Polskie Radio

Rozmowa dnia: Marek Sawicki

Ostatnia aktualizacja: 09.05.2014 07:15

Kamila Terpiał-Szubartowicz: Marek Sawicki, PSL, minister rolnictwa i rozwoju wsi. Dzień dobry, panie ministrze.

Marek Sawicki: Dzień dobry.

K.T.-Sz.: Czy jest pan specjalistą od trudnych spraw?

M.S.: Nie wiem, czy od trudnych, ale z pewnością jeśli chodzi o kwestie..

K.T.-Sz.: Może od beznadziejnych.

M.S.: ...o kwestie rolne jakieś tam doświadczenie mam i z racji przygotowania w zakresie wykształcenia, ale także i w zakresie doświadczenia.

K.T.-Sz.: Pytam oczywiście á propos embarga rosyjskiego na polską wieprzowinę. Co pan zrobił, co się zmieniło od momentu, w którym objął pan ponownie fotel ministra?

M.S.: Ciągle podkreślam, bo my to upraszczamy, to nie jest embargo na polską wieprzowinę...

K.T.-Sz.: Na unijną.

M.S.: ...to jest embargo na europejską wieprzowinę, więc to jest zdecydowana różnica w stosunku do tego, co było w latach 2005-07, kiedy embargo dotyczyło tylko polskiej, i to całej polskiej żywności.

K.T.-Sz.: Ale mam wrażenie, że my trochę i tak bardziej działamy jako Polska niż jako Unia w tej kwestii.

M.S.: W tej kwestii działamy wspólnie z Unią na razie. Inaczej żeśmy działali w roku 2008, kiedy nielojalna wówczas Unia Europejska załatwiała te sprawy samodzielnie, wtedy także zdecydowałem, że nie będę czekał na interwencję komisarzy i sam podjąłem bezpośrednie rozmowy z Rosją.

K.T.-Sz.: A co w takim razie teraz robi Unia?

M.S.: Co w tej chwili robi Unia... W tej chwili Unia nie jest prawdą, jak niektórzy mówią, że sprzedaje swoje produkty wieprzowe na Rosję. Nie, takiej sprzedaży nie ma, natomiast Unia prowadzi rozmowy wydaje mi się zbyt powolne i zbyt długie. Mam nadzieję, że po rozmowach w Azji, które będę prowadził w przyszłym tygodniu, następne co najmniej dwa tygodnie poświęcę na rozmowy właśnie z Rosją, właśnie z Białorusią i z Ukrainą. Są z tamtej strony sygnały chęci wznowienia rozmów i importu wieprzowiny z Polski i myślę, że nie trzeba tych sygnałów lekceważyć.

K.T.-Sz.: Ale będzie pan rozmawiał jako Polska.

M.S.: Będę rozmawiał jako Polska, oczywiście jako minister polski, ale także jako przedstawiciel Unii Europejskiej w pewnym sensie, bo trzeba jasno sobie powiedzieć, że każdy z nas, ministrów, jeśli nie narusza wspólnotowego prawa i wspólnotowych zasad, występując na zewnętrz w jakimś sensie reprezentuje Unię Europejską, jesteśmy jej częścią.

K.T.-Sz.: Ile Polska w tej chwili traci i straciła już na embargu?

M.S.: Tego obliczyć się nie da. Na embargu niewiele straciliśmy, bo to nie jest tak wielki rynek dla Polski, to jest zaledwie 6,2% całego eksportu, jeśli chodzi o całą żywność, a w tym wieprzowina na miliard 250 milionów eksportu w roku ubiegłym, to jest tylko 200 mln euro, więc nie jest to jakiś rynek ogromny. Natomiast więcej tracimy na spadku wartości rubla w Rosji, na spadku wartości hrywny na Ukrainie, bo my tam cały czas eksportujemy pozostałe produkty żywnościowe. Niestety opłacalność tego eksportu jest niższa i to ma swój wymierny charakter. I tu myślę, że to już jest kilka-kilkanaście procent wartości w stosunku do tego, co było w ubiegłym roku, więc nam powinno zależeć, w polskim interesie powinien być jak najszybszy koniec tego konfliktu rosyjsko-ukraińskiego, który niestety nasila się.

