Przemysław Szubartowicz: Marek Sawicki, minister rolnictwa i rozwoju wsi. Witam, panie ministrze.
Marek Sawicki: Dzień dobry.
P.Sz.: Panie ministrze, pan często podróżuje czy podróżował jako poseł, a nie jako minister za granicę?
M.S.: W poprzednich kadencjach, owszem, byłem członkiem Unii Międzyparlamentarnej, ale to jest zupełnie inny rodzaj, wtedy akurat całość Sejm rozliczał, myśmy tych środków nie otrzymywali, natomiast teraz w tej chwili rzeczywiście dużo podróżuję jako minister rolnictwa, bo głównym moim celem jest w tej chwili poszukiwanie rynków zbytu, poszukiwanie nowych możliwości sprzedaży. I w krótkim okresie czasu chociażby byłem w Azerbejdżanie, byłem w Kazachstanie, byłem w Rumunii, w Bukareszcie na spotkaniu z ministrem rolnictwa Chin, dzięki temu mamy nowy rynek otwarty, nie tylko na wcześniej mleko, ale także na produkty rybne, na skóry. Wczoraj wrócił z tamtego regionu główny lekarz weterynarii, a więc z Korei, z Singapuru, z Chin, z Japonii, jest dobry sygnał ze strony Japonii, prawdopodobnie niebawem otworzy swój rynek na polski drób...
P.Sz.: To jeśli już mówimy o tych rynkach...
M.S.: ...i być może niebawem także na wieprzowinę...
P.Sz.: ...to za chwilę o to pana zapytam, ale chciałem jeszcze pana zapytać o te konsekwencje polityczne tych wydarzeń, które miały miejsce, czyli wyrzucenie z Prawa i Sprawiedliwości trzech posłów za to, że rozliczali podróż samolotem tak, jakby jechali gdzieś samochodem. Uważa pan, że to jest słuszna decyzja, że należy teraz prześwietlić wszystkich posłów i polityków?
M.S.: Panie redaktorze, konsekwencje polityczne mają tu jakby mniejsze znaczenie, w mojej ocenie mamy do czynienia z innym takim małym cwaniactwem, gdzie polityk, gdzie ważna osoba w państwie, osoba wybierana kusi się na drobne pieniądze, żeby coś tam jeszcze dociułać, a jednocześnie na ustach ma pełne frazesów słowa o poprawności, prawa, sprawiedliwości, uczciwości i napiętnowania innych. Więc dobrze, że będzie taki przegląd, bo z pewnością grzeszki są, więc warto, żeby je przeanalizować i żeby także innych przestrzec, że nie warto łasić się na te pieniądze, pieniądze publiczne i jednocześnie udawać świętoszka.
P.Sz.: A podoba się panu taki pomysł marszałka Sikorskiego, żeby był adres mailowy, żeby każdy obywatel mógł wskazywać polityka, który coś nabroił?
M.S.: Panie redaktorze, to jest takie otwarte życie publiczne, każdy i tak może na nas wskazać, bo jeśli pan weźmie chociażby dwa tabloidy – Super Express i Fakt – to wiemy doskonale, że jeśli gdziekolwiek jesteśmy na czymś przyłapani, natychmiast mamy zdjęcie, informacje, więc to nie jest nic nowego. Musimy sobie zdawać sprawę, że jeśli decydujemy się na życie publiczne, to w każdym miejscu jesteśmy publiczni.
P.Sz.: Panie ministrze, wspomniał pan o szukaniu rynków, a to oczywiście dotyczy cały czas problemu embarga, problemu polskich rolników, którzy uważają, że rekompensaty za to embargo są niewystarczające. I jeszcze tak naprawdę kilka dni temu Jan Bury mówił, że rzeczywiście te rekompensaty są niewystarczające dla sadowników akurat, którzy protestowali. Pan ma szukać większych możliwości, większych pieniędzy. Czy rolnicy mogą się czuć spokojni dzisiaj?
M.S.: Panie redaktorze, nie ma takich pieniędzy, które by zastąpiły rynki rosyjskie, bo tam sprzedawaliśmy za miliard trzysta milionów euro i jeśli komuś wydaje się, że da się wrócić do cen sprzed roku i znaleźć te pieniądze, żeby rolnikom zrekompensować obniżenie dochodów, to jest to niemożliwe. Po to chcę stworzyć Fundusz Stabilizacji Dochodów, nad którym w tej chwili intensywnie pracujemy w rządzie, żeby w przypadku wahnięć cenowych, wtedy, kiedy dochody rolników spadają o 30%, można było im to rekompensować. Natomiast nie da się tego wszystkiego rekompensować z budżetu. Są dwie transze środków pomocowych unijnych, z jednej skorzystaliśmy w ponad połowie, tylko Polska, w stosunku do pozostałych państw, przypomnę – ponad 96 mln euro, druga transza jest w trakcie w tej chwili realizacji...
