Krzysztof Grzesiowski: W Rzeszowie kandydat na prezydenta Rzeczpospolitej Paweł Kukiz. Dzień dobry, witamy.
Paweł Kukiz: Dzień dobry.
K.G.: Wczoraj Przemyśl, dzisiaj Rzeszów i Tarnów, no i stąd pana obecność w Rzeszowie.
P.K.: Wczoraj Przemyśl i Ustrzyki Dolne, proszę pana.
K.G.: I Ustrzyki Dolne nawet, no właśnie.
P.K.: Nie pomijajmy Ustrzyk Dolnych, bo tam moja ciocia Gienia mieszka, proszę pana. Żeby się nie obraziła.
K.G.: Pozdrawiamy w takim razie wszystkich mieszkańców Ustrzyk Dolnych.
Daniel Wydrych: KSU śpiewał o Ustrzykach swego czasu.
K.G.: Tak, to prawda.
P.K.: „Siczki” nie było, niestety, grał podobno jakiś koncert „Siczka”, jeden z niewielu sprawiedliwych jeszcze, którzy zostali w tej tzw. branży wolnościowej. Większość branży wolnościowej w tej chwili pilnuje medali za 25 lat wolności od pana Komorowskiego i apartamentów w ciepłych krajach, tak że...
K.G.: A pan by nie przyjął takiego medalu?
P.K.: Proszę? Ale jakich? To jest... Ten medal jest nieprawdziwy, to nie jest... 25 lat czego? Wolności? Jakiej wolności, proszę pana? Chyba dla tych klanów, które się uwłaszczyły na państwie w 89 roku partyjnych. Dla nich to jest wolność, hulaj dusza piekła nie ma.
K.G.: Dzisiaj cytowaliśmy przy okazji rozmowy z profesorem Zdzisławem Krasnodębskim taki sondaż przygotowany przez Instytut IBRIS dla Rzeczpospolitej, to jest sondaż 24–25 kwietnia, wtedy był przeprowadzany na próbie 1100 osób. Pan jest tutaj na trzecim miejscu ze wzrostem dwupunktowym od poprzedniego sondażu przeprowadzonego przez ten Instytut. Tak się zastanawiam, jaki procent zdobytych głosów poparcia daje panu szansę realizacji swoich planów politycznych przy okazji wyborów parlamentarnych?
P.K.: Jak najwyższy, im wyższy będzie procent poparcia, ale nie w sondażach, tylko...
K.G.: Realnych.
P.K.: ...realnie przy urnach, tak, tak, przy urnach wyborczych, tym szybszy będzie proces przywrócenia państwa obywatelom, zmiany Konstytucji, zmiany poprzez zmianę ordynacji wyborczej zmiany ustroju państwa. A gdybym został prezydentem Rzeczpospolitej, miałbym też mnóstwo takich instrumentów, by nawet jeszcze przed osiągnięciem tego celu rozpocząć prace choćby nad takim celem, jakim jest rozwój gospodarczy Polski. Wie pan, to są rzeczy bardzo ważne i bez względu... Nie chodzi już... Nie chodzi już tylko... Oczywiście, że ta zmiana ordynacji wyborczej i ustroju państwa to jest priorytet, bo bez tego nie można przeprowadzić żadnych reform proobywatelskich w państwie, którego Konstytucja jest nakierowana na obronę interesu partyjnych klanów, niemniej w tym czasie podczas trwania tego procesu należałoby stworzyć... tworzyłbym coś w rodzaju rady odbudowy przemysłu i tak dalej. Ale mogę to później przybliżyć, jeśli to państwa będzie interesować, natomiast na pewno priorytetem jest zmiana ordynacji wyborczej i Konstytucji.
K.G.: Czyli jednomandatowe okręgi wyborcze, to, o czym pan mówi od kilku lat.
P.K.: Okręgi wyborcze, tak.
K.G.: Ale z jednej strony ubiega się pan o urząd prezydenta...
P.K.: Od kilkunastu.
