Polskie Radio

Simon Ammann skończył 40 lat

Ostatnia aktualizacja: 25.06.2021 05:00
- Marzę o locie, który nigdy się nie kończy – stwierdził w jednym z wywiadów. 25 czerwca, 40 lat temu, na świat przyszedł Simon Ammann. Czterokrotny złoty medalista olimpijski w skokach narciarskich.
Simon Ammann
Simon AmmannFoto: Wikipedia/Geir A Granviken
  • Już jako 16 latek wystartował na pierwszych igrzyskach w japońskim Nagano
  • Cztery lata później zadziwił cały świat. Nie był faworytem, a wywalczył dwa krążki z najcenniejszego kruszcu
  • Przylgnęło do niego przezwisko „Harry Potter”, z którego nigdy nie był zbytnio zadowolony
  • Następne dwa złote krążki olimpijskie zdobył w 2010 roku
  • 40 latek chce wystąpić na XXIV olimpiadzie w 2022 w stolicy Chin, Pekinie

Mało brakowało, a nie było by tak wspaniałej kariery

15 letni chłopiec z Grabs, niewielkiej szwajcarskiej miejscowości, zadebiutował w Pucharze Świata w Turnieju Czterech Skoczni w konkursie w niemieckim Oberstdorfie. Niespodziewanie zajął 15 miejsce, co pozwoliło na zdobycie debiutanckich punktów PŚ. Dzięki temu osiągnięciu uznano, że warto zainwestować w tego młodego skoczka. W roku 1998 Simon poleciał na swoje pierwsze igrzyska do Japonii. Nie osiągnął tam znaczących rezultatów, ale nabrał doświadczenia. Później różnie układały się jego starty. Dopiero po trzech latach stanął na podium PŚ. 15 grudnia 2001 zajął drugie miejsce, tuż za Adamem Małyszem, na skoczni w rodzinnym Engelbergu. 11 stycznia następnego roku miało miejsce wydarzenie, które mogło przekreślić ciekawie zapowiadającą się karierę. Na treningu przed zawodami w niemieckim Willingen, Ammann miał bardzo groźnie wyglądający upadek.

- Bolał mnie obojczyk. Ale na początku bałam się, bo bolała mnie głowa. Upadłem na nią. Jednak później nie przejmowałam się tym tak bardzo, bo bóle głowy zwykle nie trwają długo. Ale z powodu mojego obojczyka zostałem natychmiast przewieziony do szpitala. Kiedy tam byłem, zapytałem lekarzy: czy wszystko w porządku? Kiedy powiedzieli, że jest w porządku, powiedziałem sobie, że do rozpoczęcia igrzysk w Salt Lake City pozostał tylko miesiąc. Jakoś wyjdę z tego bólu głowy i wrócę na skocznię - wspominał Szwajcar w rozmowie z Thomasem Kiellerem na portalu unitedathletes.com.

Na szczęście bardzo szybko stanął na nogi.

Jedna z największych sensacji, w skokach narciarskich, miała miejsce na XIX olimpiadzie zimowej, w amerykańskim Salt Lake City

Kwalifikacje do konkursów indywidualnych na skoczniach, normalnej K-90 i dużej K-120, nie wróżyły niespodzianek. Najlepsi byli Małysz oraz Niemiec Sven Hannawald. Simon Ammann na skoczni K-120 zajął dopiero trzynaste miejsce. Ale medale zdobywa się w zawodach głównych. A w tych, zupełnie niespodziewanie wygrał Szwajcar. Na obiekcie normalnym, pokonał tylko o 1,5 punktu reprezentanta naszych zachodnich sąsiadów, a o 6 naszego skoczka. Na dużej skoczni już nie było na niego silnych. Oba loty były najdłuższe i najwyżej punktowane. Nagle, z nieznanego szerszej publiczności sportowca, zrodziła się gwiazda światowego formatu. On sam nie bardzo umiał zareagować na tak wielki sukces.

