Piotr Gociek: W Strasburgu jest Marek Jurek, europoseł, prezes Prawicy Rzeczpospolitej. Dzień dobry, panie pośle, witam serdecznie.
Marek Jurek: Dzień dobry, witam serdecznie.
Za trzy kwadranse, nawet już nieco mniej, rozpocznie się przemówienie Jean–Claude’a Junckera, który ma wygłosić dzisiaj takie doroczne przemówienie, orędzie niektórzy mówią, o stanie Unii Europejskiej. W gazetach dzisiaj polskich znalazłem dwie sprzeczne informacje – jedna to ta, że głęboką tajemnicą jest owiane to, co powie Juncker, a druga sugestia to taka, że mają być gorzkie słowa pod adresem Polski, Węgier, między innymi w tym wystąpieniu ponoć Polska gorsza niż Brexit dla Unii Europejskiej, tak sugeruje dzisiaj Rzeczpospolita. Czy coś wiemy bliżej na temat tego, co będzie zawierało przemówienie Jean–Claude’a Junckera?
Na pewno będzie długie, dlatego że przewodniczący Juncker zawsze mówi długo i z pewnością będzie nawiązywał do tej białej księgi, która zawierała propozycje kierunków zmian w Unii sformułowane rok temu. W gruncie rzeczy one pokazywały taką szeroką paletę możliwych ewentualności od wspólnego rynku, tak jak pierwotnie wyglądała Europejska Wspólnota Gospodarcza, po ścisłą Unię polityczną. Oczywiście, z sugestią, że lepiej robić to drugie. Natomiast z całą pewnością będą ataki na Polskę, Węgry, one spełniają w tej chwili taką funkcję ustrojową, to jest takie pole, na którym właśnie Unia buduje swoją władzę. I Guy Verhofstadt, który jest takim jednym z liderów Parlamentu Europejskiego, jednym z najbardziej aktywnych, którego władza jest dużo większa niż proporcjonalna reprezentacja jego klubu liberalnego, powiedział, że jemu są znacznie bliżsi ci, którzy z Unii odchodzą, niż, ci, którzy władzom Unii się przeciwstawiają, którzy Unię chcą zmienić. Więc w gruncie rzeczy stosunek do państw Europy Środkowej, które federaliści uważają za taki twardy orzech do przełknięcia, jak mówię, są takim polem eksperymentalnym, na którym Unia buduje swoją władzę, pokazuje, że ją ma i pokazuje to przede wszystkim innym, mniejszym państwom Europy Środkowej. Tak naprawdę żyjemy w momencie historycznym, bo tutaj rozstrzyga się przyszłość tej Europy, w jakiej Polska będzie funkcjonować w ciągu najbliższych 10–20 lat.
Ale przecież Angela Merkel czy nowy prezydent Francji, pan Macron, też mówią o tym, że Unia wymaga reformy, Polacy mówią o tym, że Unia wymaga reformy. Wszyscy mówią, że Unia wymaga reformy, że jest niewydolna, że jest nadmiernie zbiurokratyzowana.
No, Unia jest w pół drogi do budowy tego, co Verhofstadt w swojej książce określił jako Stany zjednoczone Europy, do budowania prymatu władzy w Brukseli nad państwami narodowymi, właśnie wchodzenie przez Komisję w tą rolę takiego dyrygenta, który egzaminuje państwa, wyznacza im zadania, recenzuje je. To jest właśnie zdobywanie drogą faktów dokonanych takiej władzy, która nie jest zapisana w traktatach, a z drugiej strony również ci wszyscy, którzy wiedzą, że to będzie katastrofa dla Europy, dlatego że unifikacja będzie oznaczać podział, będzie oznaczać podporządkowanie państw Europy Środkowej, reakcję państw Europy Środkowej, nowe konflikty i nowe naciski. Ci wszyscy, którzy widzą, że to jest taka logika, wywoływanie niepotrzebnych konfliktów, oczywiście, uważają, że należy przemyśleć to wszystko i Unię zmienić.