K.T.-Sz.: No, niestety, tak. Między innymi o tym też była wczoraj mowa w Sejmie, o tym mówił minister spraw zagranicznych, ale o tym za chwilę, też o innych produktach żywności, ale jeszcze o wieprzowinę chciałam zapytać. Czy w perspektywie, jakiejkolwiek perspektywie czasowej oprócz tego, że będzie pan prowadził za dwa tygodnie, tak jak pan mówi, rozmowy między innymi z Rosją, jest zakończenie tego embarga, czyli wznowienie eksportu naszej wieprzowiny?

M.S.: Najistotniejszą dla mnie sprawą jest w tej chwili otwarcie ponownie rynków azjatyckich na polską wieprzowinę, bo tam porównywalnie sprzedawaliśmy w stosunku do tego, co na unię celną. Drugą sprawą jest otwarcie rynków arabskich na produkty, na polską wołowinę i polski drób, to jest ten słynny halal i ubój rytualny, i w trzeciej kolejności dopiero sprawy związane z embargiem na wieprzowinę w Rosji i na Ukrainie, bo tak naprawdę w tej kolejności, że tak powiem, kwotowo i finansowo te sprawy się układają. Ponieważ na kwestie azjatyckie i arabskie mamy większy wpływ i to zależy od decyzji także polskich, to warto wcześniej się tym zająć, natomiast na kwestie konfliktu ukraińsko-rosyjskiego wydaje mi się, że większego wpływu nie mamy, więc niech tym się zajmują ministrowie spraw zagranicznych.

K.T.-Sz.: To za chwilę o tej pana podróży do Azji. Ale jeszcze chciałem zapytać, czy taka informacja, jak to, że rosyjska federalna służba nadzoru weterynaryjnego i fitosanitarnego chce przeprowadzić w ciągu 2 miesięcy inspekcję w tych zakładach, które zainteresowane są eksportem przetworów z mięsa wieprzowego to jest jakaś w miarę pozytywna informacja?

M.S.: To jest ten sygnał, który przeczy takim doniesieniom polityków, jak chociażby doniesienia polityków Prawa i Sprawiedliwości, że trzeba walczyć o zniesienie embarga na owoce i warzywa, którego nie ma, natomiast jednocześnie nie zauważają, że po drugiej stronie to przedsiębiorcy rosyjscy wymuszają na Putinie i administracji rosyjskiej konieczność wznowienia współpracy, bo to oni przede wszystkim tracą na osłabionej wymianie handlowej z Polską.

M.S.: Powiedział pan o polityka PiS-u. Jak rozumiem, chodzi o list Jarosława Kaczyńskiego, w którym no właśnie nie wiem, czy do końca chodzi o embargo, bo on bardziej pisze, a właściwie wzywa premiera, no i pewnie też za pośrednictwem premiera pana, do działania w obronie polskich rolników, sadowników i eksporterów, zanim Rosja wprowadzi embargo, póki nie jest za późno.

M.S.: No tak, więc on nas wzywa do tego, żebyśmy działali za ewentualnie manie zamiaru przez Rosję, natomiast przypominam, że za jego czasów Rosja w wyniku jego polityki wprowadziła pełne embargo na produkty żywnościowe i jeszcze przy tym liście i przy tej konferencji bezczelnie pan Kaczyński mówi, że w 2007 roku otworzył rynek na polskie produkty żywnościowe, co jest nieprawdą, bo oczywiście ten rynek został otwarty dopiero w lutym 2008 roku.