P.Sz.: To dlaczego skarżyli się sadownicy, że tak naprawdę ten drugi nabór jest już zamknięty, chociaż miał trwać do połowy listopada?
M.S.: Panie redaktorze, nie mógł trwać do połowy listopada, bo była pula, była pula 18 tysięcy ton i jeśli ona jest wyczerpana, to musi być zamknięta. Natomiast rozmawiamy o trzeciej transzy ewentualnej pomocy. Być może będzie ona w dwóch formach – w jednej formie na rekompensaty za przekazanie na cele charytatywne bądź nieżywnościowe biopaliwa czy chociażby sprawy biogazu, i druga pomoc, o której wczoraj jeszcze żeśmy dyskutowali, to jest kwestia być może rekompensat ekonomicznych za straty rynkowe, ale to będzie o wiele trudniejsze, bo tutaj przede wszystkim wysokość strat musi być w całości wykazana i te straty muszą sięgać 60% w stosunku do kilku poprzednich lat, więc w wielu obszarach będzie trudne to do wykazania.
P.Sz.: A te rekompensaty, które będą i które są, które były, cały ten proces oczywiście trwa, pokryją jakie zapotrzebowania rolników według pana? Ma pan to wyliczone mniej więcej, ile potrzeba pieniędzy? Ile oni chcą i ile mogą dostać?
M.S.: Panie redaktorze, jeszcze raz panu powtarzam – nie mamy takich pieniędzy, nie ma Bruksela, nie ma Polska, żeby w tej chwili to obniżyć.
P.Sz.: A ile mogą dostać?
M.S.: Ile mogą dostać, nie wiemy, w poniedziałek była Rada Ministrów Rolnictwa w Brukseli, 21 ministrów na 28 podpisało się pod wnioskiem o obronę budżetu, o nieobcinanie 448 mln euro, które pierwotnie komisarze zaproponowali, przenieść z budżetu rolnego na inne cele. Mam nadzieję, że Komisja Finansów Publicznych i Komisja Rolnictwa w parlamencie obroni to. Tutaj apeluję do wszystkich eurodeputowanych ze wszystkich frakcji, żeby włączyli się w Parlamencie w obronę budżetu wspólnej polityki rolnej, wtedy będziemy mieli te większe środki na rekompensaty, na stabilizację rynku.
P.Sz.: A jak politycy SLD słuchają pana teraz, a pan mówi, że nie ma takich pieniędzy, to zaraz mogą powiedzieć, że minister sobie nie radzi, bo taki jest też zresztą powód tego wniosku o pana odwołanie czy właściwie apelu o odwołanie.
M.S.: Panie redaktorze, no, jest protest w Zdanach, który żeście wspominali przed siódmą, tam protestuje OPZZ, do tego protestu przyłączyło się także SLD. Głównym tematem protestu jest zakaz uboju rytualnego. SLD akurat w tej sprawie wypowiedziało się jednoznacznie przeciw ubojowi rytualnemu, więc dobrze byłoby, żeby to posłom SLD przypomnieć. Natomiast SLD doskonale wie, że nie ma takich środków, które by stabilizowały rynek i były rekompensatami pełnymi. Natomiast to, co jest ważniejsze, jeszcze raz podkreślam, otwarcie nowych rynków. Jeśli mam na wschodzie Polski producentów trzody chlewnej, to zależy mi na tym, żeby nie tylko do Wietnamu była polska wieprzowina sprzedawana, ale wczoraj swój rynek na polską wieprzowinę otworzyło Chile, być może dziś lub jutro dostaniemy pozytywny sygnał z Singapuru. Do Singapuru pojechały pierwsze jabłka i już tam się sprzedają. Jadą jabłka także do Kanady. Otwarliśmy rynek na wołowinę między innymi do Japonii, do Ukrainy. Więc warto byłoby, żeby wspólnie przedsiębiorcy szukali tych rynków zbytu. Na produkty mleczarskie...
P.Sz.: No tak, ale jeśli chodzi o ten ubój rytualny, to w tle jest oczywiście pytanie: co z tym mięsem? No bo pan potem mówi...