Tymczasem w gruncie rzeczy ja takiego dobrego głosu, dobrego projektu tych zmian nie słyszę, bo po to, żeby Unię zmienić, to przede wszystkim musi się zmienić sytuację w Europie, w państwach i muszą się zmienić władze Unii Europejskiej. Wobec tych władz, które dzisiaj są, my możemy być tylko w takiej bardzo zasadniczej, klarownej opozycji. Mówić o tym, że to opozycja jest negacją Europy czy współpracy europejskiej, mogą tylko ludzie, którzy zupełnie nie rozumieją kultury demokratycznej. To tak jak by powiedzieć, że w państwie opozycja to jest działalność antypaństwowa. Opozycja wobec władz Unii Europejskiej dzisiaj jest konieczna, jeżeli ci ludzie, którzy dzisiaj kierują, nie mają doprowadzić do następnych katastrof, takich jak na przykład katastrofa imigracyjna, katastrofa gospodarki greckiej, czy do takich kryzysów, jak rozejście się z Wielką Brytanią.
Komisja Europejska tymczasem wysyła drugie upomnienie do Polski z zastrzeżeniami dotyczącymi reformy w sądownictwie. To jest zatem drugi etap postępowania o naruszenie unijnego prawa. Mamy miesiąc na odpowiedź. Coś mi mówi, że polska odpowiedź może nie usatysfakcjonować Komisji Europejskiej. Co nam wtedy grozi? Jakie będzie dalsze postępowanie?
Odpowiedź powinna być jedna i w gruncie rzeczy w tym kierunku ostatnio zaczął iść minister Waszczykowski, to trzeba powiedzieć bardzo wyraźnie. Długo mi takiej odpowiedzi brakowało, że Unia nie ma żadnych kompetencji do wydawania Polsce zaleceń. My możemy słuchać argumentów zewsząd, bo każdą krytykę warto przemyśleć, ale polecenia, decyzje w sprawie państwa polskiego mogą podejmować tylko jego organy. Oczywiście, w ramach Konstytucji, również w ramach traktatów, które są bardzo ważną składową polskiego prawa, ważne umowy międzynarodowe, ale decyzje mogą podejmować tylko władze polskiego państwa. Natomiast na forum unijnym decyzje wspólne możemy podejmować tylko wspólnie z innymi rządami, tak mówią traktaty, że Rada Europejska, forum rządów państw Unii Europejskiej. To jest to forum, na którym się podejmuje kluczowe decyzje.
Komisja Europejska to jest organ administracyjny, natomiast oni by chcieli przeprowadzić taką zasadę, że Unia jest właśnie... tak jak w Stanach Zjednoczonych, działa na poziomie federalnym i jest nadrzędna w stosunku do państw. I Komisja Europejska próbuje sobie wyłudzić taką władzę, między innymi w ten sposób, że ona będzie przygotowywać budżet, więc tutaj wchodzi w grę szantaż finansowy, o którym ja mówiłem właściwie od kilkunastu lat, że on w pewnym momencie może zostać użyty.
Ale pamiętajmy, tak jak bezpieczeństwo kosztuje i nikt z nas... nikt rozsądny w Polsce dzisiaj nie kwestionuje potrzeby zwiększania wydatków na obronę, tak samo jeżeli chcemy zachować prawo do kluczowych decyzji dla Polski, w której będą żyć nasze dzieci, wnuki i tak dalej, tak samo dzisiaj absolutnie nie możemy ulec temu szantażowi. Dzisiaj suwerenność to są sprawy tak elementarne, jak na przykład prawo kobiet do wcześniejszego odpoczynku emerytalnego. To jest dzisiaj już przez Unię Europejską formułowane wprost. Jutro to może być na przykład 500+, dlatego że w ramach tej ideologii zacierania wszelkich różnic społecznych dzisiaj mówią: nie ma powodu, żeby z tytułu macierzyństwa kobieta pracowała krócej niż mężczyzna, w końcu kobieta nie musi być matką, to jest jej prywatna sprawa. To jest skandaliczne, ale to jest taka ideologia. A jutro możemy usłyszeć, że posiadanie dzieci to jest prywatna sprawa, bo rozwój demograficzny zapewnia imigracja, a nie zastępowalność pokoleń, a nie życie rodzin i tak dalej.
Panie pośle...
My naprawdę musimy zmienić tą logikę, a to można zrobić tylko wtedy, kiedy po pierwsze – będziemy w opozycji wobec tych władz, a po drugie – o ile nastąpią zmiany w samych państwach Unii Europejskiej, o ile ta reakcja na odchodzenie od zasad dobra wspólnego będzie silniejsza.
