Krzysztof Grzesiowski: Poseł Andrzej Duda, Prawo i Sprawiedliwość. Dzień dobry, panie pośle.
Andrzej Duda: Dzień dobry, witam serdecznie pana redaktora i witam naszych słuchaczy.
Dwójka w wyborach do Parlamentu Europejskiego z Małopolski?
Tak zdecydował Komitet Polityczny.
A kto przed panem na pierwszym miejscu?
Na pierwszym miejscu prof. Ryszard Legutko.
Ale liczy się pan z tym, że może zdobyć pan więcej głosów od prof. Legutki?
Przede wszystkim pan prof. Ryszard Legutko jest panem profesorem, po drugiej jest eurodeputowanym, więc chyba to jest naturalne, że zajmuje pierwsze miejsce na liście do Europarlamentu.
Ale to pana nie zraża?
Nie, dlaczego miałoby mnie to zrażać? Wręcz przeciwnie.
Może i profesor, deputowany, a więc doświadczenie za nim.
Wręcz przeciwnie, wyzwanie. Nie zraża mnie też dlatego, że ja również mam doświadczenie, i to wcale nie małe. Przecież razem z panem profesorem pracowaliśmy w kancelarii pana prezydenta prof. Lecha Kaczyńskiego. Wcześniej byłem wiceministrem sprawiedliwości, więc już droga publiczna w jakiejś części za mną. Teraz jestem posłem na Sejm. Sporo już działo się w międzyczasie.
Kogo Prawo i Sprawiedliwość wystawiło w tych wyborach? Jakich ludzi?
Wystawiło ludzi doświadczonych, taka była nasza intencja. Przede wszystkim doświadczenie z jednej strony, z drugiej strony takie przekonanie o tym, jaka powinna być rola Polaka w Europarlamencie, polskiego deputowanego, że na pierwszym miejscu dla niego powinny być polskie sprawy i ci ludzie, którzy zostali wystawieni na tych listach gwarantują, że mają właśnie takie przekonanie, i to nam chodziło.
Ale mało pań na tzw. jedynkach, znaczy konkretnie rzecz biorąc jedna tylko: pani Anna Fotyga.
Taką decyzję podjął Komitet Polityczny. Pań na listach jest dużo, wszyscy będą walczyli o głosy, wszyscy będą walczyli o to, żebyśmy wygrali te wybory. Idziemy do tych wyborów z głębokim przekonaniem, że właśnie taka jest potrzeba, dzisiaj właśnie potrzeba naszego kraju, bo sprawy polskie w Unii Europejskiej powinny być reprezentowane zdecydowanie i odważnie.
Panie pośle, a co będzie decydowało o sukcesie w tej kampanii? Jakie zdarzenie, jakie wydarzenie, jakie tematy?
Panie redaktorze, tak jak w każdej kampanii, o sukcesie będzie na pewno decydowała ciężka praca, zwłaszcza o naszym sukcesie, bo wiadomo, że zawsze opozycji jest trudniej w wyborach, więc co do tego nie ma wątpliwości, że opozycja zawsze tutaj ma gorszą pozycję niż obóz rządzący i że pracować trzeba bardzo dużo. I ja myślę, że to jest klucz do sukcesu, przede wszystkim to. A po drugie ja myślę, że także mówienie o faktach, bo one są takie, że po ponad 6 latach Donald Tusk i jego ekipa są już tak skompromitowani, że wystarczy mówić o faktach. Fakty są ich największym wrogiem.
Prawo i Sprawiedliwość przedstawiło swoich kandydatów. W sobotę także uczyniła to Platforma Obywatelska, tam przemawiał premier Donald Tusk, o którym pan wspomniał. Jedno zdanie z jego wystąpienia, ono wzbudziło na pewno uwagę, a może i emocje. Zacytuję: „Ktoś powiedział, że te wybory nie są o tym, czy nasze szkoły są dobrze przygotowane na pierwszy dzień września dla sześciolatków. Te wybory być może są o tym, czy dzieci 1 września w ogóle pójdą do szkoły”. Czy premier w ten sposób straszy?
