Piotr Gociek: Gościem Sygnałów Dnia w Programie 1 Polskiego Radia jest teraz Dariusz Piontkowski, wiceminister w resorcie edukacji i nauki. Kłaniam się, panie ministrze, dzień dobry.
Dariusz Piontkowski: Dzień dobry, witam państwa.
Wybiegniemy trochę naprzód. Ja wiem, teraz wszyscy się przede wszystkim zajmują przygotowaniami do świąt Bożego Narodzenia, ale trudno uciec od pytań o to, co będzie, jak już święta miną i nowy rok też minie. I kiedy dzieci wrócą do szkół, panie ministrze?
9 stycznia kończy się ta nieco wydłużona przerwa świąteczno-noworoczna i uczniowie wrócą do szkół, do nauczania stacjonarnego.
No właśnie takie było ukryte ostrze tego pytania, bo kiedy ferie się kończą, ta przerwa świąteczna, wszyscy wiedzą, ale pytanie o to, czy to będzie powrót do nauczania stacjonarnego, czy raczej nauczanie zdalne, no to to jest jedno z tych pytań, które rodziców bardzo mocno nurtuje. Pan mówi: stacjonarne. A może jednak coś jeszcze się zmieni? Rozumiem, że wiele będzie zależało tu od sytuacji epidemicznej w Polsce.
Przede wszystkim, tak, ma pan redaktor rację, musimy elastycznie reagować na sytuację epidemiczną. Obecne prognozy wskazują na to, że powoli na szczęście czwarta fala epidemii opada. To oczywiście będzie miało także wpływ na sytuację w szkołach i na początku stycznia będzie można wrócić do nauki już w szkole, w budynku.
A jak pan ocenia to, jak radziły sobie dyrekcje szkół w ostatnich tygodniach z organizacją zajęć? No, to ostatecznie do dyrektora należała ta decyzja, w jakim stopniu to może być nauczanie hybrydowe, gdzie ograniczać, gdzie pozwolić.
Nie tylko do dyrektora szkoły, ale także organu prowadzącego jej (...) sanepidu, bo przecież dyrektor nie jest specjalistą od zakażeń, od tego, kto ewentualnie jest w kręgu osób, które powinny być izolowane czy odbyć kwarantannę. Musiało być to uzgodnione z powiatowym sanepidem. Natomiast dyrektor był zobowiązany, aby zorganizować pracę szkoły w sytuacji, kiedy jeden oddział, dwa czy czasami więcej były zmuszone przejść na nauczanie zdalne bądź gdy któryś nauczyciel chorował, był na kwarantannie. Nie było to łatwe, zwłaszcza w tych szkołach, gdzie część dzieci i młodzieży była zmuszona przejść do przechodzenia na nauczanie zdalne, a część pracowała stacjonarnie. Tutaj także i nauczyciele musieli wykazywać się dużą elastycznością, z częścią klas prowadzić zajęcia właśnie stacjonarne w budynku szkoły, a z częścią organizować naukę zdalną. Tu na pewno pomogło wyposażenie szkół w sprzęt elektroniczny. W mijającym roku szkolnym wydaliśmy z budżetu państwa dodatkowo około miliarda złotych, które były przeznaczone na doposażenie szkół. Wszystkie samorządy, które tylko chciały, mogły skorzystać z tych dodatkowych środków i dzięki temu mamy nadzieję, że dyrektorzy nie mieli problemu, aby także to nauczanie hybrydowe, tę formę zdalną przez kilka czy kilkanaście dni organizować także (...)
Czy pewne kwestie nie powinny być bardziej doprecyzowane? Taka oto sytuacja. Wiem, co mówię, bo znam ten przypadek. Mama dziecka chora na covid pozostaje w domu, dziecko nie ma objawów, dziecko do szkoły zostało niewysłane, dlatego że zdecydowała tak mama. Ale poza tym nikt się nie zainteresował tym, czy przypadkiem w domu ktoś nie jest chory. I gdyby dziecko z domu poszło do szkoły, no to nic by nie przeszkadzało mu w braniu udziału w zajęciach.
