Krzysztof Grzesiowski: Dariusz Potyrała, przewodniczący Prezydium Rady Krajowej Związku Zawodowego Górników w Polsce. Dzień dobry, panie przewodniczący.
Dariusz Potyrała: Dzień dobry, pozdrawiam wszystkich radiosłuchaczy Polskiego Radia z Katowic. Pozdrawiam w Dniu Świętej Barbary, tradycyjnej Barbórki. Wykorzystując okazję, to pierwsze słowa skieruję do moich braci-górników, dla wszystkich górników wydobywających kruszce w Polsce niezależnie od koloru najserdeczniejsze, najszczersze życzenia pomyślności, niech was święta Barbara chroni i otacza opieką.
K.G.: Ano właśnie, bo dzisiaj św. Barbary, jak pan przewodniczący był łaskaw przypomnieć. Na szczęście zakończył się protest w jednej ze spółek-córek Jastrzębskiej Spółki Węglowej, wczoraj w nocy także zostało podpisane porozumienie...
D.P.: W późnych godzinach wieczornych wczorajszego dnia zostało podpisane porozumienie w Jastrzębskich Zakładach Remontowych, gdzie pracownicy musieli niestety sięgnąć po tak drastyczne metody, żeby zagwarantować sobie zatrudnienie, zagwarantować sobie pracę.
K.G.: Tylko prawda jest taka, że to jest kolejny protest z tych, które były do tej pory w ciągu ostatnich kilku miesięcy, i nic nie zapowiada tego, że te protesty się nie powtórzą w różnych górniczych spółkach.
D.P.: No, sytuacja jest bardzo trudna, sytuacja jest napięta, jeżeli chodzi o górnictwo, problemy górnictwa narosły od lat do niewyobrażalnych rozmiarów. Dzisiaj bez interwencji państwa i bez pomocy osób, niestety, odpowiedzialnych za to górnictwo, nie rozwiążemy sami jako branża tego problemu. Przykład Jastrzębskich Zakładów jest przykładem znamiennym, ponieważ tam miejsca pracy były, czekały, można to było załatwić w bardzo prosty sposób, rozmowy trwały od kilku miesięcy, tyle tylko, że niestety, brakło woli porozumienia, brakło chęci dialogu i musiało dojść do takich drastycznych sytuacji.
K.G.: Właśnie, wspomniał pan o tym, że problemy w górnictwie, mówimy o górnictwie węgla kamiennego przede wszystkim, narastały od lat. Przeglądając różne publikacje związane z dzisiejszym Dniem Świętej Barbary, z dzisiejszą Barbórką, znalazłem takie oto zdanie odnoszące się do sytuacji w górnictwie, że największym problemem polskich kopalń jest czas. Przez ostatnie 25 lat nikt nie odważył się zrestrukturyzować polskiego górnictwa. Dlaczego?
D.P.: To zdanie jest niepełne i z gruntu fałszywe. Przez ostatnie kilkanaście lat my w górnictwie mając wtedy 400 tysięcy zatrudnionych, dzisiaj doszliśmy do poziomu 100 tysięcy zatrudnionych. Ja nie już mówię o ilości kopalń, które zostały zlikwidowane, zamknięte i już ich nie ma. Więc mówiąc o przestrzeni 25 lat, restrukturyzacja w górnictwie była bardzo szeroka i bardzo głęboka. My tu, na Śląsku żyjemy z tym codziennie, my to widzimy, to są całe dzielnice podupadające, to są całe miasta, weźmy chociażby Bytom. Więc w tym zakresie my tą restrukturyzację widzimy, ona nas bezpośrednio dotyka, to są przecież nasze miejsca pracy.
K.G.: No to skąd te wszystkie problemy, panie przewodniczący? Czy z powodu tego, że ceny węgla na rynkach są takie, jakie są, czy to jest specyfika naszego górnictwa, że wydobywamy w warunkach dosyć specyficznych, głęboko, co, wiadomo, generuje koszty, czy import węgla? O co chodzi?
D.P.: My mówimy o tym, że rzeczywiście śląskie górnictwo ma bardzo trudne warunki, jeżeli chodzi o kwestie geologiczne. Tu panowie słusznie zauważyli, że to jest kwestia i głębokości, i temperatur, to jest kwestia szkód górniczych, my to wszystko wiemy, my z tym dajemy sobie radę, bo to przecież są i stacje klimatyczne, i usuwanie szkód górniczych. Ludzie na Śląsku się przyzwyczaili w sumie do takich warunków. Natomiast musimy sobie powiedzieć jasno, że przez lata, przez lata restrukturyzacji, gdzie non stop wprowadzane oszczędności doprowadziły do tego, że myśmy się zapóźnili jako branża w sensie inwestycyjnym. Dzisiaj kwestia umaszynowienia, usprzętowienia, daleko nam do technik chociażby naszych kolegów z niemieckiego górnictwa. Więc patrząc na możliwości i poziom wydobycia, trzeba sobie jasno powiedzieć, że jest on pewnie droższy od tamtego górnictwa, ale to – tak jak mówię – wynika z zapóźnień w zakresie inwestycyjnym.
