Polskie Radio

Ignacy Jan Paderewski

Ostatnia aktualizacja: 18.11.2020 08:00
„Czarodziej fortepianu”, „drugi Chopin”, „król pianistów”, a przede wszystkim „podwójny bohater: sztuki i ojczyzny”. Mowa oczywiście o Ignacym Janie Paderewskim – wybitnym pianiście, kompozytorze, niezwykłym dyplomacie, działaczu politycznym i wielkim patriocie. Dziś obchodzimy 160. rocznicę urodzin artysty – zapraszamy do przeczytania krótkiego tekstu poświęconego jego sylwetce. 
Ignacy Jan Paderewski
Ignacy Jan PaderewskiFoto: NAC

Listopad obfituje w ważne dla nas rocznice i święta. Dziś wspominamy urodziny Ignacego Jana Paderewskiego. O jego zasługach dla naszego kraju trudno opowiedzieć w kilku zdaniach. Paderewski stanowi świetny przykład tego, że mimo wielu życiowych przeszkód dzięki talentowi, pracy i uporowi można osiągnąć nie tylko światowy sukces, ale i przyczynić się do odrodzenia kraju. Jeszcze za życia określano go „podwójnym bohaterem: sztuki i ojczyzny”.

 

Trudne dzieciństwo

Ignacy Jan Paderewski urodził się w Kuryłówce 18 listopada 1860 roku[1]. Miłość do ojczyzny Ignacy wyniósł z domu rodzinnego – matka, Poliksena, była córką filomaty i przyjaciela Adama Mickiewicza, Zygmunta Nowickiego, zaś ojciec działał na rzecz powstania styczniowego. Dzieciństwo Ignacego wypełnione było licznymi troskami – śmiercią matki (która umarła krótko po urodzeniu synka) oraz aresztowaniem ojca, którego za wspieranie powstania styczniowego skazano na rok więzienia w Kijowie, kiedy kompozytor miał zaledwie 3 lata. Wychowaniem chłopca zajęła się ciotka, nad jego edukacją zaś czuwał weteran powstania listopadowego, były kapitan wojsk polskich Michał Babiński. Zaszczepił on w Paderewskim ciekawość historii, gruntowną znajomość literatury polskiej oraz – jak mówił sam kompozytor „jego gorący patriotyzm”.

 

Droga na salony

Ignacy od dziecka przejawiał uzdolnienia muzyczne, które skierowały go wkrótce do Instytutu Muzycznego (alma mater Fryderyka Chopina), gdzie uczył się fortepianu i kompozycji. W wieku zaledwie 20 lat wziął ślub z koleżanką z konserwatorium, Antoniną Korsakówną. Niestety małżeństwo nie cieszyło się szczęściem zbyt długo. Antonina zmarła po urodzeniu nieuleczalnie chorego syna Alfreda w zaledwie kilka miesięcy po ślubie. Dzięki pomocy przyjaciół Paderewski mógł kontynuować rozwój, wyjeżdżając do Berlina (1881), gdzie odniósł pierwsze muzyczne sukcesy. Następnie, dzięki pomocy słynnej aktorki Heleny Modrzejewskiej, Paderewski mógł zrealizować swoje marzenie o kształceniu pianistycznym w Wiedniu pod okiem wiodącego ówcześnie pedagoga fortepianu, Teodora Leszetyckiego. Nauczyciel dostrzegł liczne złe nawyki w grze Paderewskiego. Praca nad techniką zaczęła się właściwie od początku i wymagała od ucznia ogromnego wysiłku. Sam Paderewski mawiał, że „droga do sukcesu to zaledwie 10 procent talentu a 90 procent pracy”. Artysta potrafił ćwiczyć nawet do 12 godzin dziennie. Mimo iż edukacja fortepianowa była bardzo angażująca, Paderewski wciąż znajdował czas na komponowanie. Podczas wiedeńskich studiów powstały m.in. sonata skrzypcowa i cykle miniatur fortepianowych. Ukończony został też najbardziej znany utwór kompozytora, dedykowany Leszetyckiemu Koncert fortepianowy a-moll op. 17. Fragmenty koncertu prawdopodobnie powstały w poprzednich latach – jeszcze w Zakopanem, czy w Krakowie. Po raz pierwszy wykonany przez orkiestrę pod batutą Hansa Richtera i wspaniałą Anettę Jessipową, uczennicę i żonę Leszetyckiego, nauczycielkę m.in. Siergieja Prokofiewa) przy fortepianie. Sam Paderewski również często wykonywał Koncert a-moll podczas swoich tournée. Kompozytor tak pisał do ojca z Wiednia w przeddzień Wigilii Bożego Narodzenia 1888 roku:

Wyrobiłem sobie imię, dość nawet pokaźne, w Paryżu, Brukseli, Pradze, Wiedniu, no i trochę w Niemczech; długi moje nieco się zmniejszyły i wreszcie, co mię najbardziej cieszy, napisałem dzieło najlepsze ze wszystkich dotychczasowych utworów moich, mianowicie ten koncert na fortepian z orkiestrą.

