X
Szanowny Użytkowniku
25 maja 2018 roku zacznie obowiązywać Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r (RODO). Zachęcamy do zapoznania się z informacjami dotyczącymi przetwarzania danych osobowych w Portalu PolskieRadio.pl
1.Administratorem Danych jest Polskie Radio S.A. z siedzibą w Warszawie, al. Niepodległości 77/85, 00-977 Warszawa.
2.W sprawach związanych z Pani/a danymi należy kontaktować się z Inspektorem Ochrony Danych, e-mail: iod@polskieradio.pl, tel. 22 645 34 03.
3.Dane osobowe będą przetwarzane w celach marketingowych na podstawie zgody.
4.Dane osobowe mogą być udostępniane wyłącznie w celu prawidłowej realizacji usług określonych w polityce prywatności.
5.Dane osobowe nie będą przekazywane poza Europejski Obszar Gospodarczy lub do organizacji międzynarodowej.
6.Dane osobowe będą przechowywane przez okres 5 lat od dezaktywacji konta, zgodnie z przepisami prawa.
7.Ma Pan/i prawo dostępu do swoich danych osobowych, ich poprawiania, przeniesienia, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania.
8.Ma Pan/i prawo do wniesienia sprzeciwu wobec dalszego przetwarzania, a w przypadku wyrażenia zgody na przetwarzanie danych osobowych do jej wycofania. Skorzystanie z prawa do cofnięcia zgody nie ma wpływu na przetwarzanie, które miało miejsce do momentu wycofania zgody.
9.Przysługuje Pani/u prawo wniesienia skargi do organu nadzorczego.
10.Polskie Radio S.A. informuje, że w trakcie przetwarzania danych osobowych nie są podejmowane zautomatyzowane decyzje oraz nie jest stosowane profilowanie.
Więcej informacji na ten temat znajdziesz na stronach dane osobowe oraz polityka prywatności
Rozumiem
Informacyjna Agencja Radiowa

Nepal: życie bez gór jak powolne umieranie

Ostatnia aktualizacja: 27.10.2015 09:50
Ratunek przyniosły im metalowe ptaki. Wcześniej służyły głównie do ewakuacji wspinaczy, którzy zapadli na chorobę wysokościową podczas wędrówek po jednym z najbardziej malowniczych miejsc Nepalu – Parku Narodowym Langtang. Podczas kwietniowego trzęsienia ziemi to właśnie ten rejon był jednym z najbardziej dotkniętych przez kataklizm. W ciągu kilkudziesięciu sekund pod lawinami z ziemi, kamieni i śniegu zginęło tam ponad 300 osób, w tym 180 mieszkańców. Wiele dni trwała ewakuacja ocalonych. Schronienia udzielili im mnisi z Żółtego Monasteru położonego na obrzeżach Katmandu.
Nepal: życie bez gór jak powolne umieranie
Foto: IAR/Tomasz Sajewicz

Tybetański klasztor na wiele miesięcy stał się domem dla Tybetańczyków z Langtang. Po raz pierwszy przyjechałem tam w miesiąc po trzęsieniu. Był to wyjątkowo smutny dzień. Na środku klasztornego placu ułożona była mandala. Wokół modliły się setki osób, ale dla wielu były to modlitwy poprzez łzy. Tego dnia Tybetańczycy wspominali swoich krewnych, przyjaciół, sąsiadów, którzy na zawsze pozostali w górach.



Po kolejnym miesiącu Nepal bardzo powoli, ale zaczynał jednak podnosić się z gruzów. Po pierwszych tygodniach życia z dnia na dzień od świtu do nocy, coraz więcej moich rozmówców mówiło, że czas się podnieść. Czas planować co dalej. Czas odbudowywać. Choć wszystkie te słowa w trudnej nepalskiej rzeczywistości brzmią jak zaklęcia. Na początku upalnego lata ponownie stanąłem u bram Żółtego Monasteru. Z Langtang ewakuowano tu około 450 osób. W pomoc dla Tybetańczyków zaangażowało się wiele osób. Zapewniono im namioty i regularne posiłki.



Przysiadłem się do grupki kobiet, które przygotowywały się do chłodów zimy na 3500 metrów robiąc na drutach swetry, czapki i rękawice. Wiele z nich ze względu na trzęsienie po raz pierwszy w swoim życiu opuściło góry. W ich oczach, do smutku po stracie najbliższych teraz dołączyło cierpienie. Przeżyły kataklizm, ale w Katmandu czują się jak wyrzucone na brzeg przez silną falę ryby.



Kolejne miesiące bez gór okazały się być dla wielu trudną do zniesienia torturą, a moi rozmówcy z Langtang mówili wprost, że najbardziej brakuje im … wody i powietrza. Obok stały zgrzewki wody mineralnej, a w letni słoneczny dzień – wysoko nad nami błękit nieba znaczyły chmury. Ludziom z Langtang, którzy nie znali innego życia niż te wysoko w górach, dzień trzęsienia okazał się tylko początkiem ich tragedii. Jedna z moich rozmówczyń, która pod lawiną straciła męża, teraz nie cieszy się że przeżyła, bo jak mówi - życie bez powietrza, wody i chmur jest jak powolne umieranie.



Tomasz Sajewicz, Katmandu