X
Szanowny Użytkowniku
25 maja 2018 roku zaczęło obowiązywać Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r (RODO). Zachęcamy do zapoznania się z informacjami dotyczącymi przetwarzania danych osobowych w Portalu PolskieRadio.pl
1.Administratorem Danych jest Polskie Radio S.A. z siedzibą w Warszawie, al. Niepodległości 77/85, 00-977 Warszawa.
2.W sprawach związanych z Pani/a danymi należy kontaktować się z Inspektorem Ochrony Danych, e-mail: iod@polskieradio.pl, tel. 22 645 34 03.
3.Dane osobowe będą przetwarzane w celach marketingowych na podstawie zgody.
4.Dane osobowe mogą być udostępniane wyłącznie w celu prawidłowej realizacji usług określonych w polityce prywatności.
5.Dane osobowe nie będą przekazywane poza Europejski Obszar Gospodarczy lub do organizacji międzynarodowej.
6.Dane osobowe będą przechowywane przez okres 5 lat od dezaktywacji konta, zgodnie z przepisami prawa.
7.Ma Pan/i prawo dostępu do swoich danych osobowych, ich poprawiania, przeniesienia, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania.
8.Ma Pan/i prawo do wniesienia sprzeciwu wobec dalszego przetwarzania, a w przypadku wyrażenia zgody na przetwarzanie danych osobowych do jej wycofania. Skorzystanie z prawa do cofnięcia zgody nie ma wpływu na przetwarzanie, które miało miejsce do momentu wycofania zgody.
9.Przysługuje Pani/u prawo wniesienia skargi do organu nadzorczego.
10.Polskie Radio S.A. informuje, że w trakcie przetwarzania danych osobowych nie są podejmowane zautomatyzowane decyzje oraz nie jest stosowane profilowanie.
Więcej informacji na ten temat znajdziesz na stronach dane osobowe oraz polityka prywatności
Rozumiem
Muzyka

Rozimprowizowane "Gorzkie Żale"

Ostatnia aktualizacja: 13.04.2016 14:13
Słuchając płyty „Gorzkie Żale” tria Payoff można tylko żałować, że muzyka ta wciąż nie może się przebić do szerszego grona odbiorców.
Fragment okładki płyty Gorzkie Żale
Fragment okładki płyty "Gorzkie Żale"

Dawid K. Wieczorek – gitara elektryczna, Bartłomiej Wielgosz – saksofon, Michał Dzioboń – perkusja – to członkowie krakowskiego tria Payoff. Tria, które, niestety, wciąż nie może wyrwać się z niszy. A szkoda, gdyż artyści ci tworzą muzykę, która nie dopasowuje się do gustów, nie szuka za wszelką cenę odbiorcy. Nie oznacza to jednak, że tworzą oni sztukę dla sztuki. Ich najnowszy, drugi krążek „Gorzkie Żale” (wyd. Audio Cave) - to płyta z dużymi ambicjami. No bo jak za pomocą free jazzu, awangardowych środków i nawiązań do post rocka odnieść się do tak głęboko zatopionego w polskiej tradycji XVIII-wiecznego nabożeństwa pasyjnego? Payoff tworzy mocną, przepełnioną energią i gwałtem muzyką.

Sprawdźmy „Lament duszy nad cierpiącym Jezusem” – czuć cierpienie, skupienie, żal, muzyka narasta, wkrada się przemoc – koniec utworu to już erupcja. I w tej erupcji najlepiej słychać z jak zgranym, pełnym ciekawych pomysłów i rozwiązań zespołem mamy do czynienia. Payoff przełamuje szablony, tworzy muzykę, która przenika nasze myśli i nie pozwala o sobie zapomnieć.

kIRk, Daktari, Nor Cold, Msza święta w Altonie, Warsaw Improvisers Orchestra – każdy z tych zespołów to ważny punkt na polskiej mapie jazzowej. Wszystkie łączy nazwisko znakomitego trębacza samouka Olgierda Dokalskiego. Jego „Mirza Tarak” (wyd. Fundacja Kaisera Soze) to krążek mocno folkowy, zatopiony tradycjach muzycznych polskich Tatarów.