To już jest sprawa sanepidu i Ministerstwa Zdrowia, które określają, w jakich sytuacjach dorośli bądź młodzi ludzie zobowiązani są do odbywania kwarantanny. Wydaje się, że przy zaszczepieniu ogromnej części naszego społeczeństwa i poluzowaniu tych rygorów, bo przypomnę, kiedyś rzeczywiście tak było, że bezwzględnie w każdej sytuacji już każda osoba z (...) otoczenia była zobowiązana do kwarantanny, dziś Ministerstwo Zdrowia reaguje nieco łagodniej, tak można by chyba powiedzieć.
Panie ministrze, skoro wspomniał pan o szczepieniach, ilu nauczycieli w Polsce jest zaszczepionych? Ile procent?
Szacujemy, że przez te kilka miesięcy, kiedy mogliśmy zaszczepić, ponad 80% nauczycieli już jest zaszczepiona. To chyba jedna z najbardziej wyszczepionych grup zawodowych w Polsce.
No ale te 20% to jest wciąż spora liczba. Czy jest potrzebne wprowadzenie obowiązkowych szczepień dla niektórych grup zawodowych, na przykład dla nauczycieli, niektórzy podpowiadają?
Dyskusja na ten temat trwa. Pan minister Czarnek kilkakrotnie już w tej sprawie się wypowiadał, Ministerstwo Edukacji i Nauki nie jest zwolennikiem przymusowych szczepień. Trzeba pamiętać, że w tej grupie kilkunastu procent nauczycieli jeszcze niezaszczepionych są także osoby mające jakieś choroby, które są przeciwwskazaniem do zaszczepienia, więc realnie tak naprawdę pewnie około kilku, może 10% nauczycieli to ci, którzy z jakichś powodów nie chcą poddać się szczepieniu.
A jeśli chodzi o szczepienie dzieci, jak wygląda w tej chwili sytuacja? Rodzice czynią to chętnie, średnio chętnie, mało chętnie?
Tu procentowo dzieci i młodzieży jest zaszczepionych mniej niż nauczycieli, czterdzieści kilka procent młodych ludzi tych powyżej 12 roku życia już się zaszczepiło. Widzimy też taką tendencję, że im starsza młodzież, tym ten procent jest wyższy, u młodszych dzieci dotąd była to niewielka skala. Przypomnę, że od kilku dni jest możliwość także zapisywania na szczepienia tych dzieci najmłodszych między 5 a 11 rokiem życia. Tu decyzja zależy przede wszystkim od rodziców, to oni muszą wyrazić wolę. Widzimy pewną zależność taką samą jak u dorosłych – jeżeli wzmaga się fala epidemii, pojawiają się informacje o zachorowaniach w różnych grupach wiekowych, to jest większa skłonność do zaszczepienia. I podobnie jest z dziećmi.
W listopadzie już więcej Polaków niż w poprzednich miesiącach zdecydowało się na przyjęcie pierwszej dawki. To były ważne dane podane przez Ministerstwo Zdrowia. Ciekaw jestem, jak będzie to wyglądało w grudniu, ale wygląda na to, że w listopadzie ta fala spadków się odwróciła i wystraszeni czwartą falą Polacy chętniej zaczęli się szczepić. Na pewno sytuacja, jeżeli chodzi o nauczycieli, o uczniów, to jest element większego obrazu, więc pytanie wychodzące poza tylko to, czym zajmuje się resort edukacji, ale przecież na pewno ministrowie o tym rozmawiają. Czy jest jeszcze jakaś możliwość przez kolejne akcje promocyjne, może zachęty finansowe z kolei inni podpowiadają, inni jakieś restrykcje daleko idące, żeby jeszcze zwiększyć liczbę zaszczepionych? Bo w porównaniu z niektórymi krajami Unii Europejskiej nie wypadamy najlepiej.