M.S.: Na produkty mleczarskie, panie redaktorze, otwarły się nie tylko Chiny, ale również Brazylia. Więc my musimy szykować wspólne oferty produktowe i wieźć na te dalekie rynki zagraniczne po to, żeby więcej sprzedać.
P.Sz.: Jeśli chodzi o ten ubój rytualny, panie ministrze, powtórzę pytanie, to pan mówi przy okazji protestu sadowników i jeśli chodzi o tych producentów, że oczywiście np. pojechali na targi do Kazachstanu, ale co z tym mięsem? No bo rozumiem, że fragment dotyczący uboju rytualnego gdzieś tam w tle ma pytanie o to, co robić z mięsem i...
M.S.: No, przed chwilą panu powiedziałem, że mięso oprócz tego, że...
P.Sz.: ...i gdzie je sprzedawać.
M.S.: ...zwiększa się spożycie w Polsce, to dodatkowo został otwarty na wołowinę rynek brazylijski, rynek japoński, to jest także kwestia rynku Chile na wieprzowinę, to jest także otwarty rynek ukraiński, choć rynek biedny, to jest także możliwość niebawem sprzedaży wieprzowiny na rynku Singapuru, ale to są także rozmowy te, które prowadził główny lekarz weterynarii w ciągu ostatnich kilku dni w Japonii, gdzie najprawdopodobniej w parę tygodni dostaniemy zgodę na eksport drobiu i być może Japonia jako pierwsza uzna regionalizację w zakresie ponownego zakupowania z Polski świń. Jeśli tak się stanie, to również być może te same zasady zastosują Chińczycy.
P.Sz.: Panie ministrze, a czy pan ma oszacowane straty, jakie Polska poniesie przez rosyjskie embargo w tych różnych obszarach...
M.S.: Panie redaktorze... Panie redaktorze...
P.Sz.: ...nie tylko sadownicy, nie tylko producenci mięsa...
M.S.: Wartość eksportu do Rosji w ubiegłym roku wynosiła miliard 300 milionów euro, część z tych produktów sprzedamy na innych rynkach, ale oczywiście sprzedamy po niższych cenach. Więc dzisiaj nie da się wyszacować, ile naprawdę rolnicy stracą. Rok do roku w rolnictwie nie jest równy, są lata, gdzie są ceny bardzo wysokie, i są lata, gdzie ceny spadają. Moją...
P.Sz.: No bo pan mówił, że są dobre wyniki handlu żywnością i że możemy powtórzyć w przyszłym roku to, co jest w tym roku.
M.S.: Moją sprawą jest pilnowanie i poszerzanie rynków zbytu. I to, co mamy za 3 kwartały, to mamy eksport ponad 15 mld euro przy dodatnim bilansie prawie 5 mld euro, a więc dynamika wzrostu eksportu w stosunku do najlepszego od wielu lat ubiegłego roku wynosi 5,5%. Więc jeśli IV kwartał utrzymamy na takim poziomie, to nie będzie to wzrost 12%, jak w ubiegłym roku, ale nie będzie to jeszcze spadek, natomiast sprzedamy o wiele więcej produktów, natomiast będzie to sprzedaż jednostkowa tańsza.
P.Sz.: Panie ministrze, czy uda się obronić 448 mln euro, jeśli chodzi o wspólną politykę rolną?
M.S.: Mam nadzieję, że tak. Tutaj ministrowie rolnictwa poza Wielką Brytanią i Szwecją jednoznacznie, tych 21, podpisując się, pozostali nie zabierając głosu, wypowiedzieli się w tej sprawie, będzie się w tej sprawie wypowiadał Parlament Europejski, więc jeszcze raz podkreślam – wstępnie Komisja Rolnictwa wypowiedziała się po stronie ministrów rolnictwa i rybołówstwa, natomiast jest nadzieja, bo szef Komisji Finansów również obiecał, że będzie sprzyjał tej sprawie.
P.Sz.: A jeśli chodzi o program rozwoju obszarów wiejskich 2014–2020, do końca listopada Komisja Europejska ma tę sprawę rozwiązać, polscy rolnicy skorzystają?