"Na historię Jakuba z Murzów Buczackiego herbu Tarak natrafiłem dzięki osobie nieocenionego badacza historii Podlasia Południowego Sławka Hordejuka, który przekopał kilogramy pożółkłych archiwów bibliotek i zapoznał mnie z nieznaną mi wcześniej historią rodziny mojej babci Stefanii Buczackiej. Życiowe wybory i perypetie tego żyjącego pod koniec XIX wieku podlaskiego Tatara nie przestawały mnie nurtować. Trudno wyobrazić sobie, co mógł czuć człowiek, który w obliczu zagrożenia życia musi opuścić swoje rodzinne strony. Właśnie w tym momencie spada na niego religijne objawienie i decyduje się on odbyć swój Hadżdż. Może Jakub Buczacki na wygnaniu poczuł potrzebę odnalezienia swoich korzeni? Może od dłuższego czasu czuł potrzebę zbliżenia się do sacrum, ale okoliczności nie pozwoliły mu ich zrealizować? Czy jednak jego duchowy rozwój determinują wydarzenia konfederacji targowickiej i przypadek? Odpowiedzieć na te pytania nie sposób, ale takie dumanie jest, nie ukrywam, bardzo przyjemne. I sprawia, że chce się o tym grać. Chciałem muzyką tu zawartą opisać wędrówkę ducha. Dojść do emocji, które targają ludźmi w krańcowych sytuacjach. Uchwycić w dźwiękach uczucia towarzyszące nawróceniu i odkrywaniu siebie na nowo" – pisze Dokalski.

Trębacza, który czaruje nas na płycie także swoim głosem, wspiera wokalistka Antonina Nowacka, grająca na flecie Daria Wolicka, tenorowy saksofonista Maciej Rodakowski. Dokalski poszedł na „Mirza Tarak” w dobrym kierunku – poszukuje, stara się zrozumieć i ulepić coś swojego z wydawałoby się struktury nie nadającej się modelowania. W efekcie jego krążek nosi znamiona autentyczności i głębokiego przemyślenia, a sama muzyka jest niezwykle atrakcyjna, zabarwiona zarówno etnosem bałkańskim jak i żydowskim.

Klarnecista Wacław Zimpel od la zadziwia nie tylko swoim talentem i umiejętnością znajdowania się w znakomitych składach, które wpływają na jego nieustany rozwój i pozwalają mu na zdobycie coraz to nowych doświadczeń, ale także niezwykłą pracowitością i pomysłowością. Zimpel wciąż stawia przed sobą kolejne wyzwania – jego solowy album – „Lines” (wyd. Instant Classic) to kolejny przykład, że nauki, które wyciągnął z grania w takich zespołach jak: Hera, Ircha czy Saagara – nie poszły w las.

- Miałem pomysł na muzykę polifoniczną, ale z kilku względów nie widziałem sensu, żeby realizować go z innymi muzykami. -o pierwsze, chciałem, żeby większość linii melodycznych było zagranych na klarnetach. Miałem bardzo określoną wizję jak te linie mają być skonstruowane i czułem, że najbardziej naturalnie będzie wykonać je wszystkie samemu. Po drugie, ten materiał jest w dużo większej mierze skomponowany niż improwizowany, także śmiało mogłem nagrywać ślad po śladzie, nie czując, że umyka mi rodzaj spontaniczności charakterystyczny przy graniu na setkę – dodaje Zimpel, który oprócz klarnetu w trakcie nagrań korzystał też z organów hammonda, fendera rhodesa i khaen.