To prawda, że jest tutaj pewna różnica między nami a częścią państw Unii Europejskiej, ale trzeba powiedzieć, że także są państwa, w których ten poziom zaszczepień jest wyższy. Generalnie jesteśmy przeciwni bardzo daleko idącym restrykcjom, które by segregowały osoby zaszczepione i niezaszczepione, stąd nie ma woli w rządzie, aby wprowadzać jakiś twardy lockdown. Widać, że nawet teraz w czwartej fali epidemii ta skala obostrzeń jest zdecydowanie niższa niż w poprzednim roku, kiedy ten poziom zaszczepień był zdecydowanie niższy czy go w ogóle jeszcze nie było. Wydaje się, że trzeba tu balansować między potrzebami epidemiologicznymi a jednocześnie zdrowiem psychicznym, więziami społecznymi, które ulegają zerwaniu w przypadku lockdownu i pracy czy nauki zdalnej, oraz sytuacją gospodarczą. Widać, że ten nieco podniesiony poziom obostrzeń, które zastosowaliśmy, plus dosyć duża grupa wyszczepionych doprowadziły do tego, że udało się w miarę łagodnie przejść czwartą falę. Jeżeli te prognozy ministra zdrowia dotyczące opadania czwartej fali rzeczywiście się sprawdzą.
Mówi wiceminister edukacji i nauki Dariusz Piontkowski, gość Sygnałów Dnia w Programie 1 Polskiego Radia. Kolejne bardzo ważne pytanie o ferie w przyszłym roku, ferie zimowe. Na nie odpowiedź już w drugiej części naszej rozmowy, na którą zapraszam do mediów społecznościowych radiowej Jedynki, także na naszą stronę internetową.
*
Panie ministrze, w ubiegłym roku mieliśmy połączone ferie dla wszystkich województw w jednym terminie. Argumentowano, że tak jest bezpieczniej ze względu właśnie na kłopoty z pandemią. No, kłopoty z pandemią dalej mamy, a w planach na rok 2022 mamy bardzo mocno rozciągnięte ferie zimowe, od 17 stycznia do 27 lutego. Skąd ta zmiana? Nie ma tu obawy o to, że jednak to rozwiązanie może pogorszyć sytuację?
Ja przypomnę, że te rozciągnięte ferie nie są nowym pomysłem. Ten pomysł funkcjonuje już od kilkunastu lat, był on spełnieniem postulatu środowisk (...)
To jest akurat oczywiste, tylko ja przypominam, że w zeszłym roku właśnie te ferie zostały... odeszliśmy od tej nowej świeckiej tradycji ze względu na zagrożenie epidemiczne, tak wtedy było mówione, i wszystkie województwa w tym samym terminie miały ferie, a teraz, mimo że dalej jesteśmy w pandemii, wracamy do starego rozwiązania, stąd moje pytanie.
No tak, ale proszę pamiętać o tych prognozach. Pan minister Niedzielski wyraźnie wspominał o tym, że jesteśmy prawdopodobnie na zniżkowej fali, ta długa przerwa w szkole powinna pozwolić wygasić tę czwartą falę i wydaje się, że w dużej mierze znikną te zagrożenia epidemiczne. Na pewno pozostaną jakieś obostrzenia w ruchu turystycznym w hotelach, restauracjach, tak aby nie powodować pojawienia się kolejnych fali, ale przecież podobnie było w trakcie wakacji. Była możliwość wyjazdów i to wtedy nie spowodowało jakiejś ogromnej fali dodatkowych zachorowań. Wydaje się, że dzisiaj przy spadającej liczbie zachorowań, przy tej dłuższej przerwie i przy dodatkowych obostrzeniach, które wprowadzamy od połowy grudnia po początek nowego roku, powinny doprowadzić do tego, aby takie ferie były bezpieczne. Dzieci, nauczyciele także potrzebują przecież oddechu i urlopu.
Czy państwo mają takie dane z Ministerstwa Zdrowia na temat tego, jak duża część zakażeń w tej chwili związanych z Covid-19 to są zakażenia, do których dochodzi w szkołach?
Jest to dosyć duża część zakażeń. Nie mam procentowych danych w tej chwili, ale jest to jedno z większych ognisk zakaźnych. I widać tu wyraźną zależność, jeżeli jest większa fala zachorowań w różnych dziedzinach życia, to także przekłada się także na większe zachorowania w szkołach. Ale tak jak pan minister Niedzielski mówił o (...) statystykach i spadającej liczbie zachorowań, my podobne zjawisko obserwujemy, jeśli chodzi o liczbę szkół i dzieci, które muszą uczestniczyć przez jakiś czas w nauczaniu zdalnym.