K.G.: Od kilkunastu. Z jednej strony ubiega się pan o urząd prezydenta, czyli de facto u władzy, ale z drugiej strony deklaruje pan, że ja nie chcę rządzić państwem, że ja chcę rozwalić stary układ, czyli jako głowa państwa chce pan rozwalić stary układ, to co potem?
P.K.: Proszę pana, no, jak... ja przede wszystkim... To jest... To nie jest... Gdyby to było tak łatwo rozwalić stary układ, to on byłby już dawno rozwalony, ale tu... Ja mówiłem to w kontekście takim, że nie chodzi mi o urząd, który przynosi jakieś profity i który, nie wiem... jakieś ambicje osobiste są przez to zaspokojone i tak dalej. Nie, ubiegam się o urząd po to, by nie zajął tego urzędu... by nie zajęła tego... między innymi po to, by tego urzędu nie zajęła osoba wywodząca się z klanów politycznych, która będzie pilnowała tego stanu rzeczy, tego ustroju, w jakim obecnie Polska funkcjonuje. Znaczy funkcjonuje... Funkcjonuje, istnieje tylko teoretycznie, że przypomnę słowa pana Bartłomieja Sienkiewicza. Tak że tak jak powiedziałem, prezydenci partyjni, wywodzący się z dużych klanów, będą pilnować tego akurat systemu. I moim zadaniem jest przede wszystkim przyhamowanie tego procesu, dalszego wygaszania Polski. Wygaszania.
K.G.: Czy jesteśmy społeczeństwem...
P.K.: Bo ona jest wygaszana.
K.G.: Czy jesteśmy społeczeństwem odważnym?
P.K.: No, z całą pewnością, ja to widzę. Ta odwaga została uśpiona, zostaliśmy tą fasadowością przygnieceni, wmówiono nam, że mamy 25 lat wolności, że 25 lat temu były pierwsze wolne wybory, że jest dobrze i będzie jeszcze lepiej. Tą fasadowością za pożyczone pieniądze, tymi fasadami uśpiono naszą czujność. Natomiast ludzie coraz częściej zdają sobie sprawę z tego, że pozwalając na funkcjonowanie... funkcjonowanie... na utrzymanie tego czegoś, tego systemu przez dłuższy czas skazują sami siebie na eksterminację, po prostu siebie i naród polski, bo my jesteśmy stopniowo eksterminowani. To jest eksterminacja rozłożona w czasie. Niech pan zauważy, nie ma pracy, państwo jest wygaszane, vide: Świdnik, wcześniej Ursus, nasi wyjeżdżają za granicę, pierwsze pokolenie, nasze dzieci jeszcze tam za granicą mówią po polsku, wnuki już tak sobie, a prawnuki nie będą mówiły w ogóle. W Polsce mamy niż demograficzny i w miejsce dziury tej demograficznej przyjeżdżają emigranci z krajów islamskich i jednocześnie łatając w tym momencie problem czy jakby rozwiązując problem emigracji do Niemiec, Francji czy innych państw.
K.G.: A to źle?
P.K.: A my jesteśmy eksterminowani...
K.G.: A czy to źle, że nie tyle przyjmujemy, co ewentualnie możemy przyjmować, jeżeli takie zapadną decyzje na poziomie unijnym, oczywiście, imigrantów z innych krajów, np. z krajów islamskich?
P.K.: Proszę pana, jest źle, że nasi, Polacy, 3 miliony Polaków musiało wyjechać za granicę. To jest jakiś... Jak można mówić w tej chwili o przyjmowaniu ludzi z krajów islamskich? Ja im bardzo współczuję, niech jadą do Niemiec, które są bogate, niech jadą do Francji, niech jadą do Wielkiej Brytanii, natomiast my musimy zrobić przede wszystkim wszystko w tym kierunku, aby nasi rodacy, nasi bracia i siostry, nie musieli wyjeżdżać za chlebem do Wielkiej Brytanii czy Irlandii. My tutaj mamy... To jest przepiękne państwo, przepiękny kraj. Jeżdżę teraz po Polsce, przecież nie ma piękniejszej ziemi, no. Wystarczy zmienić system, wystarczy, tak jak powiedziałem, stosując te instrumenty właściwe dla gospodarki wolnorynkowej, tych wszystkich uwarunkowań unijnych, odbudować przemysł. A dzisiaj mamy do czynienia z taką polityką wygaszania państwa poprzez właśnie taką dekonstrukcję czy destrukcję rynku. Niech pan zobaczy, co się dzieje w Świdniku, że nasi muszą wyjeżdżać za granicę. No jak to wygląda, że naszych wypędzamy, a przyjmujemy Arabów? No na Boga!