„Lines” to w dużym stopniu muzyka minimalistyczna, gdyż sam autor przyznaje się do fascynacji takimi twórcami tego gatunku jak La Monte Young i Terry Riley. Co ciekawe, minimalistycznego ducha odnajduje tez w renesansowym kanonie Ockeghema “Deo Gratias”. Zimpel nie byłby sobą, gdyby nie uraczył nas porządną dawną etno – i to, jak można się spodziewać – prosto z Indii – co staje się coraz ważniejszym wyróżnikiem jego stylu. Konglomerat pomysłów – wyważone korzystanie z licznych źródeł – Zimpel potrafi doskonale selekcjonować i twardo trzyma się raz zdefiniowanej koncepcji na krążek, co powoduje, że jego muzyka jest koherentna, a przez to i atrakcyjna.


Przy ostatnim krążku duetu „Olbrzym i Kurdupel” czyli Tomasza Gadeckiego i Marcina Bożka - zastanawiałem się, co też zaproponują nam na następnym materiale. Na „In side Shout” (wyd. Requiem) artyści zaprosili niemieckiego perkusistę Willi’ego Hanne. I tu duży plus, chociaż mogłoby się wydawać - po co to robić, skoro Gadecki i Bożek symbolizowali już pewną jakość, mieli wyrobioną markę zgranego duetu, a wprowadzenie kolejnej osoby mogłoby zakłócić to, co wytwarza się między nimi. Słuchając „In side Shout” mogę powiedzieć tylko… i dobrze, że zakłóca, gdyż Hanne doskonale dostosował się do ichpropozycji i umiejętnie wplótł swoje fascynacje. Gra zespołu to wciąż balansowanie na granicy ciszy – stąd, przy odpowiednim skupieniu i poddaniu się coraz bardziej otaczających nas dźwiękom, stajemy przed propozycją oryginalną, niebanalną, mocno oddziałującą na emocje. Nie spodziewałem się po krążku „Olbrzym i Kurdupel” aż takiej delikatności, nie uwierzyłbym, gdybym nie przesłuchał, że będą potrafić aż tak panować nad swoimi temperamentami. To nie jest krążek, który pobudzi nas do walki, jego celem jest wyprowadzenie nas na prostą.

Słuchając "Cabaret of Death. Music for a film" Kroke - naszego jednego z najlepszych zespołów klezmerskich zachodzę w głowę - ile jeszcze materiałów i pomysłów mają Ci muzyczni wyjadacze. Mają je dlatego, że już dawno porzucili wąskie ramy jednego gatunku - choć jest on niezwykle szeroki i doskonały do reinterpretacji - na rzecz wolnej improwizacji i wykorzystywania różnorodnych motywów z różnych stron świata. Umiejętność stworzenia doskonałej atmosfery - o tym Kroke przekonało nas zarówno Peterem Gabrielem i Nigelem Kennedym, jak norweskim zespołem Norwegia Tindra, hiszpańskim skrzypkiem Diego Galazem czy mongolską wokalistką Chahar Tugchi, a także krajowymi gwiazdami Annę Marię Jopek czy Edytę Geppert. Teraz stworzyli muzykę do filmu Andrzeja Celińskiego "Kabaret śmierci". Filmu nie oglądałem, ale muzyka do niego broni się sama i może być spokojnie traktowana jako oddzielny byt. "Cabaret of Death. Music for a film" broni się samo, to propozycja, która nie tylko podbije serca miłośników Kroke, ale ma szanse zdobyć serca innych słuchaczy.

Mieczysław Burski

Zobacz więcej na temat: Jazz recenzja
Czytaj także

Jan Lisiecki odkrywa piękno Schumanna

Ostatnia aktualizacja: 27.02.2016 14:12
Nagranie wszystkich dzieł Schumanna na fortepian z orkiestrą ze słynnym zespołem Orchestra dell’Accademia Nazionale di S. Cecilia pod batutą Antonia Pappano to spełnienie marzeń Jana Lisieckiego.
rozwiń zwiń