EURO 2016

Euro 2016: spełnia się sen Portugalii. Wracają koszmary Cristiano Ronaldo

Ostatnia aktualizacja: 07.07.2016 11:49
Portugalia, która w 2004 roku mistrzowski puchar miała już na wyciągnięcie ręki, po raz kolejny stanie przed szansą triumfu. Drużyna po ponad dekadzie zagra w wielkim finale. Czy tym razem na policzkach Cristiano Ronaldo tak jak przed laty pojawią się łzy? - Mam nadzieję, że tym razem to będą łzy szczęścia - mówi CR7.
Audio
  • Jak z awansu do finału cieszą się rodacy Cristiano Ronaldo sprawdzała Adriana Bąkowska (IAR)
Cristiano Ronaldo
Cristiano RonaldoFoto: EPA/MIGUEL A. LOPES

Po meczu półfinałowym z Walią w Portugalii zapanowała euforia. - Jedziemy do Paryża! Jesteśmy zdobywcami, podbijemy Euro 2016. Co za szaleństwo! - krzyczał tuż po środowym meczu Nuno Matos, komentator Radia Antena 1.

Portugalczycy zameldowali się w grande finale we Francji po mówiąc ogólnie mało ciekawym widowisku. W pierwszej połowie emocji nie było wiele, oba zespoły skupiły się na defensywie, a napastnicy nie dochodzili nawet do pozycji strzeleckich. Kto przysnął lub szukał w sieci potwierdzenia, że nie tylko on się nudzi, zapewne je znalazł. 

W przerwie w portugalskiej szatni trener Fernando Santos zapewne używając konkretnych i mocnych motywujących słów zachęcił jednak swoich podopiecznych do walki, bo druga połowa meczu przebiegła na zupełnie innym poziomie. Trzeci bieg włączył też Cristiano Ronaldo, który w 50. minucie spotkania, poszybował ponad głowami walijskich obrońców, po czym jakby zatrzymał się na chwilę w powietrzu, przymierzył  i główką pokonał Wayne Hennesseya.

Dla Ronaldo pierwszy gol był jak przystawka, bo trzy minuty później zaserwował w pole karne walijczyków (po)danie "palce lizać". Nani, który takich frykasów z menu asyst Cristiano Ronaldo nie marnuje, przyczaił się w pobliżu, zmienił tor lotu piłki myląc bramkarza i zmieniając na tablicy wynik na 2:0. Te trzy minuty wstrząsnęły Walią na tyle skutecznie, że "Smoki" nie były w stanie skutecznie odpowiedzieć na gole rywali. Stawiane przed meczem pytanie, która z gwiazd Realu Madryt, Cristiano Ronaldo czy Gareth Bale zagra w ostatnim meczu kończącym Euro we Francji, znalazło odpowiedź. To CR7 przyjmował gratulacje od walijskiego napastnika za awans do finału, a Bale usłyszał od kolegi słowa uznania za wspaniały turniej jego drużyny. - Nie mogę dokładnie powiedzieć, co sobie mówiliśmy. To była normalna rozmowa. Oczywiście pogratulowałem jemu i Walii turnieju. Spisali się świetnie, byli gwiazdą, rewelacją Euro - mówił Ronaldo w wywiadzie po meczu z Walią.

Źródło/Foto Olimpik/x-news

Portugalia się cieszy, ale w pamięci portugalskich kibiców pozostają jeszcze obrazki z 2004 roku, kiedy łzy zaczynającego swoją wielką karierę Cristiano Ronaldo obiegały świat po przegranym finale mistrzostw Europy z Grecją. Ten koszmar wraca przed kolejnym meczem o tą samą stawkę. Tym razem Cristiano Ronaldo liczy jednak na inny scenariusz. - Mam nadzieję, że tym razem to będą łzy szczęścia. Zawsze mówiłem, że moim marzeniem jest wygrać coś dla Portugalii.

Jesteśmy coraz bliżej i wierzę, że zwyciężymy - mówił CR7 tuż po meczu w rozmowie z telewizją RTP. Cristiano Ronaldo podkreślił także, że nie przejmuje się dotychczasową krytyką pod adresem reprezentacji.

- Lepiej zacząć słabo, a skończyć dobrze. Zawodnicy i trener zasłużyli na ten awans. Spełnia się nasz sen - mówił bohater środowego spotkania.

Ronaldo ocenił, że Portugalia to drużyna, która podczas Euro we Francji stopniowo rozwijała skrzydła do lotu, nie sprinterskiego, ale do maratonu. Podkreślił, że w meczcah fazy grupowej gole zdobywali Nani, Ricardo Quaresma, Renato Sanches. -  To świadczy o tym, że jesteśmy drużyną. Dziś ja miałem szczęście strzelić gola i pomóc. Teraz czas wejść na najwyższy poziom - powiedział.

Ronaldo w meczu z Walią zdobył dziewiątego gola w historii występów na ME, wyrównując rekord wszech czasów Michela Platiniego. Francuz wszystkie bramki uzyskał w 1984 roku, kiedy rozegrał pięć meczów.