M.S.: Otóż, panie redaktorze, ja jestem przekonany, że będziemy jednym z pierwszych państw, które będą miały zatwierdzony program rozwoju obszarów wiejskich, prace nad tym także w ostatnich tygodniach trwają bardzo intensywnie. Być może nawet dzisiaj po południu dostaniemy informację o zaakceptowaniu naszego programu. Więc jeśli tak się stanie, jeśli w listopadzie ostateczne procedury prawne zostaną zamknięte, to jeszcze w grudniu zechcemy uruchomić pierwsze nabory z tego nowego programu rozwoju obszarów wiejskich, a przypominam, że tam w głównej mierze stawiamy na wsparcie dla gospodarstw rodzinnych małych i średnich, na budowanie grup producentów, na przetwarzanie produktów w gospodarstwie i sprzedaż bezpośrednią, żeby skrócić ten łańcuch dostaw żywności, żeby rolnicy sprzedając w ramach sprzedaży bezpośredniej, nie musieli korzystać z tych pośredników, którzy okazuje się...
P.Sz.: A zwiększenie powierzchni małego gospodarstwa to nie będzie problem?
M.S.: To nie będzie problem, dlatego że mamy dwa instrumenty temu służące – jeden to dodatkowe rekompensaty za rezygnację z działalności rolniczej, drugi to 60 tys. zł premii na rozwój tego małego gospodarstwa, a więc są dwa zespolone instrumenty, dodatkowo płatności produkcyjne, trzeci wspierający instrument, więc na pewno będzie możliwa konsolidacja, choć oczywiście nie w jakimś zastraszającym tempie. Rewolucji nie będzie...
P.Sz.: Panie ministrze...
M.S.: ...ale istotna zmiana wsparcia w kierunku gospodarstw produkcyjnych aktywnych tak.
P.Sz.: Panie ministrze, przed nami wybory w najbliższą niedzielę. Zadowolony pan jest z kampanii Polskiego Stronnictwa Ludowego?
M.S.: To zobaczymy w niedzielę, to wyborcy ocenią, to nie od mojego zadowolenia zależy wynik wyborczy. Wynik wyborczy zależy od kandydatów, którzy są w terenie, którzy ciężko pracowali przez ostatnie 4 lata. Polskie Stronnictwo Ludowe jest partią samorządową, we wszystkich gminach, we wszystkich powiatach mamy swoich przedstawicieli, więc ja wierzę, że oni swoją pracą przez ostatnie 4 lata, a nie tylko ostatnią kampanią, zapracowali na szacunek i na wybór na kolejną kadencję.
P.Sz.: No tak, ale jeśli chodzi o takie spojrzenie polityczne, to Polskie Stronnictwo Ludowe liczy na 3. miejsce na przykład w tych wyborach?
M.S.: Panie redaktorze...
P.Sz.: Staracie się szczególnie, jeśli chodzi o swój byt polityczny?
M.S.: Panie redaktorze, tak było w poprzednich wyborach, byliśmy trzecią partią samorządową, myślę, że w tych wyborach również tak będzie, że poziom poparcia, jaki uzyskaliśmy 4 lata temu, będzie podobny w tej kampanii.
P.Sz.: Czyli ta kampania, rozumiem, dla pana przynajmniej, jest udana.
M.S.: Ja w tej kampanii mało uczestniczyłem, bo jak pan zauważył, zajmowałem się innymi sprawami. Rzeczywiście sytuacja trudności na rynku, kryzysu...
P.Sz.: Ale to właśnie ci rolnicy mogą głosować, którzy protestują.
M.S.: ...kryzysu związanego z embargiem. Rolnicy mają prawo do wyrażania swoich opinii, natomiast rolnicy także wiedzą, ile rynków w tym czasie zostało dodatkowo otwartych. Dzisiaj rolnicy wiedzą, że polska żywność oprócz Rosji sprzedawana jest do 75 państw całego świata poza Unią Europejską. Gdyby tak nie było, to te 30% nadwyżki, którą produkujemy, musielibyśmy ulokować na rynku krajowym. Wzrost spożycia mięsa drobiowego czy wieprzowego o kilogram, półtora przez polskiego konsumenta nie jest w stanie zagospodarować tej nadwyżki.
P.Sz.: Bardzo dziękuję. Marek Sawicki, minister rolnictwa i rozwoju wsi.
M.S.: Dziękuję bardzo.
Daniel Wydrych: No dobrze, a na jaki wynik pan liczy?
M.S.: Na wynik co najmniej taki, jak właśnie 4 lata temu, a więc w granicach 15-16% w wojewódzkich wyborach samorządowych.
D.W.: Ale ja pytam, panie ministrze, o mecz Polska–Gruzja.
M.S.: A, Polska–Gruzja, no oczywiście, że 2:1 przynajmniej dla Polski.
D.W.: No to tego się trzymajmy.
(J.M.)