Prawdziwa gratka dla fashionistów, fanów italo disco, lat 80-tych, syntetycznego popu i tajemniczych historii rodzinnych z dreszczykiem. Mowa o domniemanym rodzeństwie znanym jako Steed Lord - od kilku lat trafiam na rozmaite produkcje z ich udziałem między innymi w Kitsune, Southern Fried czy Get Physical. Za każdym razem daje się uwieść tej banalnej, ale jakże uroczej mieszance tandety i złego stylu w muzyce, z w sumie całkiem dobrą stroną wizualną. Ale w końcu taki jest właśnie Steed Lord - kiedy nie nagrywają - organizują pokazy mody, wystawiają się w modnych galeriach i ogólnie wiodą życie dekadenckiej cyganerii XXI wieku.
Na ile prawdziwa jest rozpowszechniona w sieci historyjka o islandzkich trojaczkach - trudno stwierdzić. Jeżeli jest to podpucha to wyjątkowo solidnie skrojona i raczej niemożliwa do zweryfikowania. Ale znając chociażby elektro kiczowy duet Cherry Bikini czyli Sophie (w cywilu Marta) i Armanda (w prawie jazdy Armen) wiem, że udawana tożsamość w świecie artystycznym to skarb, zwłaszcza jeżeli zbudowana jest na atrakcyjnej bajce.
Steed Lord zamiast chłodnej i niegościnnej Islandii zadomowili się w raju Los Angeles i w pełni korzystają z uroków życia wśród prawdziwych, przyszłych i niedoszłych gwiazd i całej reszty towarzystwa, które marzy, że kiedyś również odniesie sukces.
"Hear Me Now" jest już drugim singlem zapowiadającym debiutancki album "The Prophecy", aż boję się pomyśleć co nas czeka. Żeby ewentualnie bardziej oswoić się z dokonaniami Steed Lord proponuję zajrzeć na ich profil soundcloud i posłuchać sobie chociażby sierpniowego mixtejpu. Na końcówkę lata jak znalazł!
