Piotr Gociek: Łączymy się ze studiem Polskiego Radia w Lublinie, a tam Elżbieta Kruk, posłanka PiS, członek Rady Mediów Narodowych. Witam, pani poseł, dzień dobry.
Elżbieta Kruk: Dzień dobry, witam państwa.
Oczy zwrócone są w tej chwili mediów na to, co dzieje się na południu Polski. O dziewiątej odprawa w Krakowie, poznamy najnowsze wiadomości na temat sytuacji powodziowej w Małopolsce i na Podkarpaciu, będzie tam także premier Mateusz Morawiecki. Ale w ostatnich dniach nie tylko trąba powietrzna na Lubelszczyźnie, także i późniejsze informacje, a te alerty pogodowe mówiły o tym że i na wschodzie Polski sytuacja może być niełatwa. Jak w tej chwili sytuacja wygląda na Lubelszczyźnie, pani poseł?
W tej chwili jest spokojnie, w samym Lublinie jest słoneczna pogoda, te ostatnie zapowiedzi już nie uwzględniały Lubelszczyzny, mam nadzieję, że tu się już nic nie wydarzy, no ale mieliśmy tutaj już te swoje nieszczęsne chwile. Tak że liczę na to, że jednak ta pogoda się tak utrzyma i życzę wszystkim tej słonecznej pogody dzisiaj.
Kampania została zawieszona, między innymi... nie wszędzie, ale między innymi swój udział w spotkaniu w Radomiu odwołali premier Morawiecki i wicepremier Beata Szydło, udali się właśnie na południe. Na Lubelszczyźnie natomiast rozumiem, że po tej poprawie pogody już polityka wróciła na swoje tory.
Znaczy to wie pan, panie redaktorze, w takich momentach to nie prowadzi się dobrze kampanii. Ale, oczywiście, są takie zdarzenia, na przykład jeśli są zapowiedziane spotkania z ludźmi, to trochę też nie wypada jakby nie pojechać na umówione spotkanie. Ale to w sposób oczywisty wyciszyło kampanię na tę samą końcówkę, bo stykamy się z czymś, co nas przewyższa i pokazuje często, co jest najważniejsze.
Pani poseł, a o co najczęściej pytają ludzie, którzy przychodzą na spotkania? Bo czasem można usłyszeć opinie od polityków z różnych zresztą stron sporu politycznego, że te kwestie, którymi żyją wyborcy, to niekoniecznie muszą się pokrywać z tymi, które najbardziej emocjonują na przykład dziennikarzy w mediach elektronicznych.
Tak jest, to się nie zawsze łączy. Pytania są bardzo różne, bo dotyczą często tych lokalnych spraw, to jednak zawsze to jest najważniejsze, co jest najbliżej. To nie jest też tak, że tego się nie łączy z tą kampanią europejską, bo ta świadomość, że w Parlamencie Europejskim zapadają decyzje ważne dla nas wszystkich i dla spraw lokalnych również już jest, więc to nie jest tak, że to się nie łączy z tą kampanią tych kwestii własnych, lokalnych, ale też ludzie pytają o te sprawy ważne, jednak wartości są dla ludzi ważne. To, jaka jest, jaki kształt ma i przyjmie Unia Europejska i Polska, w którym kierunku pod względem tych wartości pójdzie, czy zauważalny jest odwrót Unii Europejskiej od tych swoich korzeni, od tych pierwotnych założeń budowanych przez ojców założycieli budowania tej Unii jako wspólnoty chrześcijańskiej, od tych zasad solidarności, od których się odeszło, czy pomocniczości tych podstawowych, na których budowana była Unia Europejska. A więc to martwi ludzi, jak widzimy, nie tylko w Polsce, ale w Polsce też.
A są tacy, którzy przychodzą i mówią: „Do tej pory nie głosowałem w wyborach do europarlamentu, ale teraz pójdę”? No bo jak patrzymy na deklaracje w różnych sondażach, to wychodzi na to, że możemy się spodziewać dużo wyższej frekwencji. Do tej pory nigdy to nie było więcej niż 25%, teraz może być grubo ponad 30.
Tak, zdarzają się, ale też tak jak już powiedziałam i tak myślę, że ta frekwencja mam nadzieję będzie większa, no bo to przecież jest clou demokracji. Zachęcamy do tego głosowania. Ale właśnie to zwiększenie frekwencji wynika ze wzrastającej świadomości Polaków, że to są również ważne wybory dla nas tutaj wewnętrznie w Polsce, że od tego, jak będzie funkcjonowała Unia Europejska, również zależy to, jak się będzie u nas działo w Polsce.
Kilka ciekawych deklaracji w dzisiejszych gazetach związanych jak najbardziej z relacjami Polska – Unia Europejska można znaleźć. Adam Glapiński, szef Narodowego Banku Polskiego, w obszernym artykule w Dzienniku Gazecie Prawnej tłumaczy, dlaczego Polska nie powinna przyjmować waluty euro, i deklaruje: „Póki ja będę szefem Narodowego Banku Polskiego, to na pewno się nie zdarzy”.
