Ich muzyka ma w sobie to mitologiczne "coś", oryginalną mieszankę starannie wyselekcjonowanych brzmień, chwytliwe wokale zaaranżowane w oldschoolowy sposób, gdzieś pomiędzy popem a disco i funkiem. Klipy są dopełnieniem tego klimatu, widać, że panowie zafascynowani są ruchem w różnej postaci, przez co w poprzednich klipach widzieliśmy sześcioletnią b-girl ("Platoon") czy wyczynowych rolkarzy ("The Heat"). W "Busy Earnin'" mamy już całą ekipę tancerzy, a zamysł stojący za ich klipami jest już konsekwentnym działaniem.
Podobną konsekwencją panowie wykazują się w utrzymywaniu swojej tożsamości w ścisłej tajemnicy. Przedstawiają się jako T. i J., podczas występów na żywo na scenie obserwujemy siedmioosobowy zespół, ale główne mózgi operacji pozostają z dala od medialnego zgiełku. Jako wizualną manifestację projektu Jungle przedstawiają bohaterów swoich klipów, prywatnie przyjaciół. W ten oto sposób za nazwą zespołu kryje się coś więcej niż muzyka. W jednym z wywiadów T. powiedział: "potrafimy tylko produkować muzykę, a nie mamy pojęcia o tańcu, czemu mamy nie oglądać kogoś, kto potrafi?". Co jest bardziej intrygujące? Duet tworzy od ponad 15 lat. Ich muzyka stanowi hołd dla wszystkiego, co najlepsze z legendarnej wytwórni Motown. Wpływ twórczości Marvina Gaye'a jest tu nie do przecenienia. Nostalgiczny Neo-soul? Coś w tym jest. Dodaj tylko szczyptę elektroniki.
