Polskie Radio

Sygnały Dnia 13 marca 2018 roku, rozmowa z Jarosławem Gowinem

Ostatnia aktualizacja: 13.03.2018 07:15
Audio
  • Jarosław Gowin o zmianach w rządzie (Sygnały dnia/Jedynka)

Piotr Gociek: Wicepremier Jarosław Gowin, także minister nauki i szkolnictwa wyższego, jest gościem Sygnałów Dnia. Witam, panie premierze.

Jarosław Gowin: Dzień dobry, witam serdecznie.

Robił pan zakupy w niedzielę? Była taka potrzeba?

Nie robiłem zakupów. Nie ukrywam, że czasami w przeszłości robiłem, dlatego że my, politycy, pracujemy co najmniej przez sześć dni w tygodniu, to znaczy każda sobota jest pracująca, a często mamy obowiązki też w niedzielę, więc czasami nie ma wyjścia. Ale z pełnym przekonaniem poparłem to rozwiązanie. Zobaczymy, jakie skutki społeczne i ekonomiczne ono przyniesie. Natomiast jest wiele krajów Europy, gdzie handel w niedzielę jest zakazany i nic złego się nie dzieje.

Zyskaliśmy wolną handlową niedzielę, ale za to niektórzy stracili w ostatnich dniach wiceministrów, stracili siedemnastu, a to jeszcze nie koniec odchudzania rządu. Pan też stracił wiceministra, Aleksander Bobko został odwołany z pana resortu. Jak to było? Premier dzwonił do ministrów i mówił: odwołuję tego i tego, czy pytał najpierw: bez kogo możecie się obejść?

Z tego, co wiem, obie wersje miały miejsce, ale na końcu to jest, oczywiście, i prawo do podejmowania decyzji przez premiera, i jego odpowiedzialność. Co do pana ministra Bobko, chciałbym mu tutaj na antenie bardzo, bardzo serdecznie podziękować za te prawie dwa i pół roku współpracy, był znakomitym ministrem, natomiast chcę też powiedzieć, że w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego nie było więcej wiceministrów. Odkąd to ministerstwo istnieje, zawsze było czterech wiceministrów, teraz jest trzech, no, damy radę, trudno. Jesteśmy w przededniu bardzo głębokich reform nauki i szkolnictwa wyższego, ale jeżeli pan premier poinformował mnie, że w każdym resorcie chce ograniczyć liczbę ministrów w stosunku do obecnej liczby, no to przyjąłem to do wiadomości.

Ale to ktoś będzie musiał pracę tych wiceministrów wykonywać. No, chyba że do tej pory było tak, że jacyś ludzie pracowali w ministerstwach i nie mieli nic do roboty, więc można tak lekką ręką się ich pozbyć.

Szczerze, my, ministrowie pracujemy od co najmniej ósmej rano, a czasami jak widać na załączonym obrazku, wcześniej, do dwudziestej drugiej...

Nie no, to nie praca teraz, to przyjemność, panie premierze, tutaj siedzieć.

Rozmowa z panem redaktorem, przy okazji, zawsze jest, oczywiście, przyjemnością, ale jest to element pracy, nie oszukujmy się. Natomiast pracujemy... pracowaliśmy do tej pory do dwudziestej drugiej, trzeba będzie pracować do dwudziestej trzeciej. Tak jak powiedziałem, ministrem się jest często raz w życiu, to jest okres szczególny i trzeba wszystkie siły, całą energię poświęcić interesowi państwa.

Ale jednej rzeczy nie rozumiem: podobno to wiceministrowie są tymi, którzy mają zawsze w resortach zawsze najwięcej pracy, bo oni siedzą nad szczegółami legislacji, oni wchodzą bardzo głęboko w te wszystkie projekty, które potem z ministerstw wychodzą. To dlaczego akurat na tym szczeblu zaczynają się cięcia?

Pan premier Morawiecki od samego początku zapowiadał, że ograniczy liczbę ministrów i dowodem na to jest moja wypowiedź z 12 stycznia w rozmowie z redaktorem Konradem Piaseckim, ja już wtedy powiedziałem, powołując się właśnie na moją rozmowę z panem premierem Morawieckim,  że zamierzam ograniczyć liczbę wiceministrów i generalnie rzecz biorąc, uważam, że to jest bardzo słuszne rozwiązanie, dlatego że rzeczywiście zwłaszcza po powstaniu nowego rządu w niektórych ministerstwach pojawili się nowi wiceministrowie, ale nie odwołano dotychczasowych. Co do szczegółów, odpowiedzialność zawsze spoczywa na premierze. Jeszcze raz mówię, to jest prawo premiera i równocześnie odpowiedzialność premiera.

