Gramy: Les Big Byrd - Tinnitus Ætérnum

Rockowa psychodelia w najlepszym wydaniu.

Mam wrażenie, że skandynawska muzyka od zawsze była potęgą. Kilka lat wstecz jeden z moich rozmówców, będący uznanym producentem muzyki elektronicznej ze Szwecji, w prosty i bezpośredni sposób wyjaśnił mi mechanizm stojący za sukcesem wielu muzyków pochodzących z tego malowniczego jak krajobrazy z "Władcy Pierścieni" ale i ekstremalnie zimnego obszaru naszego kontynentu - zasiłek dla bezrobotnych pozwala na godne życie, więc wielu ludzi zamiast regularnego trybu życia wybiera bezrobocie, aby rozwijać swoją pasję.

Les Big Byrd pochodzą ze Sztokholmu i na co dzień zatracają się w odmętach psychodelicznego rocka, przenosząc go na nieco inny poziom. Ich muzyki nie można określić mianem "tanecznej", ale jest w niej coś, co powoduje, że trudno ustać w miejscu. Ich pojmowanie psychodeliczności jest nieco inne, żeby nie powiedzieć ordynarne - jeżeli zechcesz zamknąć ich w pudełku oznaczonym nazwą tego gatunku, po kilku minutach zostanie tylko ten napis i strzępy zdewastowanej materii ograniczającej. W ten oto sposób możemy sobie wytłumaczyć pobrzmiewujące gdzieś w tle elektroniczne patenty, mocny flanger i bramka na zabrudzonej analogowo gitarze. Na mnie działa.