Piotr Gociek: Władysław Kosiniak–Kamysz, prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego, gość Sygnałów Dnia radiowej Jedynki. Witam serdecznie.
Władysław Kosiniak–Kamysz: Dzień dobry panom, dzień dobry państwu, pozdrawiam serdecznie.
Nie miałby pan, panie prezesie, ochoty trochę na misję mediacyjną? Nad tym się zastanawiam, bo PSL już kilkakrotnie w różnych kwestiach takie...
To jest taka naturalna rola ludowców tak naprawdę już na przestrzeni nie tylko ostatnich lat, ale i wieków...
Ale w takiej naprawdę trudnej sprawie, jaką jest katastrofa smoleńska? Bo...
Myślę, że...
Bo mamy dwie strony, które za bardzo nie chcą ze sobą rozmawiać, co doskonale pokazał spór o ustalenia, o hipotezy, które przedstawił zespół doktora Berczyńskiego w miniony poniedziałek. Wczoraj Tomasz Siemoniak z Platformy Obywatelskiej mówił, że nikt tego nie będzie traktował na poważnie, my w ogóle nie chcemy się tym zajmować. Antoni Macierewicz z kolei w Polskim Radiu 24 mówił: my zapraszamy do debaty drugą stronę, niech naukowcy z zespołu Millera czy Laska rozmawiają z naukowcami z zespołu doktora Berczyńskiego. Ale jakoś nie widać, żeby ktoś naprawdę miał ochotę razem zasiąść przy jednym stole.
To zacznę od rocznicy. Ja byłem na grobie Wiesława Wody, naszego posła z Małopolski, prezesa małopolskich ludowców, później byłem w Mielcu na grobie też naszego kolegi Leszka Deptuły i w tych miejscach jesteśmy zawsze nie przeciwko komuś, ale po to, żeby upamiętnić, wspomnieć, pomodlić się. Uważam za niefortunny dzień wyboru ogłoszenia tego raportu komisji ministra Macierewicza. Nie powinno to być akurat 10 kwietnia, powinien to być dzień zadumy i modlitwy, a nie dzień publikowania jakichkolwiek raportów. Mogło to się stać dzień wcześniej czy dzień później. Ale to jest jedna kwestia.
Druga kwestia to jest kwestia symboli. Uważam, że teraz i pani prezydent, i rząd, i pan prezydent... mówię o pani prezydent Warszawy Hannie Gronkiewicz-Waltz, powinni wykonać jak najszybciej ruch, żeby powstał moim zdaniem jeden pomnik...
No, prezydent mówił o dwóch, o pomniku prezydenta Lecha Kaczyńskiego...
To tu się różnimy, ale im szybciej to się wydarzy... Szkoda, że to się nie stało do tej pory. Im szybciej to się wydarzy, tym lepiej. I przejdźmy do momentu, kiedy będziemy czcić pamięć, ale zakończymy żałobę. Do zakończenia żałoby rodzinom, o tym też rozmawiałem z małżonkami naszych posłów, dziećmi, potrzebne jest zakończenie śledztwa przez prokuraturę. To jest rzecz najważniejsza. Do tego jest też potrzebne sprowadzenie wraku do Polski, bo zdaję sobie sprawę, że nie będzie zakończenia śledztwa, dopóki nie będzie wraku w Polsce. Tu duża jest odpowiedzialność dzisiaj rządzących, bo oni wiele deklarowali w tej kwestii. Nie widać na razie efektów, ale...
No, jeśli idzie o (...)
Małymi kroczkami starajmy się dochodzić do takiego momentu, kiedy w dziesiątą rocznicę, bo ja już myślę... troszkę wybiegam w przyszłość, bo nie sądzę, żeby to się mogło wiele rzeczy wydarzyć w najbliższym roku tylko i wyłącznie, czy dwóch latach, ale do dziesiątej rocznicy katastrofy smoleńskiej żeby te wszystkie sprawy były zamknięte, żeby też upamiętnienie tam, gdzie jest potrzebne, było dokonane i żeby ta możliwość uczczenia różnych osób, na przykład zastanawiałem się, dlaczego na tej tablicy w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów nie ma pani premier Jarugi–Nowackiej, ona też była wice...
Nie pan jeden się nad tym zastanawiał...
...wicepremierem. Szkoda, bo pamiętam, jak Jolanta Fedak, moja poprzedniczka, uczestniczyła i w komitecie, który fundował tablicę na Ministerstwie Pracy dla pani premier Jarugi–Nowackiej...