K.T.-Sz.: Ale prawdą jest, panie ministrze,  że agencja Itar-Tass podała, że rosyjska federalna służba nadzoru weterynaryjnego i fitosanitarnego planuje po 10 maja rozmowy z Polską po ewentualnym wprowadzeniu zakazu importu owoców i warzyw. Pojawiła się taka informacja.

M.S.: Nie, nieprawda, nieprawda, (...) tylko zwrócił uwagę na to, żebyśmy trzymali nadal reżim kontrolny taki, jaki ustaliliśmy w listopadzie dwa lata temu, że wzmocnione kontrole produktów owocowo-warzywnych będą nadal w Polsce utrzymywane. Nie było w tym liście ani jednego zdania na temat ostrzeżeń w zakresie embarga ewentualnego...

K.T.-Sz.: Ale pana zdaniem to jest niemożliwe? Nie ma takiej realnej groźby, że Rosja i tym embargiem będzie grała i będzie wykorzystywała politycznie?

M.S.: Pani redaktor, wszystko jest możliwe, tylko że mamy do czynienia...

K.T.-Sz.: To może warto się zabezpieczyć.

M.S.: Mamy do czynienia z partią populizmu i strachu. PiS, który nawet jeśli się coś nie dzieje, to uprasza Pana Boga, żeby coś złego wobec Polski się stało, a później będzie nas, polityków, wzywał do tego, żebyśmy to zło ograniczali. Więc ja mam prośbę – niech Kaczyński się modli do Pana Boga w sprawach słusznych, a nie namawia do tego, żeby ktoś wobec Polski stosował jakieś retorsje gospodarcze.

K.T.-Sz.: To, o co będzie pan konkretnie walczył i jak, z kim będzie pan prowadził rozmowy podczas wizyty w Azji, czyli konkretnie w Chinach, Singapurze i Korei, bo wybiera się pan tam 11 maja...

M.S.: Tak.

K.T.-Sz.: ...czy to będzie ważna wizyta i może przynieść jakieś realne skutki?

M.S.: Myślę, że to jest ważna wizyta, bo po trzyletniej ekspozycji polskiej żywności w Szanghaju, takiej, można powiedzieć, próbnej, od tego roku chyba idziemy w strefę wolnego handlu z polską żywnością w Szanghaju z szerszą grupą polskich przedsiębiorców, polskich eksporterów. Ponadto chcę bezpośrednio rozmawiać z ministrami rolnictwa Chin, Singapuru i Korei w sprawie ewentualnego zniesienia embarga, a wymiana dokumentów ich służb inspekcyjnych i naszej Inspekcji Weterynaryjnej wskazuje na to, że wszystkie sprawy zostały wyjaśnione. Więc mam nadzieję, że takie dopięcie tego na szczeblu politycznym sprawi, iż szybko tam te kraje zniosą na polskie produkty ograniczenia, tak jak powiedziałem, polskie produkty wieprzowe. Natomiast jest pozytywny sygnał już Japonii po tych rozmowach, bo Japończycy widząc polskie starania i dyscyplinę w zakresie bezpieczeństwa żywności, są już praktycznie gotowi do tego, żeby wznowić eksport polskiej wieprzowiny.

K.T.-Sz.: To jest duży i ważny rynek dla Polski?

M.S.: To jest rynek ważny, tak jak podkreślałem, jeśli chodzi o wieprzowinę, jest to rynek porównywalny z rynkiem unii celnej, a więc  z rynkiem rosyjsko...

K.T.-Sz.: 52 tysiące ton do samych Chin, tak? Eksportowaliśmy?

M.S.: To jest 52 tysiące...

K.T.-Sz.: W 2013 roku.

M.S.: Tak, ale jeśli sumujemy całą Azję, a więc Japonię, Chiny, Koreę, Singapur, Wietnam, to to już jest blisko 200 tysięcy ton, a więc mniej więcej tyle, ile na całą unię celną.