K.G.: Kiedy mieliśmy ostatni raz okazję rozmawiać tu w studiu Sygnałów dnia, był pan akurat w dniu w zasadzie wyjazdu na Wyspy Brytyjskie...
P.K.: Tak.
K.G.: Tam się pan spotykał z Polakami. Czy ze strony tych osób, z którymi pan rozmawiał, były deklaracje o powrocie, czy twierdzili, że nie, że zostają, że być może, nie wiem, przyjmą obywatelstwo Wielkiej Brytanii? Jakie perspektywy przed sobą widzieli?
P.K.: Proszę pana, ja miałem dzień później umówione rozmowy z kilkoma dziennikarzami. Odwołałem te rozmowy, ponieważ wróciłem w takim, wręcz powiedziałbym, gniewie, bo ci ludzie, nie mówię, że wszyscy, ale bardzo wielu rówieśników moich dzieci czy troszkę starszych po prostu rozklejało się w pewnym momencie i płakało. Płakało. Oni bardzo chcą wracać, ale nie mają do czego wracać. Do czego wrócą? Do śmieciówki wrócą? Nie ma. Wie pan, gdyby można było...
Dlaczego prezydent Rzeczpospolitej do tej pory nie powołał czegoś na kształt, nie wiem, rady odbudowy przemysłu, w którym zebrałby największych prywatnych przedsiębiorców w rodzaju, nie wiem, Kulczyka czy Kluski, liderów partii, związków, jakichś ogólnopolskich stowarzyszeń gospodarczych, takich jak Centrum Adama Smitha, przedstawicieli związków, i zastanowił się, w jaki sposób odbudować przemysł. Dlaczego nie pracuje się nad jakimiś zadaniami, nad opracowaniem jakichś inicjatyw prawnych, ustrojowych, budżetowych, żeby doprowadzić do przywrócenia tego przemysłowego rozwoju Polski? Nie robi się tego, środki...
Pewnie pan zapyta, czy są środki na to, na finansowanie. Mnóstwo. Ja sam pamiętam w województwie opolskim w jednym z powiatów, z litości nie wymienię tej nazwy, ale w jednym z powiatów przez 4 lata wydano na programy, które mają utworzyć nowe miejsca pracy w ciągu 4 lat wydano 45 milionów. Wie pan, ile powstało miejsc pracy w tym powiecie? Ani jedno. Ani jedno. Na administrację państwową idzie 12 miliardów złotych. Czy nie wystarczy 10% z tego przeznaczyć na właśnie rozwój, odbudowę tych gałęzi, takich jak przemysł wydobywczy, przemysł stoczniowy, przemysł zbrojeniowy. Co się tutaj dzieje? Proszę pana, Świdnik jest zamykany, cena za to, żeby... cena, jaką musieliśmy zapłacić Francji za ewakuację Tuska do Brukseli. No na Boga!
K.G.: Mówiłem na początku, pytałem pana o pana plany polityczne przy okazji wyników wyborów w wyborach prezydenckich, bo to już przy okazji wcześniejszej rozmowy także była mowa o pewnym ruchu, który miałby się pojawić i który miałby realizować ten pana główny punkt, czyli jednomandatowe okręgi wyborcze. Nie obawia się pan, że pod pana ktoś będzie chciał się podczepić, jeśli pan stanie się osobą silną politycznie?
P.K.: [śmiech] Proszę pana, no, co znaczy podczepić... Ja jestem osobą samodzielnie myślącą...
