Kto boi się Petera Brötzmanna?

Ostatnia aktualizacja: 18.10.2012 13:28
W "Rozmowach Improwizowanych" druga wizyta w mieszkaniu wybitnego saksofonisty i improwizatora.
Peter Brtzmann
Peter BrötzmannFoto: Andynew/Flickr, lic. CC

Kto boi się Petera Brötzmanna? Podobno niemieccy politycy wciąż trzęsą się ze strachu na samo brzmienie jego nazwiska. Kontakty Brötzmanna z ekstremalną lewicą lat 60. są tyleż powszechnie znane, co owiane tajemnicą. W drugiej części wywiadu z saksofonistą postaramy się więc wyjaśnić jego polityczne koneksje, pomówimy o relacjach z synem, Casparem, o ciężkich początkach kariery, kiedy artysta mozolnie budował swoją reputację, i o zmaganiach z trudną codziennością:
"Trzeba walczyć o przetrwanie – mówi Brötzmann. – Sam nie mogę narzekać, ale stawki za granie nie drgnęły chyba od jakichś 15 lat. Weźmy na przykład taki zespół, jak mój Chicagowski Tentet. Sama logistyka: przeloty, hotele itp., pochłania tyle pieniędzy, że dla muzyków niewiele już zostaje. Tak niewiele, że czasem aż wstydzę się płacić moim chłopakom. Ale co mam zrobić? Nie da się inaczej. Dlatego po każdej trasie pytam ich: 'To co, gramy razem dalej?'. I jak długo będą odpowiadać, że tak, zespół będzie istniał. Ale zrozumiałbym, gdyby któryś z nich powiedział mi: 'Pieniądze, Brötzmann! Potrzebuję pieniędzy!'.  Wszyscy przecież potrzebujemy. Tym bardziej doceniam to, na jakich muzyków trafiłem w Tentecie".
Zapraszają Tomasz Gregorczyk i Janusz Jabłoński
18 października (czwartek), godz. 22.30

Czytaj także

Gustafsson i Vandermark: Chaos jest w porządku

Ostatnia aktualizacja: 22.03.2010 13:14
Być może nieobecność chorego Petera Brötzmanna sprawiła, że ta rozmowa dotyczyła w dużej mierze właśnie jego. Mats Gustafsson i Ken Vandermark, czyli pozostałe dwie trzecie grupy Sonore, opowiadają o graniu z Brötzmannem w trio i historii chicagowskiego Tentetu.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Peter Brötzmann w Dwójce!

Ostatnia aktualizacja: 16.10.2012 14:59
Znakomity saksofonista o sztuce patrzenia i sztuce słuchania oraz o tym, co myśli, gdy ktoś nazywa go "Rzeźnikiem z Wuppertalu"…
rozwiń zwiń