A podzielił się premier już szczegółami tej propozycji, którą jutro ma się Komitet Stały Rady Ministrów zająć, to znaczy tymi już strukturalnymi zmianami w rządzie? Bo wczoraj minister Dworczyk zapowiadał, że takie daleko idące zmiany się szykują.

Za niespełna trzy godziny będziemy mieli posiedzenie rządu, tam pan premier przedstawi te propozycje szczegółowo. Natomiast znamy je już z wypowiedzi medialnych czy czasami z bezpośrednich rozmów z panem premierem.

A gabinet polityczny pan ma? Ile jest w nim osób?

Mam, mam pięć osób w gabinecie politycznym i będę walczył o gabinet polityczny jak lew, dlatego że uważam, że likwidacja gabinetów politycznych to jest ograniczenie skuteczności działania państwa. Pan redaktor...

To niech pan wytłumaczy naszym słuchaczom, co robią ludzie w gabinecie politycznym?

Pan redaktor akurat znakomicie zna realia sejmowe, nie tylko polskiego Sejmu, każdego sejmu. Z jednej strony jest rząd, ministrowie, którzy starają się forsować projekty, które służą dobru ogółu, dobru ogółu obywateli. Po drugiej stronie są lobbyści, legalni, ja nie mówię o nielegalnych działaniach, legalni lobbyści, którzy reprezentują rozmaite partykularne interesy. Żeby przeforsować ustawę, która służy ogółowi, czasami trzeba odbyć setki rozmów z posłami, bo do nich docierają lobbyści i przekonującymi argumentami mówią: to jest złe rozwiązanie, brońmy interesu tej (...)

I członkowie gabinetów politycznych są takimi emisariuszami ministra?

Tak jest, to jest najważniejsze zadanie – pomoc ministrowi w przeforsowaniu w parlamencie rozwiązań, które dobrze służą ogółowi Polaków. Są takie...

To może u ministrów zostawić gabinety polityczne, a wszędzie indziej polikwidować?

A to jest rozwiązanie, które uważam za słuszne i – co więcej – nasz rząd czy raczej koalicja rządowa, bo to był projekt, o ile sobie przypominam, poselski, a nie rządowy, zlikwidował gabinety polityczne w samorządach.  W samorządach kompletnie nie ma sensu, żeby istniały gabinety polityczne, natomiast (i to mówię bardzo poważnie i chciałbym, żeby każdy ze słuchaczy naszej rozmowy się poważnie nad tym zastanowił) jak polikwidujemy gabinety polityczne w ministerstwach, to, proszę państwa, oświadczam uroczyście, że lobbyści będą mieli pełne pole do popisu.

Likwidacji gabinetów politycznych chce Ruch Kukiz’15, to dla porządku jeszcze przypominam. Z kolei gazety wzywają i opozycja też, żeby ministrowie poszli w ślady premiera Morawieckiego i na przykład nagrody ubiegłoroczne oddali na cele charytatywne, może na jakieś inny cel.

Od samego początku mówiłem, że moja nagroda zostanie przeznaczona na działalność mojej partii. Porozumienie nie ma ani grosza dotacji budżetowych, a musimy konkurować z partiami, które dostają wiele milionów. Sukcesywnie te środki przekazuję, część przekazałem w tamtym roku, część... resztę przekażę w tym roku, muszę tylko brać pod uwagę to ograniczenie, że jedna osoba nie może na partię wpłacić więcej niż określona kwota.

Narasta takie przekonanie w Zjednoczonej Prawicy, że nie ma z kim przegrać? Bo tym niektórzy...

(...)

...tym niektórzy tłumaczą to, co się dzieje w ostatnich miesiącach, i butnej, jak niektórzy komentują, wypowiedzi na temat tego, kto ile zarabia. I coś, co niektórzy też inni nazywają jakąś rosnącą arogancją władzy.

Na pewno arogancja władzy i wiara w to, że nie ma się z kim przegrać, to jest pierwszy krok do porażki. Między innymi o tym rozmawialiśmy wczoraj na posiedzeniu kierownictwa koalicji. Myślę, że taka korekta dotycząca zarówno realnej polityki, jak i pewnych postaw, postaw, które się udzielają nam wszystkich czy mogą udzielić się nam wszystkim. Tutaj biję się też we własne piersi, na pewno taka korekta nastąpi.