K.G.: No tak, ale żeby inwestować, to trzeba mieć z czego, a sytuacja finansowa spółek jest taka, jaka jest. No więc jak z tego wyjść, z zamkniętego kręgu?
D.P.: Ja nie będę mówił o słynnej „kotwicy Balcerowicza”, która była lata temu utopiona w górnictwie i która powodowała, że ten proces inwestycyjny był zapóźniony. Ja nie będę również mówił o tym, że wszelkie działania jakichkolwiek ekip rządzących były w sumie doraźne, bo przecież trzeba sobie jasno powiedzieć, że i z przedsiębiorstw państwowych, którymi były kopalnie, utworzenie spółek węglowych na kilka lat, później ze spółek węglowych, które chyliły się ku upadkowi, utworzenie Kompanii Węglowej, dzisiaj znowu Kompania Węglowa jest, ta największa spółka górnicza w Europie, znowu jest na skraju trudnej sytuacji, bo nie nazwę tego gorzej. No więc tak jak mówię, widać wyraźnie, że brak pomysłu na usystematyzowanie sytuacji i urynkowienie tego górnictwa w taki sposób, żeby było trwale powiązane ze swoim najbardziej strategicznym odbiorcą, którym jest energetyka. Jeżeli (...) że my, producenci surowca, surowca podstawowego do wytwarzania energii klepiemy biedę, mówiąc po Śląsku, no to popatrzmy na naszych kolegów z energetyki, którzy mają ewidentnie lepsze wyniki.
K.G.: No tak, tylko dlaczego ci, którzy mają ewidentnie lepsze wyniki, mieliby brać do siebie tych, którzy mają ewidentne kłopoty?
D.P.: Bo my stanowimy ich źródło energii, my stanowimy ich początek łańcucha produkcji tej energii i my jesteśmy tym surowcem póki co w kraju naszym, który zapewnia to bezpieczeństwo energetyczne. Trzeba sobie jasno powiedzieć, że 95% energii jest wytwarzane z węgla w Polsce. My możemy sobie oczywiście jako Polska udowadniać, że węgiel jest ze wschodu, z zachodu czy z innych kontynentów jest tańszy, możemy sobie udowadniać, że można to sprowadzać, ale ja bym chciał przestrzec przed tego typu logiką, ponieważ my jako kraj musimy mieć swoje podstawowe zabezpieczenie energetyczne. Póki co innego nie mamy jak węgiel i dobrze by było, żeby to w końcu zostało dostrzeżone, zrozumiane i żeby w tym zakresie tego podstawowego bezpieczeństwa energetycznego ta sytuacja branży była na tyle stabilna, że nie dochodziłoby do takiej sytuacji, jak obecnie właśnie obserwujemy.
K.G.: Wie pan, panie przewodniczący, ale dla kogoś, kto się tak przygląda troszkę z boku, pojawia się taki oto obraz: górnicy są w trudnym położeniu, sytuacja górnictwa jest trudna, zatem przyjeżdżają do Warszawy, protestują i dostają to, czego chcieli, kosztem innych.
D.P.: No, obraz jest z góry fałszywy. Ja powiem tak: byliśmy 1 października na exposé pani premier Ewy Kopacz pod Sejmem, manifestacja była, sam ją organizowałem, pokojowa, nic się takiego nie wydarzyło, co jest z tym stereotypem manifestacji górniczych, niezapalona została żadna opona, nic, żadnej burdy, w spokoju górnicy przyjechali, wysłuchali. My nie naciskaliśmy na polityków w tym względzie, że mają nam obiecywać. My po prostu oczekujemy od nich rzeczywistego zainteresowania się tą branżą. Pierwsze ruchy, które teraz pani premier wykonała w kontekście wymiany osób odpowiedzialnych za górnictwo, to jest sygnał ze strony politycznej, że rzeczywiście politycy dostrzegli tą konieczność, o której my mówimy już od lat. Mówimy o tym głośno, wyraźnie, powtarzamy to, żeby były osoby w pełni odpowiedzialne za tą branżę, żeby działania nie były doraźne, żeby to były kompleksowe, jasno określone i precyzyjnie nakreślone ruchy. My tego nie mamy. Ja powiem jeszcze więcej. Ustawy górnicze, które mamy dwie, to jest ustawa i strategia o funkcjonowaniu górnictwa, one się kończą z końcem przyszłego roku. My musimy sami występować jako związki zawodowe do parlamentarzystów, do osób zarządzających, żeby te ustawy zostały w jakiś sposób odnowione, opracowane, a tam są przecież zapisy dotyczące funkcjonowania tej dość ważnej branży.
