Grupa badawcza o nazwie Swierk Research Group z Binghamton University postanowiła przyjrzeć się czy faktycznie tatuaże są bezpieczne dla ludzkiego zdrowia.
Naukowcy przeanalizowali skład używanych do wykonywania tatuaży atramentów. W trakcie rozmów z tatuażystami eksperci zorientowali się, że w branży świadomość dotycząca zawartości najpopularniejszych tuszów jest dość niska.
Jak podają autorzy badania: Szokujące było to, że nie ma oddzielnego procesu produkcyjnego dla atramentu przeznaczonego tylko dla salonów tatuażu. Producenci zajmują się wytwarzaniem pigmentów praktycznie do wszystkiego, a zatem te same barwniki, jakie są wykorzystywane do produkcji np. farb są stosowane przy produkcji atramentów dla tatuażystów. Nie ma tu żadnej różnicy. Co więcej, w Stanach Zjednoczonych nie istnieją żadne przepisy prawne, które regulowałyby skład atramentu używanego do robienia tatuaży”.
Zespół naukowców zbadał dodatkowo skład chemiczny najpopularniejszych dostępnych na rynku tuszów, które są używane m.in. przez tatuażystów. Przyjrzano się w ten sposób 56 różnym ich rodzajom, wykorzystując m.in. spektroskopię Ramana oraz mikroskopię elektronową.
Z analiz tych wynika, że aż w 23 tuszach znaleziono barwniki azowe. Jak wyjaśniają eksperci: „To zła wiadomość, ponieważ pod wpływem bakterii lub światła ultrafioletowego barwniki azowe mogą ulec rozpadowi na związki oparte na azocie, które, zgodnie ze stanowiskiem wewnętrznego działu naukowego Komisji Europejskiej - Joint Research Centre, mogą być rakotwórcze”.