No, Joachim Brudziński już przyznał, że to był błąd i na pewno zostanie także i premier Jaruga–Nowacka upamiętniona. Szkoda, że trzeba w taki sposób o tym przypominać. Ale jeśli idzie o to zamknięcie pewnych rzeczy, no to też nie może ono się dziać za wszelką cenę, bo jednak część na przykład rodzin ofiar tragedii smoleńskiej cały czas mówi: my swojej żałoby zamknąć nie możemy chociażby z tego powodu, że cały czas nie jesteśmy pewni, czy chociażby to nasi bliscy spoczywają w tych grobach, które odwiedzamy. I tutaj też ta rola prokuratury, która zapowiedziała ekshumacje wszystkich ofiar katastrofy, jest gigantyczna. Trudno wyobrażać sobie, żeby ktoś ze strony rządowej specjalnie naciskał na prokuraturę: słuchajcie, zbliża się kolejna rocznica, zakończcie to jak najszybciej, żeby nie było problemów.
Ale myślę, że to jest takie wewnętrzne poczucie u tych, którzy prowadzą te śledztwa, że trzeba je zakończyć. Ja rozumiem te wnioski rodzin, które domagają się ekshumacji, ale też chciałbym, żeby było zrozumienie dla tych, którzy mówią: nie chcemy ekshumacji, my chcemy zakończyć właśnie żałobę. I jak rozmawiałem z rodzinami związanymi z Polskim Stronnictwem Ludowym, oni nie chcieli tej ekshumacji.
Ale też miejmy zrozumienie dla tych, na których złożono odpowiedzialność za przebadanie od początku absolutnie wszystkich możliwych dowodów, poszlak, wszystkiego, co zbadać można, i wtedy prokuratura mówi: no po prostu jeśli chcemy to zrobić rzetelnie, no to rozumiemy ból rodzin ofiar, ale musimy sprawdzić wszystko.
To może więcej rozmów, a mniej komunikatów zewnętrznych, takich medialnych, mniej podbijania bębenka, podkręcania tej atmosfery, a więcej takiej spokojnej rozmowy z rodzinami. To jest jakieś rozwiązanie. Na pewno zgadzam się z panem redaktorem, że jeżeli ludowcy mieliby większy wpływ na dyskusję, na też różnego rodzaju decyzje w kwestii upamiętnienia i też dążenia do zakończenia tego śledztwa, pewnie byłoby lepiej, bo zrozumienie...
A to już pan mówił...
...zrozumienie dwóch stron jest pewnie większe...
Pan powiedział, że byłoby dobrze, gdyby ludowcy mieli większy wpływ, bo ja tylko pytałem o ochotę do mediacji.
...i najważniejsze jest to zrozumienie bólu, który pozostaje i w rodzinach, ale też w Polakach. Ja pamiętam, co ja robiłem po 10 kwietnia i jak przygotowaliśmy się do pogrzebu prezydenta Lecha Kaczyńskiego, organizowaliśmy sztandary ludowców, ale też pomagaliśmy i innym sztandarom, pocztom sztandarowym zająć godne miejsce na Rynku krakowskim. Ja wtedy organizowałem, współorganizowałem ten pogrzeb i z panem profesorem Jackiem Majchrowskim, prezydentem, wojewodą Stanisławem Kracikiem. To było naprawdę też takie zaangażowanie bezpośrednie, oddanie hołdu.
Ja rozumiem pana apel o jak najszybsze rozmowy między premier Szydło, prezydent Warszawy Hanną Gronkiewicz-Waltz i przedstawicielami Kancelarii Prezydenta w sprawie pomnika na Krakowskim Przedmieściu, ale trudno mi wyobrazić sobie, żeby do takiej rozmowy mogło dojść po takiej deklaracji, jak ta wywiadu Hanny Gronkiewicz-Waltz ostatniego dla portalu 300polityka, która mówi na przykład, że w roku 2019 nie będzie żadnych wyborów parlamentarnych, bo PiS na to nie pozwoli, pewnie powie, że jest jakieś zagrożenie dla bezpieczeństwa Polski i przełoży je o rok albo dwa. No to ciężko, szczerze mówiąc, z partnerem, który takie oceny formułuje, rozmawiać na poważnie.
Ja staram się oddzielić od tej kwestii tą bieżącą politykę i myślę, że warto to zrobić. Mamy różne cele, ambicje polityczne, często...
A pan się też obawia, że w roku 2019 nie będzie wyborów parlamentarnych?