No, pan premier straszy Polaków, bo tak jak powiedzieliśmy przed momentem, fakty są bardzo niekorzystne, to bardzo zresztą widać ostatnio wyraźnie w telewizji, kiedy pokazywane są mamy, rodzice tych niepełnosprawnych dzieci, które zarzucają premierowi kłamstwa, manipulacje, brak honoru, niespełnione obietnice. „Sorry, ale jest pan kłamcą” przecież usłyszeliśmy. Donald Tusk obiecywał im w 2009 roku, obiecywał im w 2012, dzisiaj posłowie PO odnoszą się do nich z arogancją, z butą, wyśmiewają się z ich nieszczęścia. To trzeba sobie zadać pytanie: czy to są europejskie standardy? To pokazuje, jak działa rząd Donalda Tuska. Dzisiaj państwo są zdeterminowaną grupą, ludźmi, którzy nie mają nic do stracenia i prawie już tydzień prowadzą swoisty strajk okupacyjny w Sejmie, a premier, jak widać, nie potrafi sobie z tym w ogóle poradzić, bo przyzwyczaił się do tego, że może w Polsce nie dotrzymywać żadnych obietnic i nic się nie dzieje. Zapomniał, że rząd nie jest tylko od nakładania na społeczeństwo nowych podatków, stawiania radarów i wydłużania wieku emerytalnego i wydawało mu się, że różne kampanie wyborcze można prowadzić, mrugając okiem i mówiąc: nie róbmy polityki, budujmy boiska. Trzeba robić politykę tą pozytywną, politykę myślenia o ludziach i to jest rzecz najważniejsza. Natomiast co do straszenia – oczywiście, że straszy mówiąc, że, nie wiem, pierwszoklasiści, uczniowie nie pójdą do szkoły 1 września. Nie wiem, kim straszy, jak sądzę teraz ostatnio straszy Władimirem Putinem...
Niewątpliwie odnosi się do tego, co dzieje się za naszą wschodnią granicą, to jest dosyć oczywiste wydaje się z tej wypowiedzi.
Tak. Teraz straszy Władimirem Putinem, z którym, przecież wszyscy doskonale pamiętamy, jeszcze kilka lat temu się ściskał i mówił, że trzeba mieć zaufanie do Rosji, że Władimir Putin jest przyjacielem Polski. No to powinien się zdecydować w końcu, czy jest przyjacielem Polski, czy stanowi dla niej zagrożenie, bo widać pan premier nie bardzo jest stabilny w swoich poglądach. No cóż tu wiele komentować, no, dzisiaj straszy. Ja tylko jako poseł Prawa i Sprawiedliwości, jako kandydat w wyborach europejskich mogę powiedzieć: proszę państwa, spokojnie, i uczniowie spokojnie, i rodzice uczniów spokojnie, na pewno pójdą do szkoły 1 września, ale pan premier Donald Tusk i jego ekipa już naprawdę powinni odejść, bo zachowują się po prostu niepoważnie, a sytuacja, w której premier straszy swoich rodaków to jest w ogóle coś, co trudno mi sobie wyobrazić. Widać, że jest to człowiek, który się po prostu nie nadaje do tego, żeby zajmować tak eksponowane stanowisko publiczne, tak odpowiedzialne.
A czy w ten sposób można odnieść sukces? Właśnie przy pomocy takich metod, jak straszenie?
Próbuje grać na negatywnych emocjach. To już jest dziś jedyne, co mu pozostało, bo proszę zapytać przeciętnego człowieka, którego się spotyka na ulicy, co on sądzi o rządach Donalda Tuska. Odsuwają się od niego kolejne grupy społeczne, wszyscy są zawiedzeni, młodzi ludzie cały czas wyjeżdżają za granicę, a przecież obiecał, że będą wracali. Jest coraz więcej bezrobotnych, ludzie mają coraz gorszą sytuację materialną, a przecież obiecywano zieloną wyspę. Dzisiaj ta zielona wyspa pustoszeje, przyrost naturalny spada. Donald Tusk nie ma żadnych recept kompletnie na to, aby zaradzić tej trudnej sytuacji, w jakiej coraz bardziej znajduje się Polska. I tu widać, że jakikolwiek kredyt nie tylko zaufania, ale przede wszystkim jakiejś odpowiedzialności już dawno mu się wyczerpał. Te kolejne afery, które się pojawiają, choćby związane z informatyzacją w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji, ponad miliard złotych zmarnotrawione w Ministerstwie Sprawiedliwości, teraz słyszymy w okresie rządów Donalda Tuska też ponad miliard złotych zmarnotrawione, a pan minister Sikorski kupuje stoły za 174 tysiące złotych. No i to są właśnie te rządy, to jest właśnie jakość tych rządów na każdym kroku, a zaprzyjaźnione firmy nie płacą podatków, tak jak Amber Gold, która nie składała deklaracji podatkowych, nie płaciła podatków i nie było żadnych kontroli i nic się nie działo. To są właśnie rządy Donalda Tuska.
