Cykl pieśni "Powiało na mnie morze snów…" w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej

Ostatnia aktualizacja: 15.11.2022 12:58
Powiało na mnie morze snów… Pieśni zadumy i nostalgii na sopran, mezzosopran, baryton, chór i orkiestrę 23 listopada w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej.
Plakat wydarzenia
Plakat wydarzeniaFoto: mat. promocyjne

Teksty poetyckie nierzadko stawały się inspiracją dla twórczości Krzysztofa Pendereckiego, i to od wczesnych lat jego kompozytorskiej działalności, jak chociażby znakomite "Psalmy Dawida" w tłumaczeniu Jana Kochanowskiego skomponowane przez mistrza w 1958 roku, u progu sławy. W pierwszych latach nowego wieku napisał również VIII Symfonię "Pieśni przemijania" (2005) na podstawie wierszy niemieckich poetów i o trzy lata późniejsze "Trzy pieśni chińskie" (2008) na kanwie średniowiecznych wersetów Li Tai Po. Ukoronowaniem tego nurtu była kompozycja "Powiało na mnie morze snów… Pieśni zadumy i nostalgii" (2010) z Fryderykiem Chopinem w tle.

Dzięki nieprzeciętnej erudycji i smakowi literackiemu, Krzysztof Penderecki sam kompilował i zestawiał utwory poetyckie, sceniczne, prozatorskie, na podstawie których tworzył własne instrumentalno-wokalne dramaty. Niepozbawiony talentu pisarskiego był także autorem librett do własnych oper – "Diabłów z Loudun", "Czarnej maski" (z Harrym Kupferem) i "Ubu Rexa" (z Jerzym Jarockim). Niezrealizowanym marzeniem pozostały opery na podstawie "Rewizora" Mikołaja Gogola i "Fedry" Jeana Racine’a. Penderecki od dziecka uwielbiał oddawać się lekturze. Jego dziadek, Robert Berger, dyrektor banku w Dębicy, miał bogatą bibliotekę, zachęcał więc wnuka do poznawania nie tylko kanonu literatury klasycznej, ale również tej popularnej. Dla Krzysztofa Pendereckiego ważna okazała się jednak poezja polska, początkowo bardziej dla niego samego, bo artystycznie sięgnął po nią dopiero w 2009 roku jako twórca już wówczas 77-letni. Impulsem stał się Rok Chopinowski (2010) – dwusetna rocznica urodzin kompozytora. Początkowo Penderecki zamierzał z tej okazji skomponować uroczysty polonez w stylu brillant na orkiestrę symfoniczną, ale szybko jego myśli pomknęły ku wierszom, poezji i sztuce słowa.

Od razu wykluczył możliwość skomponowania utworu na fortepian. To główne medium Chopinowskiego geniuszu nigdy nie leżało w polu jego zainteresowań kompozytorskich, wsłuchany był raczej w możliwości wyrazowe instrumentów smyczkowych, orkiestry, a potem ludzkiego głosu, zwłaszcza sopranowego. Fortepian u Pendereckiego to przede wszystkim "Koncert fortepianowy Zmartwychwstanie" (2002), chociaż on sam był zdania, że po Chopinie nic już nowego nie da się w tej materii powiedzieć – wszystko, co powstało po nim, było naturalną konsekwencją wytyczonej przezeń drogi rozwoju muzyki fortepianowej.

Od lat interesuję się gatunkiem pieśni. Pieśń w muzyce Chopina nie stała się głównym nurtem twórczości: była domeną tego, co prywatne i intymne, ułożyła się w liryczną wąską ścieżkę, wijącą się obok głównego fortepianowego szerokiego traktu. Dlatego początkowo zamierzałem w Roku Chopina jako hommage skomponować poloneza w stylu brillant – na orkiestrę. Pomysł zamienił się jednak w pieśni: może ta metamorfoza wynika z potrzeby wypowiedzenia się przez mnie w materii bardziej osobistej, ale i dookreślonej poprzez słowo?

Krzysztof Penderecki