Ważnym sukcesem był debiut w paryskiej Salle Érard w marcu 1888 roku, po którym okrzyknięto Paderewskiego „lwem Paryża” i „drugim Chopinem”. Koncert ten i wiele kolejnych otworzyły Paderewskiemu drogę również do przyszłej kariery politycznej. „Zaproszenia (…) spadały jak deszcz z nieba” – wspominał. Po licznych koncertach w innych centrach europejskich, m.in. Londynie, Paderewski wspominał: „cała arystokracja angielska, ciało dyplomatyczne, najwybitniejsi artyści mający wstęp do Society, finanse, księstwo Walii – wszystko było obecne”. Wiadomo, że pod wrażeniem wielkiego talentu pianistycznego była sama królowa Wiktoria i jej córka, księżna Luiza. Wspominano, że Paderewski „przybył, zagrał i… zwyciężył!”.

 

„Czarodziej klawiatury” – podbój Ameryki

Po licznych sukcesach i zdobyciu rozgłosu w Europie przyszedł czas na Amerykę. Paderewski, w ślad za innymi wybitnymi artystami – wspomnianą Heleną Modrzejewską, Antonem Rubinsteinem czy braćmi Wieniawskimi podróżuje za ocean. Przybywa nie tylko po sławę. Podejmuje szereg działań charytatywnych, zdobywa kontakty z ważnymi politykami i dyplomatami, które potem ułatwią mu działania na rzecz sprawy polskiej. Karierę w USA rozpoczyna od koncertu w słynnej Carnegie Hall 17 listopada 1891 roku, wykonując z Nowojorską Orkiestrą Symfoniczną (pod batutą Waltera Damroscha) IV Koncert fortepianowy c-moll op. 44 zaprzyjaźnionego kompozytora, Camille’a Saint-Saënsa, swój własny Koncert a-moll oraz dzieła Fryderyka Chopina. Artysta szybko uzyskał rozgłos, uznano go za „króla pianistów”, „czarodzieja klawiatury”, „największego ze wszystkich”. Fali sukcesów omal nie przerwała kontuzja ręki Paderewskiego. Gdyby nie fachowa pomoc doktora Friedriecha Lange – niemieckiego chirurga działającego w Stanach, prawdopodobnie zakończyłby karierę w tym momencie. Szczęśliwie sytuacja została opanowana i Paderewski mógł olśniewać kolejne rzesze słuchaczy. Helena Modrzejewska, która była wtedy w Nowym Jorku, tak pisała:

Paderewski gra tu z olbrzymim sukcesem. Kobiety szaleją za nim. Krytycy chwalą go bez granic. Jedyne, co krytykują, to jego wykonanie Beethovena i zbyt wielką szopę włosów (…). Byłam na jednym z jego koncertów, naprawdę gra jak anioł. Prosto, wyraziście. 

Faktycznie kariera Paderewskiego w USA była bezapelacyjnym sukcesem. Kompozytor na koncerty jeździł własnym wagonem, gdzie mógł w trakcie długiej drogi przygotowywać się do występów. Miał ze sobą oczywiście kilka instrumentów, na których ćwiczył i komponował. Taka forma podróży dodawała mu aury i pewnej ekstrawagancji, publiczność wyczekiwała jego wagonu, witając Paderewskiego żywiołowo i towarzysząc mu w drodze na występ. Mimo iż harmonogram artysty był już i tak bardzo napięty, często bisował „godzinami”, udzielał się charytatywnie, występował na lokalnych wydarzeniach, co tym bardziej przyniosło mu uznanie publiczności. Podbudowany tym sukcesem, koncertuje na całym świecie – odwiedza Australię, Afrykę oraz Amerykę Południową.

Do Stanów Zjednoczonych Ignacy Jan Paderewski wracał nie raz, zawsze był przyjmowany z ogromnym entuzjazmem. Był to ważny punkt jego kariery zarówno artystycznej, co politycznej. W 1899 poślubił Helenę Marię Górską, rozczarowując tym tłumy wpatrzonych w niego wielbicielek. Nowożeńcy osiedlili się w Szwajcarii, w posiadłości Riond-Bosson Tolochenaz, niedaleko Morges. 