K.T.-Sz.: Pan myśli, że te kraje rzeczywiście będą bardziej przychylne, żeby otworzyć się ponownie na nasze produkty niż Rosja?

M.S.: W ostatnich dwóch tygodniach z przedstawicielami ambasady chińskiej, w tym z ambasadorem, spotykałem się co najmniej pięć razy, bo to jest największy potencjalny odbiorca naszych produktów żywnościowych, przypomnę – nie tylko wieprzowiny, ale produktów mleczarskich. W tym roku także Polski Związek Sadowników Rzeczypospolitej rusza z dużą kampanią unijną promocji jabłek europejskich, przede wszystkim polskich na rynek chiński, więc chcemy, żeby także inne produkty żywnościowe mogły być w tej wielkiej, coraz bogatszej Azji sprzedawane.

K.T.-Sz.: Jeżeli chodzi o jabłka, to to jest bardzo ciekawe, dlatego że z tego, co przeczytałam, to do tej pory Chiny były największym eksporterem jabłek, my w tej chwili już, czyli Polska, Chiny prześcignęła. I teraz jeszcze my chcemy eksportować też jabłka na rynek chiński.

M.S.: Tak, warto powiedzieć, że w to 10-lecie wspólnej polityki w Polsce wyszliśmy na pierwszego producenta pieczarek, na pierwszego producenta jabłek i eksportera jabłek, i na jednego z czołowych producentów drobiu. Dzisiaj w produkcji drobiu i pieczarek wyprzedzamy już takie potęgi europejskie, jak chociażby Holandia, więc chcę, żeby te produkty nie tylko były lokowane na już bardzo zaciśnionym, zagęszczonym rynku europejskim, ale żeby przede wszystkim pojechały na kraje arabskie i na kraje azjatyckie. Stąd w 2009  roku utworzyłem fundusze promocji, stąd teraz Polska bardzo mocno naciskała na Unię Europejską, żeby do promocji na rynki trzecie Unia dofinansowywała w wysokości 85% akcje promocyjne, i Polska rzeczywiście...

K.T.-Sz.: A polskie jabłka są tak dobre, że bronią się same i Chińczycy chcą je jeść i kupować. Czy będą chcieli.

M.S.: Ale same się nie obronią, jeśli ich tam nie pokażemy, a więc żeby je pokazać, trzeba je tam po prostu zawieźć, wyeksponować, i to będziemy robili.

K.T.-Sz.: To jeszcze chciałam wrócić do embarga na wieprzowinę, ale teraz zapytać, co pan może zrobić w sprawie Ukrainy, bo ona też nie przyjmuje naszej wieprzowiny. I szczerze powiem, że to chyba akurat trudno zrozumieć w obecnej sytuacji i w tym, jak Polska walczy o sprawę Ukrainy.

M.S.: Właśnie wczoraj dostałem list zwrotny po moim piśmie do pana ministra rolnictwa Ukrainy, który mnie zaprasza na targi do Kijowa w dniach 4-5 czerwca. Myślałem, że wcześniej on przyjedzie do Polski, ale tu nie ma powodu do robienia jakichkolwiek uników. Tak, będę 4-5 czerwca w Kijowie po to, żeby bezpośrednio z nimi rozmawiać...

K.T.-Sz.: I co im pan powie?

M.S.: No, powiem im to, że to, co stosują wobec Polski jest zwyczajnie niemoralne, dlatego że nie ma żadnych przeciwwskazań z zakresu bezpieczeństwa żywności, żeby od nas towarów nie kupowali. Ale ja ich też rozumiem, oni mają dzisiaj naprawdę wewnętrzną wojnę, mają zewnętrzne zagrożenie ze strony Rosji i dzisiaj zajmowanie się dla nich wieprzowiną czy, powiedzmy, innym produktem żywnościowym w sytuacji, kiedy społeczeństwo ukraińskie i Ukraina bardzo mocno biednieje, może nie być sprawą pierwszorzędną. Natomiast dla nas jest to sprawa ważna, to jest 2% rynku i warto także o te każde 2% zabiegać.