- To, co następuje, jest legendarne. Wywiad dla telewizji szwajcarskiej. Z Ammanna w niekontrolowany sposób wylewa się fala emocji, z których wybijają jeden element: jego totalnie emocjonalny, niekontrolowany krzyk - relacjonowali dziennikarze z watson.ch.

Po tych zawodach przylgnęło do niego przezwisko „Harry Potter”

W tamtym czasie Szwajcar wyglądał jak chłopiec. Mały, o twarzy cherubinka, z dużymi okularami na twarzy. W dodatku zachowujący się jeszcze jak nieokrzesany młodzieniec. To natychmiast nasunęło skojarzenia z postacią czarodzieja, z młodzieżowej serii książkowej „Harry Potter”. Z początku wydawało się to skoczkowi zabawne, ale bardzo szybko uznał, że to zupełnie do niego nie pasuje. Stwierdził, że jego dosyć nieoczekiwany sukces olimpijski nie miał nic wspólnego z czarami.

- Nie sądzę, żeby machała nade mną wróżka jak leciałem - powiedział Simon Ammann w wywiadzie dla espn.com

Następne igrzyska nie poszły tak jak się tego wszyscy spodziewali

W konkursie na normalnej skoczki zajął dopiero 38. miejsce. Na dużej było nieco lepiej bo był 15. Powróciły demony „Harrego Pottera”, który tym razem nie machał różdżką.

- To był dla mnie dość trudny czas. Technika nie była wtedy dobra, a moim problemem było to, że nie dostrzegałem swoich wad. Byłem znacznie bardziej spięty niż teraz i nie mogłem uzyskać całej mocy na starcie, a aerodynamika była jedną z najgorszych w mojej karierze - stwierdził szwajcarski skoczek w wywiadzie udzielonym Davidowi Ljunggrenowi z reuters.com.

Powstał jak feniks z popiołu

Na igrzyskach w kanadyjskim Vancouver zastosował nową taktykę. Nie startował w kwalifikacjach. Natomiast w konkursach głównych leciał najdalej i to w pięknym stylu. Nikt się tego nie spodziewał, łącznie z nim samym. Niestety ofiarą wyjątkowego występu Szwajcara został „Orzeł z Wisły”, Adam Małysz. Był faworytem, ale w obu zawodach zajął drugie miejsce.

- Muszę powiedzieć, że osiągnięcie tego wyniku jest absolutnie fantastyczne. Nie wierzyłem, kiedy przyjechałem do Vancouver, ale tak się stało. Po moim pierwszym zwycięstwie byłem zbyt nieśmiały, by powiedzieć, jakie to było wspaniałe, ale teraz, kiedy mogę powiedzieć to z większą determinacją: to naprawdę, naprawdę niesamowite - ocenił swój występ Simon Ammann na skitrax.com.

Nie zamierza jeszcze przestać skakać. Ciągle sprawia mu to olbrzymią przyjemność.

- Skupiam się na dwóch kolejnych ważnych wydarzeniach, Mistrzostwach Świata w Oberstdorfie w 2021, a zwłaszcza Zimowych Igrzyskach Olimpijskich 2022” - powiedział Simon Ammann cytowany  przez stronę internetową Szwajcarskiego Związku Narciarskiego.

Na MŚ zajął odległe 20. miejsce, ale ma nadzieję, że w Pekinie znowu stanie na podium zmagań najlepszych olimpijczyków globu.

Swoją przygodę ze skokami rozpoczął jako dziecko.

- Zacząłem trochę przed 1992 rokiem. To było dość dawno temu. Miałem około dziewięciu i pół roku. Jak na skoczka narciarskiego jest to dość późno. Możesz zacząć uprawiać ten sport w wieku siedmiu lat, co jest normalne. Zacząłem więc trochę później, na małej skoczni, na której mogliśmy skoczyć około 20 metrów - wspominał złoty medalista olimpijski w rozmowie z Thomasem Kiellerem na unitedathletes.com.

Chciałby, aby w jego życiu spełniło się jedno życzenie.

- Marzę o locie, który nigdy się nie kończy - stwierdził Simon Ammann w rozmowie z watson.ch.

AK