Niedługo po tym Paderewski pisze swoje pierwsze (i jedyne) dzieło sceniczne – operę Manru. Prapremiera amerykańska miała miejsce 14 lutego 1902 w Metropolitan Opera. Mimo niewielu wystawień dzieła (po zaledwie dziewięciu zdjęto operę z afisza) jest to wydarzenie dziejowe– Manru pozostaje jedyną operą skomponowaną przez polskiego kompozytora, która została wystawiona na deskach Metropolitan Opera. Ciekawym zbiegiem okoliczności było to, że Paderewski „konkurował sam ze sobą” – podczas premiery Manru występował w Carnegie Hall kilka przecznic dalej. Warto dodać, że obie sale koncertowe były wypełnione po brzegi…

Mimo kilometrów dzielących Paderewskiego od ojczyzny, podejmuje on kolejne działania na rzecz Polski. Na jego zlecenie wykonano pomnik upamiętniający rocznicę zwycięstwa wojsk polskich pod Grunwaldem. Była to również 100. rocznica urodzin Fryderyka Chopina. Uroczyste odsłonięcie miało miejsce w Krakowie w 1910 roku, na oczach aż 150 tys. osób.  Paderewski wygłosił wtedy przemówienie o charakterze niepodległościowym. Odsłonięcie pomnika stało się przyczynkiem do wielkiej demonstracji patriotycznej. W październiku tego roku, we Lwowie, podczas obchodów urodzin Chopina przemawiał następująco: „W Chopinie jest wszystko czego nam wzbraniano, barwne kontusze, pasy złotem lite, posępne czamarki, krakowskie rogatywki i szlachecki brzęk szabel naszych, kos chłopskich połyski, jęk piersi zranionej, bunt spętanego ducha, krzyże cmentarne, przydrożne wiejskie kościółki, modlitwy serc stroskanych, niewoli ból, wolności żal, tyranów przekleństwo i zwycięstwa radosna pieśń”.

 

„Wygrał Polskę na fortepianie”

Jak wiadomo sytuacja polityczna w Europie była dynamiczna. Wybuch I wojny światowej stał się przyczynkiem do kolejnych działań Paderewskiego na rzecz ojczyzny i rodaków. W związku z sytuacją artysta zawiesza na pewien czas koncertowanie, oddając się działalności dyplomatycznej i charytatywnej. Paderewski zbiera fundusze na pomoc ofiarom wojny, zakłada Komitet Pomocy Polakom w Paryżu i Londynie, a także wraz z Henrykiem Sienkiewiczem w Szwajcarii. W 1915 roku wyjeżdża znów do Stanów Zjednoczonych, by przy okazji koncertów podnosić kwestię niepodległości Polski. Sprawa doszła do samego doradcy prezydenta Wilsona – Edwarda House’a i prawdopodobnie to właśnie dzięki staraniom Paderewskiego została wskazana w 14 punktach Wilsona. Prezydent Wilson tak przemawiał przed Kongresem: Uznaję za oczywiste, że mężowie stanu wszędzie na świecie zgodni są, że powinna istnieć zjednoczona, niepodległa i autonomiczna Polska. 

 

Powrót do Ojczyzny i działalność polityczna

W listopadzie 1918 roku Paderewski przybył do Polski. Odwiedził Poznań – miasto wciąż jeszcze okupowane przez wojska pruskie. Swoją wizytą i płomiennym przemówieniem wywołał wielką euforię wśród Polaków, która stała się impulsem do wybuchu powstania wielkopolskiego, zakończonego sukcesem. Paderewski zostaje wybrany jako szef polskiej delegacji podczas konferencji pokojowej w Wersalu, gdzie rozstrzygnięto o niepodległości Polski. Obejmuje potem funkcje premiera i ministra spraw zagranicznych. Bez wątpienia w działalności politycznej kierował się tylko jednym interesem: dobrem Ojczyzny, reprezentując interesy rodaków ponad politycznymi podziałami. Stanowił też pomost między konkurującymi frakcjami, będąc m.in. mediatorem między Józefem Piłsudskim a Romanem Dmowskim. W jednym z przemówień powiedział: „Nie przyszedłem po dostojeństwa, sławę, zaszczyty, lecz aby służyć, ale nie jakiemuś stronnictwu. Szanuję wszystkie stronnictwa, lecz nie będę należał do żadnego. Stronnictwo powinno być jedno: Polska i temu jednemu służyć będę do śmierci”. Paderewski wiedział, że jego polityczna rola jest jedynie przejściowa. Po krytyce ze strony obu stron polskiej sceny politycznej ustępuje ze stanowiska pod koniec 1919 r. Nie przestaje jednak działać na rzecz ojczyzny. W dalszym ciągu reprezentuje Polskę na arenie międzynarodowej (jako delegat przy Radzie Ambasadorów i Lidze Narodów). Był wybitnym dyplomatą – biegle władał siedmioma językami, dzięki czemu jako jeden z niewielu delegatów przemawiał bez tłumacza. Cieszył się ogromnym szacunkiem, dzięki któremu mógł negocjować często sporne kwestie m.in. z Ukrainą i Niemcami.

