"Dreams" to już szósty album w karierze WhoMadeWho. W związku z tym nasuwa się pytanie, czy łatwo jest być zespołem electropopowym we współczesnym muzycznym świecie, w którym instnieją już Hot Chip, M83, Empire Of The Sun czy La Roux.
Barfod, Kjellberg i Hoffding byli znani z tworzenia tego typu brzmień znacznie wcześniej od wyżej wymienionych konkurentów, więc mieli wystarczająco dużo czasu, aby wyczuć rynek i profilować swoje dokonania pod najbardziej wyśrubowane gusta słuchaczy. W trakcie swojej kariery wydawali muzykę m.in. w legendarnym Kompakcie, a "Dreams" postanowili wydać na własną rękę. Postanowili, czy sytuacja ich do tego zmusiła, tego nie wiem. By może przestawienie się z dźwięków nieco bardziej "dancefloor friendly" na mocniej rozbudowane sekcje gitarowe nie znalazło uznania wśród szefów innych labeli. Śledząc recenzje ostatniego krążka Duńczyków można wywnioskować, że krytycy wszystkie części ciała mają na miejscu, nic nikomu urwane nie zostało. Być może zaczynają zjadać swój ogon, ale numer tytułowy jest jednak na tyle chwytliwy, że postanowiliśmy wzbogadzić nim wiosenną playlistę. Już za chwilę słońce będzie grzało trochę mocniej i wszyscy w branży muzycznej zaczną wyciągać swoje asy z rękawów :)
