednej miejscowości. Są to dzieci, które pozostały po terrorystach, dzieci terrorystów. I tak... Oczywiście, wszyscy pochodzą...

I one są bez rodzin, bez domów?

Tak, absolutnie tak. Są to dzieci, które są dziećmi, oczywiście, muzułmanów, no i teraz próbujemy to jakoś zorganizować, im pomóc. Jest to kwestia bardzo delikatna. I, oczywiście, trwają jakieś rozmowy pomiędzy przywódcami tamtejszych religii i wiem, że tamtejsi biskupi bardzo mocno apelują i zabiegają o to, żeby nie dopuścić, bo za chwilę będziemy mieć 10 tysięcy terrorystów, jeżeli tym dzieciom nie pomożemy. A więc tutaj bardzo delikatna rozmowa, bardzo delikatny teren po to, żeby rzeczywiście tym dzieciom pomóc, a nie żeby te dzieci stały się kolejny raz tarczą przetargową, jakimś narzędziem do tego, żeby w kogoś uderzyć. A więc rzeczywiście zawsze w tej pomocy, którą udzielamy, przede wszystkim musimy patrzeć na dobro drugiego człowieka, żeby pomóc, trzeba naprawdę się porządnie napracować, trzeba bardzo delikatnie działać, ale z drugiej strony też mamy do czynienia z konkretnym człowiekiem, z dzieckiem. 10 tysięcy dzieci to jest tak ogromna liczba, że nie jesteśmy w stanie tego sobie wyobrazić. Ale pewnie w połowie albo w większości jest zniszczone, te gruzy, których nikt nie odbudowuje i pewnie nie będzie odbudowywał przez wiele, wiele lat, i właśnie tam te dzieci są.

Proszę księdza, bo w Europie trwają dyskusje, w Polsce również, w Unii Europejskiej, w jaki sposób pomagać. Jedni mówią: przyjmujemy, otwieramy granice przed tymi, którzy się przedostają, którzy uciekają, albo przed jakimiś wydarzeniami dramatycznymi, albo też uciekają przed swoją dramatyczną rzeczywistością, bo to zazwyczaj chyba tak bywa. Pomoc Kościołowi w potrzebie ma ogromne doświadczenie w pomocy właśnie tam, chociażby na Bliskim Wschodzie, ale również w Afryce przecież ogromne. Jak ksiądz ocenia, w jaki sposób należy pomagać?

A więc tak jak w każdej dyskusji nad każdym problemem, który teraz istnieje w debacie publicznej, mamy bardzo dużo emocji. I, oczywiście, mówiąc o tym, powinniśmy pamiętać o tym, że rzeczywiście budzi to wiele emocji. Ale musimy szukać jednak przyczyn, źródeł, bo kiedy mówimy z pozycji wielkich organizacji, kiedy mówimy z pozycji decydentów, najwyższych decydentów, czyli rządów, czyli przedstawicieli organizacji międzynarodowych, to rzeczywiście powinniśmy szukać tego, co jest źródłem, co jest przyczyną...

Czyli przyjęcie nawet stu statków z emigrantami czy pontonów z tymi uchodźcami nie rozwiąże księdza zdaniem problemu.

Oczywiście, że nie rozwiąże problemu, aczkolwiek trzeba tym ludziom też pomóc. I my staramy się to robić, pomagamy, Kościół pomaga na wiele sposobów. Są różne organizacje, które powinny się również tym zajmować. Tylko chcę tu podkreślić jedno – że właśnie w tej debacie publicznej, kiedy mówimy o tych najwyższych czynnikach, które mają decydować, to szukajmy jednak tego, co rozwiąże ten problem instytucjonalnie, co znajdzie swoje uzasadnienie w decyzjach, które spowodują, że na lata nie będziemy używać tych ludzi do swoich interesów, ale będziemy rzeczywiście starać się im pomóc, będziemy szukać sposobów na rozwiązanie.

I dzisiaj, myślę, w Wielki Piątek warto sobie przypomnieć, że właśnie to, co wydarzyło się w Jerozolimie, przez dwa tysiące lat trwa, dociera dzisiaj do nas. A więc śmierć Jezusa Chrystusa dotknęła każdego człowieka, każdego, który potrzebuje pomocy. Patrzymy chociażby na Syrię, patrzymy na Irak, patrzymy na tych ludzi, którzy cierpią. I chrześcijanie mówią wprost: my nigdzie stamtąd wyjeżdżać nie chcemy, pomóżcie nam zostać w naszych domach.

Bardzo dziękuję. Ksiądz doktor Mariusz Boguszewski z papieskiej organizacji Pomoc Kościołowi w potrzebie był gościem Sygnałów Dnia.

JM