Nicejski system głosowania dawał Polsce dużą siłę głosu, porównywalną z Niemcami. W Unijnej Radzie nasz kraj miał 27 głosów, nasz zachodni sąsiad - 29. Ten system pozwalał łatwiej budować koalicje i blokować niekorzystne decyzje. Natomiast w systemie podwójnej większości Polska traci siłę głosu. System jest korzystny dla największych krajów - do przyjęcia decyzji potrzeba 55 procent państw reprezentujących co najmniej 65 procent obywateli. I tak na przykład, gdyby zmiany w delegowaniu pracowników, zaproponowane przez Komisję Europejską, i oprotestowane przez Polskę, zostały poddane pod głosowanie w starym systemie, decyzja byłaby zablokowana, bo udałoby się utworzyć koalicję niezadowolonych krajów, tak zwaną mniejszość blokującą. Jednak prace nad tymi propozycjami wciąż trwają i w nowym systemie już nie uda się ich zablokować. To samo dotyczy zmian w wydawaniu pozwoleń na emisję dwutlenku węgla, wymuszającym większą redukcję CO2, którym sprzeciwia się Polska. W nowym systemie głosowania już nie zdoła ona stworzyć mniejszości blokującej. W systemie nicejskim ją miała, bo zastrzeżenia zgłosiło w sumie 9 krajów. W traktacie lizbońskim jest wprawdzie tak zwany mechanizm z Joaniny, ale umożliwia on jedynie odwlekanie decyzji, nie pozwala na ich zablokowanie.
IAR
Zachęcamy do śledzenia nas na Twitterze. Więcej i najwięcej wiadomości IAR po wykupieniu dostępu do serwisu.