Przejść chciałbym teraz do kwestii, którą sygnalizowałem wcześniej słuchaczom pierwszego programu Polskiego Radia, kiedy przeglądaliśmy, o czym dziś na pierwszych stronach donoszą gazety. No i w Gazecie Wyborczej taki oto tytuł: „Historia pisana na nowo. Czego PiS chce uczyć w szkołach?”. I zacytuję (...) tego artykułu: „Przełom nie w roku 89, ale w 91, wtedy zaczął się postkomunizm, który trwał do 2005 roku. Zakończyło go dojście PiS do władzy. Oto historia najnowsza według podstawy programowej nowego przedmiotu: Historia i teraźniejszość”. Jak pan skomentuje tę interpretację?
Gazeta Wyborcza znana jest z tego, że nadinterpretowuje wiele faktów. Faktem jest jedynie to, że rzeczywiście pracujemy nad założeniami programowymi nowego przedmiotu w szkole „Historia i teraźniejszość”, tak aby młodzi Polacy poznali lepiej historię Polski i przynajmniej częściowo także historię całego świata, zwłaszcza Europy. Staramy się tam pokazać te wydarzenia, które miały wpływ na nasze codzienne życie. Zmiany programowe, które Platforma Obywatelska wprowadziła w okresie swoich rządów, doprowadziły do tego, że około 10, ponad nawet 10 roczników młodych Polaków nie miało szansy zapoznać się z historią najnowszą. Taki systematyczny wykład historii kończył się w pierwszej klasie szkoły ponadpodstawowej, stąd zapadła decyzja w kierownictwie partii i rządu, aby zrobić coś dodatkowo oprócz tego, co zrobiła już pani minister Zalewska, zmieniając podstawy programowe i przywracając jednolity wykład historii do szkoły ponadpodstawowej. Zdecydowaliśmy się także wprowadzić od września 2022 roku nowy przedmiot, gdzie w systematyczny sposób będziemy jeszcze raz mówili o historii najnowszej Polski i świata.
Skoro już mówimy o zmianach, czy rzeczywiście zgodnie z zapowiedzią ministra Czarnka w styczniu, na początku stycznia projekt zmiany ustawy prawa oświatowego trafi do Sejmu? Pytam pana, bo też pan prowadzi, między innymi pilotuje tę sprawę w parlamencie.
Przygotowywałem ten projekt ustawy, była to odpowiedź na postulaty między innymi kuratorów oświaty, ale także dyrektorów szkół i rodziców, pewnie z rozmowami z panią przewodniczącą Komisji Edukacji, sejmowej Komisji Edukacji, na początku stycznia ma wrócić ten projekt do pierwszego czytania na wspólnym posiedzeniu Komisji Edukacji (...)
A czy zostanie ten projekt wzbogacony także o podwyżki dla pracowników kuratoriów oświaty? O to też chciałem dopytać.
To już niekoniecznie musi być w ustawie, to raczej rozwiązania budżetowe będą o tym decydowały. Natomiast (...) do wzrostu wynagrodzeń. Takie (...) już miało miejsce w roku poprzednim, tak aby nie było dużej różnicy finansowej między pracownikami kuratoriów a nauczycielami. Dziś pracownicy kuratoriów nawet czasami słabiej zarabiają niż nauczyciele dyplomowani i wydaje się, że tak nie powinno być. To są przecież ludzie o dużej wiedzy (...) nadzorujący funkcjonowanie szkół. Powinno by ć to także odzwierciedlone w wysokości wynagrodzeń.
Dariusz Piontkowski, wiceminister w resorcie edukacji i nauki, był gościem Sygnałów Dnia w Programie 1 Polskiego Radia. Dziękuję, panie ministrze, za rozmowę i wesołych świąt życzę.
Dziękuję. Również wszystkim wesołych świąt Bożego Narodzenia.
JM