Najpierw muszą być wybory samorządowe i do nich się trzeba przygotować. To jest rzecz najważniejsza. Widać, że tu się zaczyna kolejny ruch jakiś, bo po wielkich zapowiedziach o zmianie ordynacji są sygnały, że tej zmiany ordynacji nie będzie. Ja w to nie wierzę. Chciałbym powiedzieć, że wczoraj się... Zresztą na stronach Polskiego Radia się pojawiły takie zapowiedzi, że PiS się wycofuje ze swoich zmian dotyczących ograniczenia kadencyjności. Ja w to po prostu nie mogę uwierzyć, dopóki nie powie tego prezes Kaczyński, on deklarował o zmianach, mówił o konstytucyjności tych zmian. Więc najpierw wybory samorządowe, później jesteśmy w gotowości do wyborów parlamentarnych. Nie przewiduję, żeby były w innym terminie, nie sądzę, żeby była skrócona kadencja, nie ma takiej większości, która by doprowadziła do skrócenia kadencji i będziemy na 2019 rok gotowi do wyborów.
To pytanie do pana jako do lekarza. Zapowiadaliśmy już wcześniej, że te kwestie także poruszyły, bo ona bardzo też mocno poruszyła i podzieliła słuchaczy Sygnałów Dnia w radiowej Jedynce, czyli ustawa „apteka dla aptekarza”. Jaka jest pana opinia w tej kwestii? Potrzebna ustawa, czy też efekt lobbingu, jak mówią krytycy tych nowych regulacji?
Po pierwsze chciałbym, żeby rola farmaceuty w systemie ochrony zdrowia była diametralnie różna od tego, w którą stronę to zmierza. Idzie to w stronę, o której panowie mówili na samym początku, sklepikarza, tylko i wyłącznie sprzedawcy podającego preparaty medyczne. Szczególnie na wsiach, jeżeli farmaceuta mógłby uczestniczyć razem z lekarzem rodzinnym w opiece nad pacjentem, przejąć część jego obowiązków, mamy ogromny niedobór lekarzy i to się będzie...
Czyli nie sprzedawca, tylko doradca, można powiedzieć, z pewną wiedzą medyczną.
To są tak trudne studia moim zdaniem i to mówię jako lekarz, dużo trudniejsze studia niż na wydziale lekarskim i trudniej opanować szczególnie tą ogromną wiedzę dotyczącą biochemii, farmakologii, no, ogromna wiedza, niedoceniona i niewykorzystana w leczeniu naszych pacjentów. Lekarze rodzinni, szczególnie na wsiach, nie dadzą za chwilę rady, bo będzie ich po prostu za mało. Nie chcą... Byłem w Kłobucku dwa tygodnie temu, problem... miasto oddalone o 30 km od Częstochowy, dużego ośrodka, trudno znaleźć lekarza do pracy, a co będzie za 5, 10 lat?
I ta nowa ustawa nas zbliża do tych zmian, o których pan mówi?
No, jeżeli apteka jest prowadzona przez farmaceutę, jest ta ilość, ograniczona ilość aptek, którą posiada, jeżeli ma to charakter rodzinny, firmy rodzinnej, nam jest blisko do firm rodzinnych i je chcemy wspierać, to uważaliśmy, że to rozwiązanie jest lepsze, nie ograniczy moim zdaniem, bo wszystkie te apteki, które są dzisiaj i jest ich bardzo dużo, zostają, nowe będą mogły przejąć część właśnie opieki nad pacjentem w inny sposób. Nie podzielam tych obaw, że to zablokuje kompletnie rynek, otwarcie się nowych aptek, że to będzie wzrost cen w aptekach leków dla pacjentów. Nie podzielam tych obaw. Mam poczucie, że troszkę etos zawodu farmaceuty zostanie przywrócony. Kiedyś, jeżeli jeszcze było to przygotowywanie leków recepturowych, no to była ta magia, można powiedzieć. Ona się dzisiaj zakończyła, choć jest... wciąż w dermatologii szczególnie są obecne leki recepturowe, ale potrzebne jest wzięcie większej odpowiedzialności. Dzisiaj daliśmy narzędzia jako parlament farmaceutom, ale muszą wziąć większą odpowiedzialność za opiekę nad pacjentem.
O czym mówił Władysław Kosiniak–Kamysz, prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego, gość Sygnałów Dnia w radiowej Jedynce. Dziękuję bardzo.
Dziękuję bardzo, miłego dnia, pozdrawiam serdecznie świątecznie, spokojnych i dobrych rozmów przy stołach.
JM