Polska sztuka nie dla wszystkich

Ostatnia aktualizacja: 05.03.2014 16:40
To portret polskiej sztuki, a zarazem odbicie naszej rzeczywistości - twierdzą ci, który w odwiedzili warszawskie Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Prezentowana tam wystawa "Co widać" próbuje zdiagnozować kondycję polskiej sztuki współczesnej.
Audio
  • "Co widać" w Muzeum Sztuki Nowoczesnej - wystawa chaotyczna czy dająca odbiorcy swobodę? (Dwójka/Rozmowy po zmroku)
Gwasze Aleksandry Waliszewskiej, 2009-2013
Gwasze Aleksandry Waliszewskiej, 2009-2013Foto: Marta Górnicka/Muzeum Sztuki Narodowej w Warszawie

"Co widać. Polska sztuka dzisiaj" to pierwsza od ponad dekady tak obszerna prezentacja aktualnej sztuki polskiej, zbudowana wokół istotnych prac, postaw oraz tematów podejmowanych przez artystów wizualnych w ostatnich latach. Nic więc dziwnego, że jeszcze przed wernisażem o ekspozycji mówiło się, że najprawdopodobniej będzie to najważniejsze wydarzenie artystyczne roku. Tłumy odwiedzające Muzeum Sztuki Nowoczesnej zdają się potwierdzać te przypuszczenia.

Co zatem widać na "Co widać"? Jaki obraz Polski i polskiej sztuki wyłania się z wystawy?

Koziołek
Koziołek Matołek Pawła Althamera

- Ja widziałem sporo szarości. Miejsc i tematów, które są lekko zarysowane i nie do końca poprowadzone. Ale podobno taka idea przyświecała twórcom wystawy - mówił krytyk sztuki Alek Hudzik. - W zamyśle miała to być prezentacja prac, które powstały w ostatnich kilku latach. Organizatorzy znaleźli dużo zdjęć i obrazów, które w moim odczuciu nie są aż tak ważne. Dlatego uważam, że na wystawie "Co widać" nie do końca widać to, co naprawdę dzieje się w polskiej sztuce.

Zdaniem kuratorów - Sebastiana Cichockiego i Łukasza Rondudy - przygotowana przez nich ekspozycja jest konserwatywnym salonem artystycznym; pozbawionym wartościowania zbiorem dzieł i przewodnikiem po kluczowych zjawiskach i trendach w sztuce. Nie brakuje na niej autorów o ustalonej już renomie jak Bałka, Althamer czy Libera, a także artystów, o których świat dopiero usłyszy.

- Ta wystawa pozwala widzowi odczuć, z jakim rozmachem została zorganizowana. Moim zdaniem jednak nie jest szczególnie narracyjna, mimo że pojawiają się tam osie tematyczne - oceniła kulturoznawczyni i redaktorka działu kultury "Res Publica Nowa" Anna Wójcik. - To w pierwszej chwili, zwłaszcza u odbiorców mniej zorientowanych, może powodować poczucie zagubienia. Ale nie sądzę, żeby to była wada, bo dzięki temu mamy szansę poruszać się swobodnie po całej ekspozycji.

To, co doceniają jedni, innym może się nie podobać. Dla redaktor naczelnej magazynu "Aktivist" ekspozycja w Muzeum Sztuki Nowoczesnej jest chaotyczna i wyselekcjonowana niedbale. - Powiem szczerze, że na początku byłam mocno wkurzona, bo oczekuję, że idąc na konkretną wystawę oglądam dzieło ludzi, który znają się na tym, co robią. A skoro są fachowcami, to ufam ich wyborom - opowiada Sylwia Kawalerowicz. - Tymczasem spacerując po MSN często trafiałam w miejsca, w których nigdy nie chciałabym się znaleźć i oglądałam prace, których raczej nie chciałabym zobaczyć. I tego chyba najbardziej mi brakowało - tradycyjnych dzieł, które robią na tobie wrażenie w momencie, kiedy z nimi obcujesz. Na tej wystawie za dużo musiałam czytać, a za mało oglądać. Na pytanie "Co widać?" odpowiadam: "zdecydowanie widać za mało emocji".

Goście Pauliny Wilk zgodnie przyznają także, że "Co widać" nie jest propozycją dla wszystkich. - To jest wystawa dla specyficznego grona widzów, którzy prawdopodobnie byli już kiedyś w Muzeum Sztuki Nowoczesnej - twierdzi Hudzik. A Anna Wójcik dodaje, że mniej świadomy odbiorca może nie zdawać sobie sprawy, że ma do czynienia z selekcją prac i potraktować ekspozycję nie jako wycinek, tylko pełny obraz polskiej sztuki współczesnej.

Czy mają rację? O tym najlepiej przekonać się osobiście - wystawę "Co widać. Polska sztuka dzisiaj" można oglądać do 1 czerwca 2014 roku w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie.

"Rozmowy po zmroku" prowadziła Paulina Wilk.

(kul/mc)

Zobacz więcej na temat: Muzeum Sztuki Nowoczesnej SZTUKA