 

Oddany do końca

W momencie wybuchu II wojny światowej Paderewski ma już niespełna 80 lat i kłopoty zdrowotne (m.in. z powodu zawału serca w maju 1939 został odwołany koncert w Nowym Jorku, na który wyprzedano około 16 tysięcy biletów). Mimo podeszłego wieku podejmuje się działalności w ramach rządu emigracyjnego. Ponownie udaje się do Ameryki, by zwrócić się o pomoc dla ojczyzny. Osobiście przemawia do Amerykanów przez radio, będące wtedy najpopularniejszym medium, był transmitowany przez ponad sto radiostacji w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie. W jednym z radiowych przemówień (wygłoszonych jeszcze przed opuszczeniem Szwajcarii) mówił:

Poświęciłem życie dla swojej Ojczyzny. Służyłem jej z całego serca i ze wszystkich sił moich, a wiecie, jak bardzo jest ona teraz nieszczęśliwa i jak cierpi. To ona wezwała mnie do służby. W takich okolicznościach nie liczy się wiek ani stan zdrowia, ani ryzyko ciężkiej i długiej podróży.

Serce „drugiego Chopina”

Ignacy Jan Paderewski zmarł 29 czerwca 1941 w Nowym Jorku. Zgodnie z zaleceniem prezydenta Stanów Zjednoczonych został pochowany na Narodowym Cmentarzu w Arlington (blisko Waszyngtonu). Po sekcji zwłok artysty w tajemnicy usunięto z jego ciała serce, z zamiarem przewiezienia go do Polski i złożenia obok serca Chopina, w kościele św. Krzyża w Warszawie. Jednak, mimo wielu podjętych działań przez długi czas nie udało się tego zrobić. Urna z sercem zaginęła i dopiero w 1986 roku w 45. rocznicę śmierci kompozytora odsłonięto pomnik, w którym umieszczono serce w sanktuarium w Doylestown (zwanym „amerykańską Częstochową”). Zgodnie z jego życzeniem, żeby być pochowanym w wolnej Polsce, urna z prochami Paderewskiego została w końcu sprowadzona do kraju, gdzie spoczęła w czerwcu 1992 roku w krypcie archikatedry św. Jana w Warszawie.

Zasługi Paderewskiego dla sprawy polskiej trudno przecenić. Przyczynił się do odzyskania niepodległości przez Polskę, podejmował liczne działania na rzecz ofiar wojennych, jak i artystów. Oprócz aktywności dyplomatycznej, politycznej i charytatywnej był wybitnym pianistą i kompozytorem. Odznaczony licznymi orderami, tytułami, m.in. tytułem lordowskim przez króla Jerzego V za jego zasługi. Pozostawił po sobie testament, w którym przekazał liczne dzieła sztuki Muzeum Narodowemu w Warszawie, zaś instrumenty (w tym koncertowego Steinway’a) warszawskiemu Konserwatorium Muzycznemu. W jego artystycznym dorobku znalazły się również „Dzieła wszystkie Fryderyka Chopina” wydane pod jego redakcją.

O wielkiej miłości do Polski świadczą jego słowa zapisane w testamencie:

Wszystkim, którym niechcący i niesłusznie sprawiłem przykrość lub też ich obraziłem mimowolnie – pokornie przepraszam, przyjaciołom serdecznie wdzięczny, do wrogów nie mam żalu. Krzywdy doznane, a doznałem ich wielu, po chrześcijańsku przebaczam. Nie mogę tylko przebaczyć tym pysznym i nikczemnym, co myśląc jedynie o korzyściach osobistych i wywyższeniu własnym, prowadzili i prowadzą Ojczyznę do zguby, a Naród do upodlenia.

[1] Zgodnie z kalendarzem juliańskim, obowiązującym na terenie zaboru rosyjskiego, data urodzin kompozytora przypada na dzień 6 listopada.


Marta Jankowska