Piotr Gociek: Anita Gargas, dziennikarka śledcza, autorka filmów dokumentalnych. Witamy serdecznie.
Anita Gargas: Witam państwa, witam serdecznie.
Państwo ten film znają Anatomię upadku czy 10 kwietnia 2010, ale jesteśmy już po prapremierze najnowszego filmu Anity Gargas, filmu zatytułowanego W imię honoru. Ten film zostanie dziś pokazany w telewizyjnej Jedynce w telewizji publicznej o 21.25. Ale to nie jest film śledczy.
To nie jest film śledczy. Stwierdziłam, że nastał taki czas, że nie muszę się ścigać z prokuraturą i z komisją Millera na informacje, ponieważ pracuje rzetelnie podkomisja pana profesora Berczyńskiego, pracują prokuratorzy w nowym zestawie osobowym, że tak powiem, i tutaj jestem spokojna o to, że śledztwo i badanie katastrofy będą prowadzone rzetelnie. Teraz postanowiłam w związku z tym oddać hołd swoim filmem tym, którzy zginęli na pokładzie tupolewa, a o których mało się mówiło do tej pory, a mianowicie dowódcom Sił Zbrojnych. Bo zapominamy, że 10 kwietnia w jednym momencie, w jednej sekundzie zginęli wszyscy dowódcy wszystkich rodzajów Sił Zbrojnych, łącznie z szefem Sztabu Generalnego. Na pokładzie tupolewa było dziesięciu generałów i admirał. O tym się nie pamięta. Taka sytuacja nie zdarza się nawet w czasie wojny. I na ten fakt zwracali uwagę na przykład tacy przedstawiciele osób, które zajmują się bezpieczeństwem, jak na przykład pan Koziej, w pierwszych chwilach po katastrofie właśnie na ten fakt zwracał uwagę i bardzo szybko o tym zapomniał, jak tylko sam został szefem Biura Bezpieczeństwa Narodowego.
A nieco wcześniej przed katastrofą smoleńską była katastrofa CASY, po której było bardzo wiele słów, mówiło się o tym, że tam były nieprawidłowości, że nie powinno tylu wysokich oficerów lecieć jednym samolotem, miały być z tego wyciągnięte wnioski. Kto i dlaczego nie wyciągnął tych wniosków przy okazji lotu do Smoleńska i ci dowódcy znaleźli się ostatecznie razem wszyscy w jednym samolocie?
Tej sprawie również poświęcam parę minut w filmie. Mówią o tym wdowy po generałach, w szczególności generałowa Błasikowa, która przypomina, że jej mąż, szef lotnictwa, generał Andrzej Błasik nie chciał, żeby wszyscy wsiadali do jednego samolotu, chciał użyć innych maszyn i tak się nie stało, bo nad generałem Błasikiem był jeszcze minister obrony narodowej, który wydał zgodę na podróż jednym samolotem. Są dokumenty...
Kto był wtedy ministrem obrony narodowej, przypomnijmy.
Pan Bogdan Klich, to był już rząd premiera Donalda Tuska. I pamiętamy wszyscy te awanturki wokół tego, kto i jakim samolotem ma latać. Tutaj najwyraźniej też tylko jedna maszyna dla podróżujących z prezydentem się znalazła. Ale poza tym, że przypominam o takich właśnie faktach, jak katastrofa CASY i konsekwencje z niej płynące, to przede wszystkim koncentruję się na samych postaciach trzech dowódców: admirała Andrzeja Karwety, generała Bronisława Kwiatkowskiego i generała Andrzeja Błasika. Mało kto pamięta, że ci dowódcy to byli dowódcy natowscy...
To już była ta nowa generacja polskich generałów.
Tak, nawet generał Kwiatkowski, który miał najdłuższy staż zawodowy, nie był ani razu w Rosji na żadnym szkoleniu. Podróż do Katynia na uroczystości 70. rocznicy ludobójstwa miała być jego pierwszą wizytą na terenie Rosji.
Jest to hołd, który oddajesz najwyższym dowódcom Wojska Polskiego, którzy zginęli w katastrofie smoleńskiej, ale to jest też i opowieść o trzech wdowach po tych generałach, ale też opowieść tych wdów, bo ich słowami ten obraz jest namalowany.
