Redakcja Polska

Stanisław Żaryn: kłamstwa Putina ws. Białorusi rzucają cień na Polskę

24.09.2020 15:33
Od wybuchu protestów na Białorusi rosyjska propaganda i oficjalne białoruskie media rozpoczęły polowanie na "czarownice" w postaci zewnętrznego wroga. Polska po raz kolejny stała się głównym celem tej kampanii – pisze w czwartek na stronie "Washington Examiner" Stanisław Żaryn.
Audio
  • Rosja: komentatorzy o tajnej inauguracji Aleksandra Łukaszenki. Materiał Macieja Jastrzębskiego (IAR)
Władimir Putin
Władimir PutinPAP/EPA/MICHAIL KLIMENTYEV/SPUTNIK/KREMLIN POOL

W tekście zatytułowanym "Kłamstwa Putina na Białorusi rzucają cień na Polskę" dyrektor Departamentu Bezpieczeństwa Narodowego kancelarii premiera i rzecznik prasowy ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn pisze, że celem tych działań jest pokazanie, iż niepokoje (na Białorusi) są faktycznie wynikiem zewnętrznego aktu agresji wymierzonego w Białoruś i rzekomego ataku na jej niepodległość.

Żaryn przypomina, że protesty przeciwko reżimowi Alaksandra Łukaszenki, które wybuchły na Białorusi przed kilkoma tygodniami, wciąż trwają. "Białorusini wystąpili, aby zaprotestować i sprzeciwić się oszustwom wyborczym. Dziś coraz częściej domagają się zmian politycznych i rezygnacji obecnego prezydenta" - zauważa rzecznik na stronie konserwatywnego tygodnika.

NATO wrogiem Mińska i Moskwy

Wskazuje, że "zaskoczony masowym charakterem protestów i żywotnością oporu społecznego, wspierany przez Kreml reżim w Mińsku zareagował, z jednej strony oczerniając opozycję, a z drugiej – rzucając oskarżenia o zagranicznym udziale w trwających zamieszkach".

Jak dodaje Żaryn, Moskwa i Mińsk określają NATO jako wroga i przedstawiają Polskę jako głównego aktora tzw. antybiałoruskich działań. "Wszystko po to, żeby pokazać, że (białoruska) opozycja realizuje plan starannie opracowany przez agresywne i wrogie państwa zachodnie, oraz żeby usprawiedliwić brutalność oddziałów prewencji i innych organów ścigania" - tłumaczy.

Putin straszy ingerencją Zachodu

Rzecznik zauważa, że prezydent Rosji Władimir Putin "jest dobrze znany z tego, że karmi opinię publiczną strachem przed ingerencją Zachodu", a "strach przed zewnętrznymi wrogami pozwala coraz bardziej autorytarnej Moskwie na konsolidację władzy".

"Bliscy Kremlowi „dziennikarze” sugerują, że na skutek działań Polski Białoruś pójdzie w ślady Ukrainy i pogrąży się w niebezpiecznym chaosie, a Polska wykorzysta kryzys i zajmie zachodnie tereny Białorusi" - pisze Żaryn. Dodaje, że w łagodnej wersji tej narracji Polska oskarżana jest o to, że chętnie udostępnia swoje terytorium NATO, które ma przygotowywać inwazję na Białoruś. "Ta kampania propagandowa przeciwko Polsce jest stała, systematyczna i intensywna" - podkreśla Żaryn w "Washington Examiner".

Absurdalne oskarżenia

Przedstawiciele białoruskich władz nie tylko rzucają pod adresem Polski równie absurdalne oskarżenia, ale też podejmują decyzje polityczne mające wzmocnić przekaz propagandowy – zauważa autor tekstu. Jak dodaje, Łukaszenka wielokrotnie sugerował, że Polska stanowi zagrożenie dla jego kraju, a nawet twierdził, że aneksja zachodniej Białorusi już się zaczęła. "W pewnym momencie zmobilizował nawet wojska na zachodzie (kraju), jakby chciał odeprzeć inwazję. Białoruskie ministerstwo obrony zamieściło komunikaty, w których zarzucono Polsce, Litwie i Łotwie przygotowanie ataku na Białoruś. W podobnym duchu wypowiadają się rosyjscy politycy" - wskazuje Żaryn.

Na koniec rzecznik prasowy ministra koordynatora służb specjalnych zwraca uwagę, że kremlowska machina propagandowa staje się bardziej aktywna wobec NATO w krytycznych momentach. "Obecnie nie jest inaczej. Od początku protestów na Białorusi Moskwa i Mińsk wzmogły wysiłki w walce informacyjnej z krajami, które aktywnie wspierają białoruskie społeczeństwo obywatelskie" - dodaje. Według Żaryna, jako że Warszawa jest pod tym względem aktywną stroną, Kreml stara się ją oczerniać na arenie międzynarodowej.

"Forsowanie propagandy przez Rosję i Białoruś jest niczym innym jak próbą wyeliminowania Polski z gry o wpływy w Europie Środkowo-Wschodniej" - kwituje ekspert. 

PAP/dad