No, my jako Prawo i Sprawiedliwość również ogłosiliśmy w ramach tej kampanii, ale i wcześniej, to jest nasze stałe, niezmienne stanowisko, że to nie czas do wejścia do strefy euro. Mamy na to teraz już dzisiaj namacalne dowody, że nie warto było, bo zapłaciły za to drogo kraje, które do strefy weszły i nie opłaciło się. Tak naprawdę dzisiaj możemy z pewnością to powiedzieć, że wprowadzenie euro i stworzenie tej strefy opłaciło się właściwie tylko Niemcom chyba. Popatrzmy, co się dzieje na ulicach Francji, przecież to również wynika z tego, że po wejściu euro doszło tam do bardzo poważnego obniżenia poziomu życia. No i kwestia rozwoju. My inaczej niż strefa euro... Te perspektywy rozwojowe Polski i tempo rozwoju Polski jest dwu-, trzykrotnie wyższe. Więc wszystko wskazuje – i doświadczenie, i dzisiejsze realia – że zupełnie nie opłaca nam się wchodzić do tej strefy i przyjmowania euro. Więc ja nie bardzo rozumiem, skąd się bierze takie stanowisko polityków Koalicji Europejskiej, ta wola wchodzenia w ten układ.
Dla tych, którzy z kolei szczególnie są zainteresowani relacjami polsko–niemieckimi, a mówię o tym dlatego, że kilka tygodni temu, pamiętam, w Polskim Radiu 24 bardzo mocno krytykowała pani to, w jaki sposób niemieckie media opisują sytuację w Polsce, ciekawy wywiad dzisiaj, obszerny w Rzeczpospolitej z przewodniczącym Bundestagu. Wolfgang Scheuble mówi między innymi: „Polacy nie potrzebują niemieckiego nauczyciela”. Pytany, czy obawia się o przyszłość polskiej demokracji, odpowiada: „Biorąc pod uwagę historię, powinniśmy skupić się na utrzymaniu stabilności niemieckiej demokracji. Polacy niemieckiego nauczyciela nie potrzebują. Nie zmuszaliśmy Szwecji do przyjęcia euro, nie będziemy zmuszali i Polski”. To chyba ważne słowa i z ust istotnego niemieckiego ważnego polityka.
Ważne i tak trochę zupełnie inaczej brzmiące niż te, do których się w ostatnich czasach przyzwyczailiśmy, i na to musimy spojrzeć optymistycznie, a myślę, że to też jest wynik zarówno sytuacji w całej Unii Europejskiej i takiego narastającego braku akceptacji sposobu zarządzania Unią Europejską do tej pory, ale też stanowiska, takiego konsekwentnego stanowiska Polski w bronieniu naszych... i rządu Prawa i Sprawiedliwości w bronieniu naszych interesów. Nawet ta kwestia reparacji myślę, że już zmienia sposób rozmawiania między Polską a Niemcami. Odczuwają to, bo już się nawet wysypują politycy Koalicji Europejskiej, bo teraz pomyślałam sobie o tej takie zadziwiającej szczerości pana europosła Michała Boniego, który to opowiadał, jak to politycy (myślę, że to o niemieckich właśnie była mowa) martwili się, że tak żeśmy dbali o ich interesy wcześniej, a dzisiaj już nie.
Ale to skoro o reparacjach mowa, to też zauważmy bardzo ciekawą zmianę tonu w Niemczech, o tym dzisiaj między innymi pisze Nasz Dziennik analizując ostatnie publikacje Die Welt. Tam się pojawiły takie opinie, że Grecja i Polska nie powinny dostać żadnych reparacji wojennych, bo to bardzo zaszkodzi gospodarkom...
No właśnie.
...bardzo wzmocni populistów tych krajach. To jest o tyle ciekawe, bo ja pamiętam jeszcze parę miesięcy temu to pisało się po prostu w niemieckiej prasie, że absolutnie sprawa jest zamknięta i nikomu nic się nie należy, a teraz nagle pojawiają się głosy, dlaczego to by było dla nas szkodliwe, tak jakby też się tu coś zmieniało.
Tak jakby się tutaj też pojawił niepokój, no bo też myślę, że to wynika również z tej konsekwentnej polityki, kończy pracę sejmowa komisja zajmująca się tymi kwestiami, szacunkowo te wyliczenia wyszły nam, że straty spowodowane tymi zbrodniami niemieckimi sięgają (materialne straty, oczywiście) powyżej biliona dolarów, no to jest bardzo istotna kwota, a przecież mówimy tylko o tej materialnej stronie, a jeszcze jest ta ważniejsza – życie ludzkie po drugiej stronie. Myślę, że to niesie obawę, bo to w kontekście tej polityki historycznej niemieckiej od wielu, wielu lat prowadzonej skutecznie i z którą się jakby poprzednie ekipy rządzące w Polsce godziły tak potulnie, nie wiem dlaczego, tej polityce, która gdzieś odsuwa te informacje o tym, kto jest tak naprawdę sprawcą nieszczęść drugiej wojny światowej, są to jacyś tam, nie wiadomo jacy, jacyś naziści, i przekładanie na Polaków głównie wielu win niemieckich z tego czasu. Jeśli przedstawiamy już rachunek tych krzywd wyliczony, szacunkowy, to zupełnie zmienia debatę. Zresztą poza Polską i Grecją pojawiają się nowe kraje, bo teraz też zaczynają podnosić tę kwestię kraje bałtyckie. Więc myślę, że mają się czego niepokoić, i słusznie, Niemcy.
A wcześniej ze strony również włoskich miast, tam to troszkę na niższym szczeblu było poruszane, takie postulaty się pojawiały. Elżbieta Kruk, posłanka PiS, członek mediów narodowych, była gościem Sygnałów Dnia i radiowej Jedynki. Dziękuję pięknie.
Dziękuję bardzo, dobrego dnia państwu życzę.
JM