Aneta Hołówek, PolskieRadio.pl, IAR

Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy, możesz być pierwszy!
aby dodać komentarz
brak

Czytaj także

Euro 2016: czego boi się Cristiano Ronaldo?

19.06.2016 14:54
Nie strzelił karnego, nie wygrał kolejnego meczu i na dodatek na bój z Austrią przyszedł w rajstopach. Cristiano Ronaldo stał się obiektem żartów i natchnieniem dla krytyków, a nie po to przecież przyjechał na Euro do Francji.
Przestraszony Cristiano Ronaldo podczas meczu z Austrią
Przestraszony Cristiano Ronaldo podczas meczu z AustriąFoto: EPA/SRDJAN SUKI
Posłuchaj
01'10 Portugalia zremisowała z Austrią 0:0 w meczu grupy F piłkarskich mistrzostw Europy we Francji. Spotkanie na Parc des Princes oglądał Robert Skrzyński (IAR)
więcej

Sobotni wieczór mógł należeć do Cristiano Ronaldo. Spotkanie z Austrią było dla portugalskiej gwiazdy meczem historycznym. W drużynie narodowej zagrał po raz 128. i został piłkarzem z największą liczbą spotkań w reprezentacji Portugalii dystansując Luisa Figo, który zasiadł na trybunach Parc de Princes.

Po meczu Ronaldo jednak przyznał, że cieszy go ustanowienie rekordu, ale do pełni szczęścia zabrakło mu wygranej. - Pobicie rekordu Luisa Figo to dla mnie powód do dumy. Moim celem było jednak zostanie zawodnikiem z największą liczbą meczów w reprezentacji i jej najlepszym strzelcem. Jest mi jednak trochę przykro, bo nie w takich okolicznościach chciałem to osiągnąć. Chcieliśmy wygrać, ale mecz nie potoczył się po naszej myśli - podkreślił Ronaldo.

Ronaldo w drużynie narodowej do tej pory zdobył 58 bramek.  W meczu z Austrią, w 79. minucie stanął przed szansą poprawienia swego dorobku i zapewnienia Portugalii zwycięstwa. Piłkarz Realu Madryt ustawił piłkę na 11. metrze, zmylił Roberta Almera, ale trafił w słupek. Na stadionie słychać było jęk zawodu, a w głowach tych których niepowodzenia Ronaldo cieszą już powstawały okolicznościowe memy i wierszyki.

Internet/screan/sport.pl

Ronaldo broni jednak nie składał. Sześć minut później nadarzyła się okazja. Ronaldo posłał piłkę do siatki efektownym uderzeniem głową, lecz był na spalonym i sędzia gola nie uznał.

- Mieliśmy wiele szans, ale nie potrafiliśmy ich sfinalizować. Ja także miałem parę okazji - karnego i kilka innych. Ale to część futbolu – zaznaczył ze smutkiem napastnik.

Portugalskie media opracowując pomeczowe podsumowania długo nie szukały winnego utraty punktów w meczu z Austrią.

Portugalia w pierwszym meczu na Euro nie zdołała pokonać walecznych Islandczyków. Spotkanie zakończyło się remisem 1:1, a Cristiano Ronaldo został po tym meczu zapamiętany nie z dobrej gry, ale z kpiących z rywala komentarzy. Sfrustrowany Ronaldo wyładował wówczas emocje krytykując styl gry rywali. Portugalczykowi nie spodobała się także nadmierna radość po zdobyciu punktu przez Islandię.

Po meczu z Austrią kapitan Portugalczyków zachował się bardziej dyplomatycznie.

- Wciąż musimy wierzyć w awans do 1/8 finału. Jestem pewny, że nasza drużyna da z siebie wszystko w kolejnym meczu, a jeśli próbujesz, to w końcu ci się uda. Zła passa nie będzie trwać wiecznie, więc musimy wierzyć, że sprawy przybiorą korzystniejszy obrót - stwierdził.

Portugalia mimo braku wygranej wciąż swój los ma we własnych rękach. Choć zajmuje trzecie miejsce w tabeli może liczyć na awans. Stanie się tak, o ile zwycięży w kończącym rywalizację w grupie F środowym spotkaniu z Węgrami i przezwycięży pecha, który prześladuje ich gwiazdę. Dobrze też jeżeli Rolando zapomni o strachu przed odpowiedzialnością jaką obarczyły go media i kibice, bo ten chyba paraliżuje gwiazdę niezwykle skutecznie.

Być może w głowie Ronaldo siedzi jeszcze jedna sprawa, a właściwie jeden człowiek, z którym Portugalczyk rywalizuje na co dzień. Kiedy Cristiano dwoi i się i troi na boiskach Europy, w tym samym czasie Lionel Messi strzela gole w Copa America. Statystyki Argentyńczyka w porównaniu z danymi Ronaldo są o wiele lepsze.

Jedyną konkurencją w której Ronaldo prowadzi z Messim, to liczba zdjęć zrobionych sobie z kibicami na murawie, tuż po meczu.

Mamy nadzieję, że Ronaldo w następnym starciu na Euro odpowie Messiemu golem, a nie kolejnym selfie.

Aneta Hołówek, PolskieRadio.pl, statystyki za goal.com