Zaprzyjaźnione, takiego słowa pan użył.
Tak, zaprzyjaźnione, takiego słowa użyłem. Proszę przypomnieć sobie, z kim pan z Amber Gold się pojawiał, kto wychwalał tą spółkę, a także jego drugą spółkę OLT. Panowie z Platformy Obywatelskiej ciągnący samolot OLT przez lotnisko, syn pana premiera zatrudniony. No, chyba nie trzeba tu wiele powtarzać, Polacy doskonale znają te fakty. A w międzyczasie zlikwidowano polskie stocznie, likwiduje się polskie firmy, coraz więcej ludzi bez pracy. To jest właśnie 6 lat rządów PO.
Ale to wszystko, o czym pan mówi, panie pośle, odnosi się jakby bardziej do kampanii do wyborów parlamentarnych, naszych wewnętrznych, a to jest kampania do Parlamentu Europejskiego. A może to nie ma znaczenia, że w zasadzie to jedno i to samo?
Panie redaktorze, no ale tych dwóch spraw nie można rozerwać, dlatego że wybory do Parlamentu Europejskiego to walka w przyszłej perspektywie finansowej, a więc w przyszłym budżecie unijnym o nowe pieniądze. Teraz budżet unijny został już przyjęty i tę perspektywę finansową już mamy, ale w następnym znów trzeba będzie walczyć o pieniądze dla Polski, a z kolei te pieniądze w kraju się wydaje i to rząd decyduje de facto o tym, jak one będą wydawane, jak one będą rozdzielane. A niedawno Forbes opublikował raport, że tylko przy inwestycjach drogowych 20 miliardów zostało zmarnotrawionych, rozeszło się gdzieś nie wiadomo, gdzie. Więc to też pokazuje, jakie mamy w tej chwili rządy, jaka jest jego jakość. Mamy przecież najdroższy kilometr autostrady w Europie. Plan był, że się wybuduje ponad 3200 km autostrad, nie wybudowano nawet połowy z tego, a pieniędzy nie ma. I kto przy tym wszystkim najbardziej stracił? Najbardziej straciły polskie firmy, które były podwykonawcami tych dróg. Czyli zamiast pieniądze powinny zostać w Polsce, powinny zbudować nowe miejsca pracy, powinny zapewnić ludziom zamożność, poprawę warunków życia, rozwój polskich firm, tymczasem okazało się, że to właśnie polskie firmy największe straty na tym poniosły. No to to jest jakość tych rządów.
A jak pan jako polityk Prawa i Sprawiedliwości rozwiązałby problem rodziców dzieci niepełnosprawnych?
Panie redaktorze, myśmy w lipcu 2013 roku złożyli w Sejmie projekt ustawy, który przewiduje zniesienie progów dochodowych, ten projekt cały czas leży w zamrażarce sejmowej, Platforma nie chce się nim zajmować. Tak jak powiedziałem, Donald Tusk od 2009 roku obiecywał tym ludziom załatwienie ich sprawy, wprowadził progi dochodowe, które pozbawiły 100 tysięcy osób tych świadczeń, no bo takie są fakty, a dzisiaj przychodzi i drapie się po głowie, mówi, że nie ma pieniędzy, a jego kolega, pan minister Nowak zawarł kontrakt na zakup 20 pociągów Pendolino za 400 milionów euro, pociągów, które tak naprawdę nie będą mogły dobrze funkcjonować dzisiaj na polskich torach, dlatego że są nieprzystosowane, nie kupił ich niestety...
Czyli należało nie kupować pociągów, przekazać te pieniądze na rzecz...
Nie, nie, należało...
...polityki społecznej?