K.G.: Stworzy pan jakiś ruch, nie do końca musi pan znać wszystkich, którzy w tym ruchu będą brali udział.
P.K.: Tak, ale to jest jeszcze daleka droga do tego ruchu. Ja jestem skupiony przede wszystkim...
K.G.: Parę miesięcy.
P.K.: ...w tej chwili... Tak, ale jestem w tej chwili skupiony przede wszystkim na tej kampanii prezydenckiej i na pozyskaniu takiego zaplecza osobowego, które pozwoli mi, nawet gdyby taki ruch... była konieczność zaistnienia ruchu zrzeszającego wiele różnych środowisk od lewa do prawa, zachować swego rodzaju samodzielność, ponieważ wokół mnie są przede wszystkim zgromadzeni... gromadzą się ludzie ideowi. Co do tego nie mam wątpliwości. Ja się z tymi ludźmi spotykam, jeżdżę, jestem w tej chwili w Rzeszowie, mam wspaniałą grupę ludzi, z którymi mamy kontakt już od dawna. Ja wiem, że to są ideowcy, oni za Polskę pójdą w ogień. Za Polskę, nie za urzędy. Jest zresztą naturalnym, że będzie się pojawiało wiele przeróżnych organizacji, gdzie każdy będzie chciał coś tam ugrać. Niemniej, dla mnie...
Wie pan, dla mnie na przykład, to troszkę może... Może pan pomyśleć, że to nie ma związku, ale byłem ostatnio w programie u Kuby Wojewódzkiego i dla mnie najważniejszym osiągnięciem tego... znaczy najważniejszą sprawą, jaka wynikała z udziału w tym programie, był fakt podpisania przez Kubę Wojewódzkiego deklaracji, że jest zwolennikiem jednomandatowych okręgów wyborczych i natychmiastowego wprowadzenia ich... zmiany Konstytucji, zmiany ordynacji wyborczej. Im więcej jest różnych środowisk... To nie można myśleć... Gdybym ja się miał zastanawiać, czy Kuba się chciał podczepić, czy nie chciał się podczepić... Ja wiem, że to jest dobry chłopak i wiem, że widzi to samo co ja, światopoglądowo możemy się różnić, każdy mógł się też zagubić w jakiś sposób, ale najważniejsze jest osiągnięcie celu. Ponad nami stoi Polska, ponad nami stoi państwo. Mnie nie interesuje prawo, lewo, kto co myśli. Mnie interesuje osiągnięcie celu. A jak już ten cel osiągniemy w postaci jednomandatowych okręgów wyborczych, to one z automatu wyczyszczą w ogromnej mierze władze ze złych ludzi i złych ludzi nie dopuszczą do władzy, bo ludzie nie wybiorą, obywatele, złych ludzi.
K.G.: No to w związku z tym, co pan powiedział, to ostatnie zdanie, to chciałem zapytać. Dzisiaj jest z panem wywiad w dzienniku Polska, tytuł: „Kiedy doprowadzę do zmiany ustroju Polski, wracam na scenę”. Podtrzymuje pan tę deklarację?
P.K.: Proszę pana, ja marzę o tym, żeby wrócić na scenę, w tej chwili marzę o tym, żeby wrócić do domu. Jest taka piękna pogoda, jest tutaj przepięknie, przejechałem przez ten Przemyśl, Rzeszów, to są przepiękne miasta, ale ja chcę jechać do swojej żony, do swoich dzieci. Niech mi pan wierzy, mówię to... Mam... Jestem tym bardzo zmęczony, ale jednocześnie czuję jakąś straszną determinację, jakiś straszny imperatyw, taki, że ja muszę to zrobić. Muszę, bo jak nie teraz, to nigdy.
K.G.: Kandydat na prezydenta Rzeczpospolitej Paweł Kukiz w rzeszowskim studiu Sygnałów dnia, nasz gość. Dziękujemy bardzo za rozmowę.
P.K.: Bardzo dziękuję, dobrego dnia.
(J.M.)