Hanka Bielicka: umarłam ze śmiechu

Ostatnia aktualizacja: 28.07.2011 17:00
Ogromny temperament, charakterystyczną chrypkę, nieodłączne kapelusze i zawrotne tempo jej mistrzowskich monologów można sobie przypomnieć za sprawą książki Zbigniewa Korpolewskiego - "Hanka Bielicka. Umarłam ze śmiechu".
Audio
  • Zbigniew Korpolewski opowiada o książce "Hanka Bielicka. Umarłam ze śmiechu". (PR, 28.07.2011)
Zdjęcie z okładki książki Hanka Bielicka. Umarłam ze śmiechu Zbigniewa Korpolewskiego
Zdjęcie z okładki książki "Hanka Bielicka. Umarłam ze śmiechu" Zbigniewa Korpolewskiego Foto: Fot. materiały promocyjne

Jak mówił autor najnowszej książki o artystce: - Od rana do wieczora grała rolę Hanki Bielickiej i właściwie ta jej kreacja trwała już od momentu wyjścia z domu, gdziekolwiek się pojawiała wszyscy się uśmiechali, emanowała dobrym samopoczuciem, humorem.

Krążyły legendy na temat jej fenomenalnej pamięci - monologu przy okazji olimpijskiego srebrnego medalu Antoniego Jana Łaciaka nauczyła się w 3 godziny! Była w stanie zagrać wszystko.

Ucieczka przed "Pietrusińską"

"Podwieczorek przy mikrofonie" przyniósł jej niebywałą popularność. - Bielicka w porę zorientowała się, że jeszcze trochę i zostanie "Pietrusińską", nie Bielicką - i dlatego zaczęła się troszeczkę od tej postaci odcinać. Żeby jej nie zaszufladkowano w ten sposób jak miało to miejsce np. z Kazimierzem Brusikiewiczem, którego ludzie znali wyłącznie jako "Malinowskiego" – opowiada Zbigniew Korpolewski, autor książki o artystce.

Bielicka początkowo była aktorką dramatyczną. Pracowała w Teatrze Współczesnym, później na dobre porwała ją estrada. Hanka Bielicka wybrała komedię, kabaret. Studiowała romanistykę. Pierwszy rok na aktorstwie odbywała w tajemnicy przed ojcem, tylko mama była wtajemniczona w te jej studia równoległe. – Ale tęsknota do teatru jakby pozostała. Charakterystyczne jest to, że na jej drzwiach do mieszkania przy ulicy Śniadeckich zawsze była zawieszona wizytówka metalowa z wygrawerowanym nazwiskiem "Hanka Bielicka. Artystka dramatu" – wspomina Korpolewski. To jest charakterystyczne dla aktorów komediowych, że zawsze chcą zagrać role dramatyczne czy tragiczne. Jednak już po latach Bielicka w rozmowach prywatnych twierdziła, że dokonała właściwego wyboru. Z Teatru Współczesnego przeszła do Teatru Syrena, gdzie gościła na scenie przez przeszło 50 lat.

Bareja estrady

"Hanka Bielicka. Umarłam ze śmiechu" to mnóstwo wspomnień, masa anegdot, niepublikowane monologi, często w dwóch a nawet trzech odsłonach z przeznaczeniem: "na teatr", "na teren" i "na zagranicę". Wszystkie wygłoszone, ale nie w każdym miejscu, gdyż cenzura uważnie śledziła artystyczne programy. Bielicka miała i na to swoje sposoby, mawiała: - Nie martw się ja to tak zagdaczę, że oni nie zauważą.

Bardzo dbała o świeżość i aktualność repertuaru, co jest bardzo ważne przy monologach i skeczach. Była komentatorem współczesnego życia i świata otaczającego Polaków. - Ona była Bareją estrady. Ciągle pokazywała śmiesznostki. Mało tego – poprzez jej monolog można było "sprzedać" niektóre rzeczy, których przy innej okazji nie można było "sprzedać" – przekonuje gość "Poranka Dwójki".

Bardzo ceniła swoją publiczność. Każda byłą dla niej najważniejsza danego wieczoru. Kreowała od rana do nocy postać Hanki Bielickiej, przez wiele lat bardzo popularna, kiedy zmarła na Powązkach odprowadzało ją tysiące entuzjastów.

Zobacz więcej na temat: mieszkanie