No bo tu chciałem á propos bicia w piersi dopytać, czy teraz panu starcza do pierwszego, ale rozumiem, że już wielokrotnie odpowiadał pan na to pytanie.

Przeprosiłem za tą skądinąd prawdziwą wypowiedź, bo te słowa były niefortunne. Sprawę traktuję jako zamkniętą.

Ale żeby nie było, ja uważam, że politycy powinni zarabiać dużo i że dobrze, że dyskutujemy na ten temat, znaczy ministrowie na pewno, wiceministrowie powinni zarabiać dużo.

Należy pan do wyjątków w środowisku dziennikarskim, ponieważ skala hejtu dziennikarskiego na zarobki najważniejszych osób w państwie każe mi poważnie zastanowić się nad tym, czy dziennikarzom zależy na Polsce, czy zależy im na poziomie sprzedaży ich tabloidów.

Ale za to uważam, że jest gdzie indziej patologia, uważam, że warto się przyjrzeć uważnie temu, jak się zarabia w samorządzie. Nie pierwszy rok w czołówce najlepiej zarabiających polityków w Polsce sytuują się prezydenci miast i ja nie mam pretensji do tego, że dobrze jest wynagradzany prezydent jakiegoś dużego miasta za to, że nim zarządza, ale bardzo mi przeszkadza to, że on jeszcze ze spółek miejskich, z jakichś innych miejsc bierze drugą, trzecią, czwartą pensję i jakoś to nikomu nie przeszkadza.

Warto się temu przyjrzeć, ale chyba nie byłoby wskazane, żebyśmy to my, ministrowie, wytykali innym politykom, ile zarabiają. Do tych bulwersujących przykładów dodałbym także fakt, że prezydenci dużych miast, ci, którzy nie pobierają żadnych dodatkowych wynagrodzeń, a jest wielu takich, zarabiają dokładnie tyle, co na przykład wójtowie maleńkich gmin. Z całym szacunkiem dla maleńkich gmina, inna jest odpowiedzialność prezydenta, który zarządza wielomiliardowym budżetem, a inna odpowiedzialność wójta, który zarządza budżetem kilkunastomilionowym.

Na tym spotkaniu Zjednoczonej Prawicy wczoraj na Nowogrodzkiej, jeśli wierzyć depeszy PAP, to była mowa też o tym, że po 10 kwietnia ma się rozpocząć samorządowa ofensywa, politycy PiS chcą wyjechać (i nie tylko PiS) w Polskę, przekonywać Polaków do głosowania na Zjednoczoną Prawicę w nadchodzących jesienią wyborach samorządowych. A o nazwiskach też była dyskusja, w którym kto mieście będzie kandydował?

Po pierwsze nie potwierdzę, że była jakaś decyzja o takim ruszeniu w Polskę. My w Polsce staramy się bywać na bieżąco. Po drugie nie było tego, co (...) lubią najbardziej, czyli żadnych decyzji personalnych. Widzę, że pan redaktor mi się teraz podejrzliwie przygląda, czy mówię prawdę. Otóż tak, mówię prawdę, żadna decyzja personalna jeszcze nie zapadła, chociaż rozważaliśmy rozmaite warianty dotyczące głównych miast. Jeżeli chodzi o wybory samorządowe, to dyskutowaliśmy przede wszystkim o zasadach tworzenia wspólnych list w ramach koalicji. Mówiąc krótko, będziemy dążyć do tego, żeby Zjednoczona Prawica była rzeczywiście zjednoczona i miała wspólne listy w wyborach do sejmików wojewódzkich oraz przynajmniej w wyborach na prezydentów miast wojewódzkich czy tych większych byłych miast wojewódzkich. Co do innych szczebli samorządu, tu decyzje będą należały do struktur lokalnych, struktur poszczególnych partii.

Ostateczne decyzje personalne nie zapadły, ale rozumiem dyskusja była na przykład na temat tego, kto byłby lepszy w Warszawie – Patryk Jaki czy Michał Dworczyk jako kandydat na prezydenta.

Były rozważane różne kandydatury w odniesieniu do Warszawy. Nie będę ukrywał, że były też formułowane różne opinie. To jest rzecz zupełnie naturalna. My wiemy, że wybory na prezydentów dużych miast będą dla nas najtrudniejszymi wyborami. Tutaj każdy sukces będzie niespodzianką.

Mówił Jarosław Gowin, wicepremier i minister nauki i szkolnictwa wyższego, gość Sygnałów Dnia w radiowej Jedynce. Dziękuję, panie premierze.

Pozdrawiam państwa serdecznie.

JM