Należało albo tych pociągów nie kupować, a przede wszystkim, jeżeli już kupować pociągi wielkich prędkości, to trzeba było kupić je w Polsce, bo w Polsce też wysokiej klasy wagony są wytwarzane, wtedy pieniądze zostałyby w naszym kraju, wtedy pieniądze zarobiliby nasi pracownicy, wtedy podatki zostałyby w Polsce odprowadzone, część z tych pieniędzy wróciłaby w związku z tym do budżetu państwa i byłaby możliwość wtedy znalezienia pieniędzy na różne inwestycje. Dzisiaj Platforma... Z jednej strony Donald Tusk mówi, że on nie ma pieniędzy i że państwo muszą zrozumieć, że są kłopoty z budżetem i że pieniędzy nie da się wytrzepać z rękawa, a z drugiej strony widział pan konwencję Platformy?
Tak.
Jak pan sądzi, ile mogła kosztować? Widział pan?
Czyli rozumiem, że skoro konwencja Prawa i Sprawiedliwości była nieco mniejsza, to znaczy, że była tańsza.
W trudnych czasach nie wypada robić takich gigantycznych konwencji i wydawać na nie miliony złotych.
A co pan sądzi, panie pośle, o tym, żeby partie polityczne zrezygnowały z finansowania budżetowego? Tam też są pieniądze, będzie można je ewentualnie przekazać wtedy na potrzeby np. społeczne.
Panie redaktorze, partie polityczne powinny być finansowane z budżetu państwa, dlatego że to jest jedyny sposób zagwarantowania tego, żeby nie było nieograniczonego lobbingu i żeby ustawy nie były kupowane, bo partie polityczne muszą jakoś funkcjonować i to jest normalny wymóg demokracji i w związku z tym powinny być finansowane z budżetu, dlatego że to jest jedyna możliwość zapewnienia niezależności. Inaczej będzie pan miał republikę bananową. W związku z powyższym twierdzenie, że partiom politycznym nie są potrzebne pieniądze z budżetu, jest nieodpowiedzialne i ono prowadzi do poważnych zaburzeń w demokracji, co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Dzisiaj Donald Tusk podobno mówi, że można zlikwidować finansowanie z budżetu, tylko że proszę pamiętać i zapytać, ile faktycznie pieniędzy reklamujących Platformę, faktycznie reklamujących Platformę zostało wydanych np. ze środków spółek Skarbu Państwa. Zobaczymy, jak będzie wyglądała zresztą ta kampania wyborcza, bo chodzą takie informację, że tak powiem, w kuluarach polityki, że zamówienia reklamowe przez spółki Skarbu Państwa zostały już poskładane w firmach reklamowych, że będą reklamy, które będą pokazywały Polakom, jak to Polska wspaniale się rozwinęła przez 6 lat rządów PO.
To na końcu naszej rozmowy spytam pana jeszcze o to, czy jest pan zwolennikiem organizowania przez Kraków igrzysk olimpijskich w 2022 roku?
Panie redaktorze, jeżeli to ma tak wyglądać, że zostaną wydane miliony złotych tylko i wyłącznie na promocję, bo Platforma ma taką skłonność, miliony złotych zostały wydane na promocję sześciolatków zupełnie wbrew woli społeczeństwa, a myślę tutaj o reklamach telewizyjnych i innych, które były wydawane przecież pieniądze ze środków publicznych, jeżeli jedna ze spółek reklamowych, która jest zaprzyjaźniona z panem ministrem Nowakiem i zapraszała go na różne przyjęcia, dostała kontrakty rządowe reklamowe na ponad 50 milionów złotych, jeżeli tak to ma wyglądać, to ja uważam, że nie ma dzisiaj możliwości na takie wydawanie pieniędzy publicznych, bo one są potrzebne na zupełnie inne cele. Jeżeli natomiast mają powstawać inwestycje w pierwszej kolejności infrastrukturalne, jeżeli ma powstać dobre połączenie drogowe pomiędzy Krakowem a Zakopanem, droga, z której korzysta bardzo, bardzo wielu Polaków, wiemy doskonale, jakie na niej są korki, jeżeli tego typu inwestycje mają być realizowane, które przetrwają i które będą nam służyły na co dzień, to ja jestem zwolennikiem tego, żeby realizować ten program. Ale w pierwszej kolejności to, co obiektywnie służy ludziom, a nie co jest jakimś pustym wylewaniem pieniędzy, nie wiem, żeby je zarobili krewni i znajomi królika?
Dziękujemy za rozmowę. Krakowskie studio Sygnałów dnia i poseł Andrzej Duda, poseł Prawa i Sprawiedliwości.
Dziękuję bardzo.
(J.M.)