Polki postraszyły faworytki. Na ćwierćfinał za mało

PAP
Piotr Grabka 03.08.2012
Li Qian
Li Qian, foto: PAP/Adam Ciereszko

Polskie tenisistki stołowe przegrały z Singapurem 1:3 w 1/8 finału drużynowej rywalizacji turnieju olimpijskiego.

Na otwarcie pojedynku Li Qian niespodziewanie pokonała brązową medalistkę igrzysk w singlu Feng Tianwei 3:2 Później już tak dobrze nie było. Swoje mecze - po jednym w singlu i wspólnie w deblu - przegrały Natalia Partyka, Katarzyna Grzybowska
- Kiedyś wygrałam z Fang, ale przez ostatnia cztery lata zawsze górą była rywalka. Dlatego trochę straciłam wiarę w zwycięstwo nad nią, zresztą dużo lepszą ode mnie. Ale dziś zagrałam świetnie, przecież to igrzyska, czyli wielkie święto. Zrehabilitowałam się za singiel, w którym spisałam się katastrofalnie i nie awansowałam do ćwierćfinału - powiedziała Li Qian, brązowa medalistka ubiegłorocznych mistrzostw Europy w Gdańsku.
26-letnią pingpongistkę kompletowali szkoleniowiec kadry Michał Dziubański i trener klubowy z Zamku Tarnobrzeg Zbigniew Nęcek. W rankingu światowym Feng Tianwei zajmuje ósme miejsce, a Li Qian jest 30.
- Rewelacyjny występ i wygrana z medalistką IO pokazała wielkie możliwości Li Qian. Udało się trafić z ustawieniem i zaskoczyć Singapur, ale po wymarzonym początku później nie było już tak dobrze. Wszystkie rywalki są w najlepszej +15+ listy światowej, do tego w deblu są też bardzo mocne. Nie mogę odmówić dziewczynom ambicji, bo próbowały, ale przeciwniczki były lepsze o trzy-cztery punkty. Z takim przeciwnikiem trzeba zagrać życiówkę, dołożyć 20 procent i tak nie ma pewności, czy się wygra - powiedział Dziubański.
- Prowadzę "Małą" od 11 lat i to był jej jeden z najlepszych, jeśli nie najlepszy pojedynek w karierze. Kilka tygodni temu podczas turnieju w Brazylii jeszcze uległa Fang, ale już wówczas ją "napoczęła". Pokonanie brązowej medalistki igrzysk po wielkiej grze, to wielka sprawa. Potwierdza również drogę współpracy, którą idziemy z Li Qian. Myślę już o tym, co będzie za rok, gdy po przerwie na macierzyństwo, bo taki ma plan z mężem, wróci do tenisa stołowego. Nie wolno pozwolić, aby się nie rozwijała - stwierdził Nęcek, asystent Dziubańskiego, a wcześniej samodzielny selekcjoner.
Na wyżyny możliwości nie udało się wspiąć pozostałym reprezentantkom Polski. Natalia Partyka i debiutująca Katarzyna Grzybowska poniosły porażki w grze pojedynczej i podwójnej. Skład Singapuru tworzą zawodniczki, które jako jedyne na świecie są w stanie zagrozić Chinkom; przed dwoma laty zdobyły nawet złoty medal drużynowych mistrzostw świata, a kilka miesięcy temu wywalczyły srebro.
- Starałyśmy się jak mogłyśmy w potyczce z zespołem numer dwa na świecie. Bardzo dobrze rozpoczęła Li Qian, szkoda, że nie udało się nic więcej "wyszarpnąć". Wynik nie jest taki, jaki sobie wymarzyłyśmy - stwierdziła Partyka, zaś Grzybowska dodała - wczoraj rozmawiałyśmy z Natalią, że nasz zespół musi zdobyć choć punkt, żebym dostała szansę nie tylko w deblu, lecz i w singlu. Feng dominowała, ale ze swojej postawy jestem zadowolona. Wiem, że muszę się dalej rozwijać i podnosić umiejętności.
W olimpijskiej hali ExCeL bez powodzenia Li Qian, Partyka i Wang Zeng Yi rywalizowali w singlu. Męski zespół nie zakwalifikował się na igrzyska. Ale były inne polskie akcenty w Londynie, m.in. pozyskany przez Bogorię Grodzisk Mazowiecki reprezentant Hongkongu Jiang Tianyi dotarł do ćwierćfinału. Przegrał z późniejszym mistrzem IO 2012 i złotym medalistą MŚ 2011 Chińczykiem Zhangiem Jike.

pg

sortuj
liczba komentarzy: 0
    Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy, możesz być pierwszy!