K.G.: Jest pan szefem Związku Zawodowego Górników w Polsce, ale takie spojrzenie na związkowców górniczych mówi wielu o tym, że oni tylko i wyłącznie chcą, chcą zachować wszystko to, co w tej chwili obowiązuje, wszelkiego rodzaju przywileje – i dla tych, którzy pracują pod ziemią, i dla tych, którzy pracują na powierzchni, i dla tych, którzy kiedyś pracowali, dziś są rencistami i emerytami, a to są wszystko ogromne pieniądzem, ale odebrać sobie tego nie pozwolą.
D.P.: No, panie redaktorze, zgoła powiem coś odmiennego. Ja wiem, że funkcjonuje taki stereotyp związkowy, zwłaszcza w branży górniczej, bardzo roszczeniowy. Ja powiem wczorajszy przykład. Jeżeli ktoś wgłębi się bardziej w analizę sytuacji, która była w Jastrzębskich Zakładach Remontowych, to w zasadzie pracownicy chcieli dostać tylko umowy na czas nieokreślony, oni nie chcieli wylądować na umowach śmieciowych, mieć niepewną sytuację i mieć zagrożony swój byt poprzez brak możliwości podjęcia pracy. To jest podstawa, no niestety. Więc nie jest to tak, że my jesteśmy bardzo roszczeniowi. Mało kto w Polsce słyszy, bo to nie jest nagłaśniana sprawa, ale od 45 dni głodują pracownicy w kopalniach soli w „Solino”, tylko dlaczego? Tylko dlatego, że ze strony właściciela, ze strony firm zarządzających tą spółką, ze strony przedstawicieli Ministerstwa Gospodarki i Ministerstwa Skarbu trwa swoisty upór, kto ma z kim rozmawiać. Ja mówię jeszcze raz – dialog załatwiłby wiele spraw, w formie dialogu można by się porozumieć i na tej płaszczyźnie można by szukać rozwiązań, unikając właśnie takich manifestacji, strajków, pewnie dużo rzeczy można by załatwić i rozwiązać. Teraz tylko trzeba... do tanga musi być dwojga, więc trudno mnie tu wypowiadać się za drugą stronę. Z naszej strony jest pełna gotowość, pełna otwartość, daliśmy tego przykłady, wielokrotnie przyjeżdżając do Warszawy, wielokrotnie rozmawiając tu, w Urzędzie Wojewódzkim z naszym wojewodą, wielokrotnie rozmawiamy w spółkach, na co dzień rozmawiamy z pracodawcami. My jesteśmy otwarci.
K.G.: Dzisiaj górnicza Barbórka, proszę państwa. Mówiliśmy nie tak dawno temu o górniczych czapkach i o pióropuszach. Pan, panie przewodniczący, jako szef Związku ma jakiś specjalny kolor? Nie.
D.P.: Znaczy ja z tytułu wykształcenia i zdobytych stopni górniczych ja mam biały, jestem inżynierem, więc mam tytuł, prawo do noszenia...
K.G.: Ale związkowcy nie mają kolorów?
D.P.: Nie, związki zawodowe nie mają osobnych kolorów. To wynika z kwestii zawodowych, kwestii branżowych i to nie ma nic wspólnego ze związkami zawodowymi. Górnik ma czarny, dozór inżynieryjno-techniczny, ma biały, dyrektorzy mają zielony, orkiestra ma czerwony, a kapelmistrz orkiestry ma biało-czerwony.
Daniel Wydrych: I jak ustaliliśmy poza anteną, panu zielony się nie marzy
D.P.: Nie marzy mi się zielony, zwłaszcza że dobrze się czuję w tym, co robię, a poza tym musi rzeczywiście ktoś tą rolę spełniać. Dzisiaj społeczeństwo wymaga jednak wsparcia ze strony i instytucji, i związków zawodowych, bo związki zawodowe przecież ludzie sami wybierają, to nie jest nic na siłę, nic z przymusu. My jesteśmy w kadencjach 4-letnich, co 4 lata poddajemy się weryfikacji, co 4 lata jesteśmy wybierani, nam zaufali pracownicy, którzy wiedzą, dzisiaj jest coraz trudniej w różnych branżach, o tym słychać i widać zresztą, że coraz trudniej walczyć o prawa pracownicze. Słowo walka może już się wyświechtało, więc użyję inaczej – zapewnić pracownikom godne warunki pracy i płacy.
K.G.: Wszystkim górnikom dziś szczęść Boże w dniu ich święta. Dziękujemy bardzo. Dariusz Potyrała...
D.P.: Również przyłączam się do tych życzeń i takim tradycyjnym: niech żyje nam górniczy stan! Szczęść Boże, koledzy górnicy.
Dariusz Potyrała, przewodniczący Związku Zawodowego Górników w Polsce, gość Sygnałów dnia. Dziękujemy.
(J.M.)