Jak przyjęto polską sugestię, że Niemcy cały czas mają niezamkniętą kwestię reparacji wojennych, jeśli chodzi o relacje polsko–niemieckie? Znajdują się i tacy w Europarlamencie, którzy rozumieją polską argumentację i rozumieją polskie stanowisko?
Raczej nie wywołuje większego echa ta sprawa, tym bardziej że właściwie nie wiadomo, czy jest to po prostu głos w polskiej debacie publicznej ważnych polityków, dlatego że mówił o tym prezes największej partii w Polsce Jarosław Kaczyński, ale właściwie rząd tego nie podtrzymuje, więc mówię, to raczej nie wywołuje jakiegoś większego echa. Myślę, że wszyscy widzą, że jest to raczej powtórzenie tej drogi greckiej, kiedy na naciski polityczne na Grecję... tam one dotyczyły tego, żeby ograniczać politykę społeczną, żeby wprowadzać taką sugerowaną przez Unię Europejską dyscyplinę budżetową, mniej świadczeń, mniej wydatków społecznych, no to wtedy Grecy podnieśli to, że kraj był zniszczony w czasie... napadnięty i zniszczony w czasie wojny kompletnie przez Niemcy i że Niemcy powinni zapłacić. To był też taki argument w sporze. W tej chwili...
Czyli instrument polityczny bardziej niż...
W tej chwili tutaj nie ma jakiegoś poważniejszego echa. W moim przekonaniu niezależnie od tego, czy... Byłoby bardzo dobrze, gdyby rząd uzyskał jakieś odszkodowania, ale niezależnie od takich argumentów przemawiających przede wszystkim do wyobraźni szerokich kręgów społecznych potrzebne jest bardzo mocne stanowisko państwowe, poparte przez tą najaktywniejszą część opinii publicznej, która się najbardziej angażuje w promocję interesu narodowego, żeby mówić jasno o skutkach drugiej wojny światowej, o tym, że te skutki to nie są tylko te zniszczenia materialne, które nie zostały zapłacone (to oczywiście też), ale to jest wprowadzenie przez Niemcy, nie tylko przez Hitlera, to jest bardzo ważne, nie tylko przez Hitlera, przez Niemcy, bo polityka Republiki Weimarskiej była przez kilkanaście lat polityką prosowiecką, polityką nieuznawania granic państwa polskiego, polityką kwestionowania niepodległej Polski w tych granicach. I ta polityka przygotowała niemiecką opinię publiczną do tego, co potem zrobił Hitler. I my musimy powtarzać cierpliwie, że konsekwencje wprowadzenia Stalina w 39 roku do środka Europy (Niemcy przegrały wojnę, ale Stalin został na pół wieku, znaczy jego następcy) płacą ciągle jeszcze nasze dzieci, będą płacić nasze wnuki, dlatego że Polska ciągle, tak jak inne kraje Europy Środkowej, ponosi konsekwencje zniszczenia gospodarki w czasach komunizmu, oderwania się od normalnego rozwoju gospodarczego, właściwego dla wolnego świata.
No i druga rzecz, którą powinniśmy powtarzać, że w oparciu o doświadczenia naszej historii – rozbiorów, 39 roku, Jałty – Polska ma szczególne prawa, ale to prawo dzielimy na przykład z państwami bałtyckimi, żeby Niemcy i Rosja nie podejmowały żadnych form współpracy, które odbieramy jako zagrożenie dla naszego bezpieczeństwa. Chodzi na przykład o współpracę energetyczną.
I o tym długo by...
To stanowisko, tą doktrynę państwową powinniśmy bardzo cierpliwie prezentować na wszystkich forach, nie oczekując fajerwerku wyborczego, tej tak zwanej, jak to niektórzy politycy nazywają, skuteczności, że jutro wszyscy o tym będą mówić. Zbierając głosy poparcia i systematycznie wywierając presję. Tak jak Niemcy czterdzieści lat czekały na swoje zjednoczenie i się doczekały, my też musimy mieć politykę, która jest realizowana w długim planie, ale przynosi skutki, które trwają bardzo długo.
Mówił Marek Jurek, europoseł i prezes Prawicy Rzeczpospolitej, gość Sygnałów Dnia radiowej Jedynki wprost ze Strasburga. Dziękuję, panie pośle.
Dziękuję bardzo.
JM