Tak, udało się... Wydaje mi się, że udało mi się takie rozmowy przeprowadzić z trzema paniami, które do tej pory nie miały miejsca na żadnej antenie, zwłaszcza że na przykład pani admirałowa Karwetowa nigdzie się nie wypowiadała wcześniej w telewizjach, przed kamerami. Udało mi się również doprowadzić do takich sytuacji, które już nigdy więcej się nie powtórzą, na przykład pani admirałowa zgodziła się pójść na okręt „Błyskawica”, gdzie eksponowany jest mundur jej męża wydobyty z wraku w Smoleńsku. Nigdy wcześniej tam od momentu otwarcia tej gabloty, tej ekspozycji nigdy nie była w tym miejscu. Podobnie zresztą jak pani generałowa Błasikowa, którą miałam okazję filmować w czasie, kiedy pierwszy raz po 10 kwietnia była na tupolewie Tu–154M 102, czyli tym bliźniaczym do sto jedynki, która została rozbita w Smoleńsku. To są sceny, które naprawdę poruszają. Ten film wyciska łzy i porusza nawet najtwardszych mężczyzn, ale nie chodziło mi o to, żeby grać tylko na emocjach, bo ten film nie jest pozbawiony dawki informacji nowych. Ja nie byłabym sobą, gdybym po pierwsze nie przypomniała zapomnianych archiwaliów z kwietnia 2010 roku. W tej chwili biją one bardzo po twarzach, bo nie pamiętamy, jak zachowywała się nasza elita wówczas, i wypowiedzi pewnych polityków w zderzeniu z tym, co spotkało rodziny smoleńskie, w tej chwili wybrzmiewa jeszcze dosadniej.
A ja do tych emocji jeszcze wrócę, bo to jest też coś, na co warto zwrócić uwagę. To jest ton, w który chyba pierwsza uderzyła Joanna Lichocka w jednym ze swoich filmów, tam, gdzie pojawiał się Jacek Świat, mąż Aleksandry Natalli–Świat...
Pogarda.
Tak, i tam były absolutnie wstrząsające takie ujęcia otwierające tego filmu. On wspominał swoją żonę, ale przede wszystkim to była opowieść o tym niezwykłym szoku, jakim było dla niego odkrycie, że znienacka jego najbliżsi stają się ofiarą takiego brutalnego spektaklu medialnego i przede wszystkim całkowitego właściwie braku empatii ze strony tych, którzy tym medialnym spektaklem wtedy zawiadywali. I to jest też ton, który w opowieści W imię honoru można znaleźć.
Tak. W imię honoru, który będą państwo mieli okazję dzisiaj wieczorem obejrzeć, również porusza ten atak, tę propagandową machinę, która ruszyła po 10 kwietnia. Niestety, pani generałowa Błasikowa, raczej jej mąż był jednym z tych, którzy jako pierwsi wraz z kapitanem Protasiukiem, pilotem, który prowadził tupolewa, padli ofiarą tej machiny. I państwo zobaczą właśnie, jakimi metodami, jakimi trickami atakowano pamięć o tych osobach, w szczególności o generale Błasiku. Wszystkie te...
Atakowano pamięć, ale też atakowano członków rodzin...
I wbrew faktom, tak, wbrew...
Mówiono, że tylko po pieniądze przyszli do (...)
Tak jest.
...że na odszkodowaniach im tylko zależy i tak dalej.
Tak jest. I to wszystko, proszę państwa, warto sobie przypomnieć, bo nawet ja, która na bieżąco śledzi wszystkie wydarzenia związane ze Smoleńskiem, kiedy robiłam zestawienie materiałów, które użyję w tym filmie, byłam zszokowana, że tak wiele z tych propagandowych machinacji zapomniałam.
Anita Gargas, gość Sygnałów dnia w radiowej Jedynce. Dziękuję za wizytę. A film W imię honoru dziś w Telewizji Polskiej, Program 1 o 21.25.
Zapraszam serdecznie. Dziękuję.
JM