Gramy: Kakkmaddafakka - Someone New (Roosevelt remix)

Nazwa zespołu straszy prawie tak samo jak słynny napis na portfelu Samuela L. Jacksona w "Pulp Fiction", ale nie dajcie się zwieść, nie oczekujcie, tak jak autor tego wpisu, ekipy wiecznie podpitych wikingów-hedonistów beznamiętnie wydobywających czadowe brzmienia ze swoich instrumentów strunowych.

Nic z tych rzeczy. Zestawienie takich oczekiwań z rzeczywistym imidżem zespołu i reprezentowanym przez nich brzmieniem dało efekt iście komiczny. Kakkmaddafakka to dosyć młody, ale już doświadczony zespół z niemałymi sukcesami na koncie (szturmowanie norweskich list przebojów, występy m.in. na Melt! czy Montreux Jazz Festival). Skład zespołu wacha się od pięciu w porywach do dwunastu muzyków (opcja koncertowa) a ich performace zwala z nóg (zapis niektórych znajdziecie na YT). Zanim przejdziemy do meritum, wypadałoby, abyście poznali oryginalną wersję.

Emocje kipią z tego numeru, czyż nie? Założę się, że niejedna ze słuchaczek mając do wyboru Ryana Goslinga a wokalistę Kakkmaddafakka wybrała by drugą opcje, doceniając głównie szczerość, samokrytyczne podejście i emocjonalną wrażliwość. Naszym strzałem na te wakacje jest remiks tego numeru wykonany przez cżłowieka, który ukrywa się pod pseudonimem Roosevelt. Na tę porę roku niewiele jest lepszych brzmień niż leniwy, niezobowiązujący hipster-house'owy vibe. Roosevelt związany jest z interesującą wytwórnią Greco-Roman, która wydaje jakościowy house i prawdopodobnie już niedługo usłyszycie więcej numerów sygnowanych nazwą tego labelu na antenie czwórki, pod tym względem warto trzymać rękę na pulsie.