K.T.-Sz.: To jeszcze na koniec chciałam pana zapytać, panie ministrze,  kiedy przedstawi pan własną, inną koncepcję, jeżeli chodzi o dopłaty bezpośrednie. Chodzi o ten nowy budżet, czyli 2014-2020, i czy możemy powiedzieć, jaka to będzie koncepcja, czym się będzie różnić?

M.S.: W tej chwili jeszcze konsultujemy to wewnątrz Polskiego Stronnictwa Ludowego, bo chcę tu uzyskać pełną aprobatę kolegów z PSL-u, natomiast 27-go na kierownictwie zechcę już przedstawić projekcję dopłat bezpośrednich na lata 14-20 do konsultacji społecznych. Chcę, podobnie jak w programie rozwoju obszarów wiejskich na te lata, wykazać czy zaproponować zdecydowanie większe preferencje dla gospodarstw średnich, dla tych, które w perspektywie 6-7 lat mogą się w pełni urynkowić i usamodzielnić ekonomicznie. Chcę, żeby kolejna grupa co najmniej 300-400 tysięcy gospodarstw weszła na rynek i produkowała konkurencyjnie w ramach nie tylko Unii Europejskiej, ale także świata. Dlatego system płatności, który będę proponował, będzie miał charakter degresywny, nieco większe wsparcie będzie dla tych gospodarstw średnich w przedziale 7-70 hektarów, poniżej mniejsze, powyżej większe, z tym, że przypominam: dla małych gospodarstw są szczególe programy, wsparcia inwestycyjne na rozwój 60 tysięcy, premia za wyjście, możliwość dalej korzystania z mikroprzedsiębiorczości, z modernizacji, więc dla małych gospodarstw premie rozwojowe są, natomiast chcę w tym programie rzeczywiście bardzo mocno wesprzeć średnie gospodarstwa.

K.T.-Sz.: Czekamy zatem na konkrety. Bardzo dziękuję na razie za rozmowę. Minister rolnictwa i rozwoju wsi Marek Sawicki, PSL. Miłego dnia.

M.S.: Dziękuję bardzo.

Daniel Wydrych: Panie ministrze,  to jeszcze na chwilę. Pan będzie zdziwiony moim pytaniem, ale za chwilę wyjaśnię, o co chodzi. Pan wie, że w wojsku zginął ten dron?

M.S.: Tak, słyszałem o tym.

D.W.: Moje pytanie wynika...

M.S.: Ale...

D.W.: Ale nie, nie, żeby było jasność, to nie są żadne podejrzenia. Dzisiejszy Puls Biznesu publikuje listę 10 przełomowych technologii, takich, które zmienią świat, i proszę sobie wyobrazić, że na pierwszym miejscu są drony rolnicze, takie, które są wykorzystywane w rolnictwie.

M.S.: Tak, panie redaktorze,  to nie jest tajemnicą. W Kiekrzu w gospodarstwie, w spółce skarbu państwa są już ciągniki i kombajny, które są prowadzone przez komputer, satelity, a człowiek tylko nadzoruje, więc...

D.W.: Ale jak rozumiem, ten zaginiony nie wylądował zupełnym przypadkiem w resorcie rolnictwa?

M.S.: Powiem panu szczerze, że ze względu na gęstość, że tak powiem, rozmieszczenia polskich rolników i wszechobecność w terenie jestem przekonany, że jeśli ktoś może znaleźć tego drona, to z pewnością tylko rolnicy.

D.W.: A wie pan, ile jest wart?

M.S.: No, ponad 100 tysięcy.

D.W.: Ponad. Minister Marek Sawicki, dziękujemy.

M.S.: Dziękuję bardzo.

(J.M.)