T.love

T.Love - 40 lat
Powrót

Królowie życia w lawinie pluszowych misiów

Ostatnia aktualizacja: 20.04.2022 05:00
Zapoczątkowany "Warszawą" i płytą "Pocisk miłości" złoty okres w historii T.Love trwał niemal przez całe lata 90. Muzycy żyli z sobą za pan brat, a dzięki pastiszowej piosence "Chłopaki nie płaczą" zyskali nowe grono nastoletnich fanek.
Większość lat 90. upłynęła muzykom T.Love w sielskiej atmosferze
Większość lat 90. upłynęła muzykom T.Love w sielskiej atmosferzeFoto: Forum / Marian Zubrzycki

Zakochany w zespole The Rolling Stones Jan Benedek popchnął T.Love w stronę rockandrollowego brzmienia. Gitarzysta miał też smykałkę do komponowania zgrabnych piosenek, dzięki czemu dwa pierwsze albumy grupy wydane w latach 90., "Pocisk miłości" i "King", przyniosły garść radiowych przebojów – oprócz tytułowych utworów furorę zrobiły też "Na bruku", "Stany" oraz "Dzikość serca".

W 1994 roku drogi Benedeka i T.Love się rozeszły, co jednak nie spowolniło rozpędzonej rockowej maszyny. Świeżą krew zapewnił zespołowi nowy gitarzysta Maciej Majchrzak. Na kolejnych dwóch płytach, "Prymityw" i "Al Capone", swe kompozytorskie talenty ujawnili gitarzysta Jacek Perkowski ("I Love You") oraz basista Paweł Nazimek ("Bóg", "Potrzebuję wczoraj", "Jak żądło"). Do tego dochodziły teksty Muńka, sprawnie opisującego zarówno miłosno-religijne rozterki wewnętrzne, jak i otaczającą rzeczywistość wczesnego, dzikiego kapitalizmu.

Chłopaki nie płaczą, dziewczynki szaleją

Począwszy od albumu "Al Capone" zespół – według słów samego Staszczyka – rozpoczął surfing po różnych stylach muzycznych. Sporym zaskoczeniem dla fanów był już zaśpiewany falsetem dyskotekowy kawałek "Jak żądło", mający parodiować twórczość grupy Bee Gees. Jednak prawdziwą bombą okazała się skomponowana przez Majchrzaka piosenka "Chłopaki nie płaczą", promująca płytę o takim samym tytule. Wielu starych fanów T.Love obojga płci gorzko zapłakało, gdy zobaczyli teledysk, w którym niegdysiejsi bohaterowie rockowego undergroundu przebrani w boysbandowe fatałaszki podrygują do rytmu mało skomplikowanego muzycznie i tekstowo kawałka.

– "Chłopaki nie płaczą" to ukłon w stronę muzyki glamowej, na której wychowywałem się w latach 70. – mówił w Polskim Radiu Muniek, tłumacząc, że utwór był pastiszem i wygłupem wziętym całkiem serio przez wielu słuchaczy. Efektem był napływ młodego pokolenia fanów, głównie dziewczynek, które znalazły nowy obiekt swoich nastoletnich westchnień. – Pamiętam, że na koncert w Toruniu przyszła ekipa bardzo młodych ludzi, która rzucała w nas misiami – wspominał wokalista.


Posłuchaj
00:51 muniek misie.mp3 Muniek opowiada o ubocznych efektach nagrania przeboju "Chłopaki nie płaczą"

 

Rockandrollowa banda na mieście

Sukcesom na listach przebojów towarzyszyła wyjątkowo dobra atmosfera w samym zespole, który był zżyty jak nigdy w swej historii. Muzycy świetnie się czuli we własnym towarzystwie, dodając sobie animuszu różnego typu używkami. – W latach 90. byliśmy taką bandą, chodzącą razem na miasto. (…) Różne rzeczy się wprowadzało do organizmu i działo się, że tak powiem. Ale to było takie niewinne, to nie miało takiego wymiaru typu Iggy Pop & The Stooges, jakiś taki mrok z Detroit. To było takie: "ha, ha, ha, pojawiły się rzeczy na mieście, ale czad!" – opowiadał Muniek w Trójce.


Posłuchaj
00:47 muniek 90.mp3 Muniek wspomina szalone lata 90.

 

Pieczęcią na tym sielskim okresie była wydana w 1998 roku składanka pod tytułem "BesT.Love", która pokryła się platyną. Potem już nie było tak różowo, stosunki w zespole pogorszyły się, a nagrana w Londynie kolejna płyta "Antyidol" przesunęła grupę z powrotem w stronę muzycznej niszy.

powrót